O tym i owymKategorie: Zainteresowania Liczba wpisów: 134, liczba wizyt: 561367 |
Nadesłane przez: Ulinka 11-09-2010 19:36
W dzisiejszej „Gazecie Wyborczej” przeczytałam, że jesteśmy światowym liderem pod względem liczby składanych w sądach kościelnych wniosków o stwierdzenie nieważności małżeńskiej. Przyznaję, że informacja ta zaintrygowała mnie. Poszperałam trochę w Internecie i dowiedziałam się, że już co szósty – siódmy Polak po otrzymaniu rozwodu cywilnego stara się o kościelne stwierdzenie nieważności małżeństwa.
To, że rozwodów cywilnych w Polsce jest coraz więcej, wiadomo nie od dziś. Według danych GUS w 2009 roku udzielono 72 tys. rozwodów cywilnych (66 tys. rok wcześniej). Jak się okazuje, coraz więcej jest też rozwodów kościelnych. Wiem, zaraz ktoś oburzy się i powie, że w Kościele Katolickim nie ma rozwodów, jest tylko kanoniczne stwierdzenie nieważności zawartego sakramentu małżeństwa, że rozwód i unieważnienie to nie to samo. Jednak nie zmienia to faktu , że następuje rozpad małżeństwa, a małżonkowie często żyją już z kimś innym, np. w konkubinacie, posiadają nieślubne dzieci.
Dane liczbowe mówią, że coraz łatwiej uzyskać nieważność małżeństwa. Praktycznie wystarczy poprawnie napisany wniosek do diecezjalnego sądu, a teraz jest to proste, gdyż sprawami zaczęli zajmować się zawodowi prawnicy, a dobry prawnik kanonista rozwiedzie każdego potrzebującego. Sądy diecezjalne mają tego świadomość i wiedzą, że „Ludzie przygotowani przez tych prawników starają się zwieść sądy duchowne i opowiadają sfabrykowane historie. Mydlą też oczy sędziom, zasypując ich paragrafami prawa kanonicznego /ksiądz prof. Remigiusz Sobański z Uniwersytetu Śląskiego, wybitny znawca prawa kanonicznego - info.wiara/. Mimo to, sądy kościelne unieważniają aż dwie trzecie ze zgłoszonych małżeństw, wcześniej tylko połowę.
Biskup Tadeusz Pieronek, profesor prawa kanonicznego uważa, że „…to nic nadzwyczajnego. Zmienia się człowiek, pojawiają się nowe podstawy do orzekania, że małżeństwo nie było ważnie zawarte, których wcześniej nie znano (np. medyczne, psychiczne). Te zmiany uwzględnia też prawo kanoniczne”. /wprost.pl/
ks. Aleksander Sobczak, wiceoficjał trybunału gnieźnieńskiego uważa, że „rosnąca liczba wniosków o unieważnienie małżeństwa, to dobry znak dla Kościoła, pokazuje, że religia jeszcze coś dla ludzi znaczy”.
A mnie zastanawia jak to jest, że nagle 10 tys. osób rocznie odkrywa, że współmałżonek ukrył przed ślubem chorobę psychiczną lub niemożność posiadania dzieci? Jak to jest, że po wielu latach okazuje się, że małżeństwo jest nieważne. Czyli co, wcale go nie było?
Adres URL wpisu
https://www.familie.pl/Blogi-0-0/b0p5903,Blog.html
Adres URL bloga
https://www.familie.pl/Blogi-0-0/b181-1,O-tym-i-owym.html