Nie ma tu wielkiej filozofii - ze wszystkich składników należy zagnieść ciasto. Będzie się lekko kleić, ale ten efekt da się zniwelować podczas wałkowania - wystarczy oprószyć je mąką. Ciasta nie trzeba chłodzić - można od razu rozwałkować je na około 5 mm i wycinać foremkami to, co się tylko chce. :-) Pieczenie powinno odbywać się w temperaturze około 180 stopni Celsjusza i trwać nie dłużej niż 10 minut. Pierniczki nie rozrastają się zanadto, więc można układać je na blaszce w niewielkich odstępach.
Lukier to też żadna filozofia. Cukier i masło wkładamy do garnuszka. Mleko podgrzewamy i dodajemy po łyżce, ucierając, aż lukier osiągnie wymaganą gęstość. Ja użyłam bardzo gęstego i bawiłam się później kilka godzin, zdobiąc pierniki za pomocą strzykawki. Tak, zwykłej strzykawki - do nabycia w aptece (choć panie za ladą niekiedy dziwnie patrzą, gdy przychodzę na takie nietypowe zakupy...). ;-)
Polecam, pierniczki są zjadliwe od razu po upieczeniu i pięknie pachną. :-) Oto czysta Świąteczna Magia! :)
Komentarze
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Dodaj pierwszy!
Zaloguj się, aby zamieścić komentarz.