Nie przyznam się głośno w oddziale, ale zrobiłam coś, co niekoniecznie wywołało aprobatę u pewnej osoby. Osobą tą, jest nasz kolega z pracy, który uwielbia wszystkim dyktować, co mają robić i ślizga się ile może. Ciekawostką, zresztą zupełnie dla mnie niezrozumiałą, jest fakt, że nieźle mu to wychodzi, bo dopiero po czasie orientujemy się, ze znowu nas wkręcił.
Dziś dostał zadanie, które nie bardzo mu się spodobało. Przyjęłam na dziś tyle zamówień, że po prostu musiał zapierdzielać. Oczywiście nie omieszkał zapytać, dlaczego nie przełożyłam części klientów na dzień jutrzejszy, których rozwiózł by drugi kolega, bo on dziś musi zapieprzać i robić nadgodziny. Powiedziałam mu, żeby nie dyskutował. Ma zrobić i już, albo niech dzwoni i sam klientom tłumaczy czemu dziś nie dostaną towaru, który zamówili przed 11:00, bo ja nie wiem jak im wytłumaczyć. Zamknął się i zasuwał dalej.
Nieważny był dla niego fakt, ze drugi kolega, skończy znacznie później niż on, ale chętnie by mu jutro punkty wcisnął. Wrr..ale on mnie potrafi zirytować. Pewnie jutro na pewno co nieco się nasłucham, ale mówiąc szczerze mam to w nosie. Kiedyś się przejmowałam co do mnie i o mnie mówią, ale teraz wpuszczam jednym uchem, a drugim wypuszczam. Nie zadowolę wszystkich, wiec najważniejsze żebym ja była zadowolona.
Zamknij