Poznali się dzięki wspólnej koleżance. Szybko zaczęli nadawać na tych samych falach, a już po trzech miesiącach bycia razem wspólnie zamieszkali. Póki co nie myślą o ślubie, tylko żyją w szczęśliwym związku. Poznaj historię Agnieszki i Marka na Familie.pl.
Gdy poznałam Marka pracowałam w sklepie spożywczym. W dniu naszego poznania się pracowałam na drugą zmianę. Wieczorem jak to zwykle bywa w sklepie dominuje młodzież kupująca piwko i idąca na imprezy. Tego wieczora byłam zapracowana, ale udało mi się znaleźć chwilkę dla koleżanki, która właśnie przyszła ze swoim kolegą. Porozmawiałyśmy chwilę, a na Marka nawet nie zwróciłam uwagi. Widziałam w tle kręcącą się po sklepie białą czapeczkę, ale było mi to zupełnie obojętne.
Jakiś czas później przyszła do mnie znów i spytała, czy pamiętam tego kolegę, z którym przyszła. Głupio mi było powiedzieć, że nie, więc skłamałam. Okazało się, że Marek wysłał ją do mnie z tekstem Ta czarna mi się podoba, załatw mi jej numer. Myślałam, że to jakiś żart jest. Nie sądziłam, że naprawdę dostanie od niej mój numer telefonu.
Gdy napisał do mnie pierwszego SMSa byłam bardzo zdziwiona. Napisał w nim, że mu się spodobałam i chciałby się ze mną spotkać. Perspektywa poznania tajemniczego mężczyzny w białej czapeczce bardzo mnie ekscytowała, dlatego zgodziłam się, aby następnego dnia odprowadził mnie do pracy.
Pierwsze nasze wspólne minuty były dość dziwne. Nie znaliśmy się, nie mieliśmy za bardzo o czym rozmawiać, byliśmy skrępowani. Lody pękały i z każdą chwilą było nam coraz łatwiej. Marek jest dość sporym łysym facetem i na pierwszy rzut oka sprawia wrażenie groźnego. Choć moja babcia mówi, że gdyby go zobaczyła w ciemnej ulicy, to by uciekła, ja uważam, że nie ma co się poddawać stereotypom i oceniać ludzi po wyglądzie. Mimo groźnej postury Marek okazał się złotym chłopakiem. Podczas naszej pierwszej randki okazało się, że jego wygląd, to tylko pozory. On jest wyluzowanym, otwartym chłopakiem, z którym dobrze mi się spędza czas. Z każdą chwilą okazywało się również, że mamy wspólne zainteresowania. Przyznam, że byłam pozytywnie Markiem zaskoczona i polubiłam go od pierwszej chwili.
Między nami iskrzyło od początku, ale nie mówiliśmy otwarcie o byciu razem. To akurat ułożyło się samo. Podczas pierwszej mojej wizyty u Marka w domu rzucił swojej mamie: Cześć, jestem, to jest Agnieszka, moja dziewczyna. Zdziwiłam się co prawda tym, co powiedział, ale nie protestowałam i wcale nie miałam zamiaru protestować. Nie wyznaliśmy sobie miłości, nie było pytań o to, czy zgodzisz się być ze mną, a jednak jesteśmy razem.
Praktycznie od początku szkoły średniej mieszkałam sama wynajmując stancje. Mój ojciec nigdy nie miał nic przeciwko, ponieważ wiedział, że jestem samodzielną dziewczyną i nie dam sobie w kaszę dmuchać. Praktycznie całą młodość przepracowałam i potrafiłam sama się utrzymać.
Przez pewien czas miałam problem z lokatorami, z którymi mieszkałam. Kiedy Marek się dowiedział o moich problemach ze współlokatorami, w ciągu sekundy podjął decyzję o tym, że wracam do domu. Spakował mnie, zawiózł do ojca i jeszcze tego samego wieczora się do mnie wprowadził. Mój tata nie miał nic przeciwko temu, że zamieszkałam z chłopakiem po 3 miesiącach znajomości. Miał chyba przeczucie do Marka ponieważ szybko go zaakceptował i wiedział że ten chłopak jest dla mnie.
O ślubie póki co nie myślimy. Tego tematu u nas w ogóle nie ma. Nie rozmawiamy o tym, nie zastanawiamy się, dobrze nam tak jak jest. Tak samo z dziećmi. Nie planujemy, ale też jakoś specjalnie się przed tym nie chronimy. Jesteśmy ze sobą już dwa lata, bywało różnie, ale wspólnie przezwyciężamy wszelkie trudności, co oznacza że się kochamy. Jak będzie dalej? Zobaczymy, ja wierzę, że Marek, to jest ten jedyny. Póki co jest nam ze sobą bardzo dobrze
wysłuchał:
Marcin Osiak
m.osiak@familie.pl