Zwyczajne życieKategorie: Rodzicielstwo Liczba wpisów: 47, liczba wizyt: 90119 |
Nadesłane przez: oaza 13-02-2011 14:13
Dwa dni temu, kiedy wiadomo było, że M. będzie jechał w trasę, wybrałam się o 11.00 z Matim do mojej mamy.Mama miała przygotowaną dla małego zupę i chetnie nim się zajęła, bo nie widziała go przecież kilka dni. Przed spaniem zameldowała, że po swojemu go nakarmi.
Oczywiście nie miałam nic przeciwko i poszłam pogadać z tatą w pokoju, a mały został z babcią w kuchni. Pomieszczenie przeznaczone do jedzenia się zgadzało, jak wychodziłam z kuchni, Mati siedział przy stole, więc miejsce też było odpowiednie. Po kilku minutach słyszę jak mama mówi do mojego synka "Zabacz jaki duzy pies idzie z panem" Pies??? Weszłam do kuchni, a moje dziecię siedzi na parapecie, a babcia go karmi i zabawia pokazując co sie dzieje na podwórku...No, ręce mi opadły...w domu Mati je sam (jak je tak je, ale sam) i przy stole ( w kuchni, ewentualnie w pokoju)...ale na parapecie???!!! Wkurzyłam się i spytałam mamę czy to jest jej sposób? Jedzenie na parapecie? chyba sobie żartuje. spojrzała na mnie i widząc, że jestem wkurzona zaczeła tłumaczyć, że ona tak teraz, żeby szybko, bo Mati chce spać. Akurat!...Dałam sobie jednak sposób z dalszą dyskusją...
Mały zasnął, a my z mamą zaczęłyśmy rozmawiać o nocniku. Mały ostatnio buntuje się i nie dość, że nie chce siadać na nocnik (wyjątkiem jest siadanie po kąpieli), to jeszcze trzeba się za nim nabiegać, żeby pieluchę mu zmienić. Mama stwierdziła, że u niej ładnie siusiał do nocniczka i że nie rozumie czemu on tak w domu...no, cóż, ja tez nie rozumiem...mineła pora snu małego i moja mama, do swojego pokoju (tam spał Mati) zawędrowała z nocnikiem(???) no cóż, uważam, że toaleta, bądź łazienka służą do tego typu spraw, no ale nie odezwałam się tylko odwróciłam do taty i zaczęlismy rozmawiać...Słyszę, że Mati się buntuje. Nie i nie... Babcia nalega, a on dalej nie. Odwróciłam się do mamy, zeby mu dała spokój i...szczęka mi opadła na podłogę. Moja mama postawiła nocnik na ŁÓŻKU (!!!) i próbowała namówić mojego synka, żeby tam załatwił swoje potrzeby... O rany, ale się wściekłam i jej nagadałam, że takie sposoby niech sobie wsadzi...tam gdzie słońce nie dochodzi. Gdyby nie tata to bysmy się pewnie pokłóciły, ale mnie wyciszył. A mama? Jeszcze mnie ochrzanila, że niepotrzebnie się wtrąciłam, bo pewnie by się załatwił, gdybym sie nie odezwała...No pewnie, może mam go uczyć, że na łóżku w sypialni prawidłowo jest się załatwić do nocnika... Chyba oszalała!
Nie wiem jak to jest u innych...Ale u mojej kuzynki dzieci załatwiają sie do nocnika na środku pokoju. Nieważne czy ciało ciekłe czy stałe i nieważne, ze ktoś oprócz rodziny przebywa w tymże pokoju. Mnie sie to nigdy nie podobało, bo do licha dlaczego mam wąchać "zapaszki" przy kawie? Dlatego właśnie jestem na to uczulona i uczę Mateusza, że nocnik jest w łazience i tam się z niego korzysta!
Adres URL wpisu
https://www.familie.pl/Blogi-0-0/b0p7701,Blog.html
Adres URL bloga
https://www.familie.pl/Blogi-0-0/b342-1,Zwyczajne-zycie.html