Jestem zła...
Nadesłane przez: oaza09 24-04-2010 21:32
I nic na to nie poradzę... Mam prawo do złych dni i kręcenia nosem, choćby ktoś inny myślał, że w ogóle nie mam powodów...
Mati wstał dziś po 6:00 i marudził i marudził i marudził...co chwilę chciał do cyca, wyciszył się, potem chwile pobawił i znowu marudził... I tak w kółko. Zaczynają mi co niektórzy zwracac już uwagę, że go powinnam odstawić od piersi, bo już za duży... Powinnam, powinnam...może i powinnam...Jednak nie jestem pewna czy jestem gotowa, natomiast Mati na pewno nie...Choć czasem bywam zmęczona, choć nie dostałam jeszcze miesiączki, to nadal jak chce to ma...Może i powinnam myśleć od odstawieniu Bąbla, ale zupełnie nie mam pomysłu jak to zrobić...
Wracając do dzisiejszego dnia, robiłam wszystko żeby Mateusz jak najmniej płakał, żeby M. się wyspał, bo wrócił wczoraj o północy i coś napomknął, że rano musi do pracy...Do pracy! Po 24 godzinach w trasie?
Wstał o 8:30, a o 9:00 juz go nie było. Mimo, ze Mati przepada za ojcem to nawet on go nie wyciszył... zameldowałam, ze na dłuższą metę zwariuję, jak tak bedzie piszczał..
Usłyszałam, ze jak mogę tracic cierpliwość do własnego dziecka, i że przesadzam! Ja przesadzam! A co ja, do cholery jestem maszyną? Automatem jakimś? Uwielbiam mojego synka, ale czasami naprawdę mam dość, zwłaszcza jak nie mozna go niczym zabawić, ani nic zrobić...
Aga poszła wczoraj na imprezkę urodzinową do znajomych, wiadomo było, że wróci dopiero dzisiaj... Tylko nie wiadomo, o której...M. tez nie wiedział ile czasu zajmie mu to czym sie zająć musiał...
Czy ja w ogóle mam komus gotować jakiś obiad???
Położyłam Małego, moze się zdrzemnie...Zasnął...I na szczęście wstał w super humorku i do konca dnia taki już miał...
Szybko odgrzałam wczorajszą zupkę i zjedliśmy, w międzyczasie troszke się rozpłakał, bo do cyca...Co on z tym cyckiem? a potem wszamał całą michę zupy...
Wyszykowaliśmy się na spacer... Mam wszystkich gdzieś, że nie mają kluczy...
Troche pospacerowaliśmy i przyszło mi do głowy, zeby podejść do rodziców i pokazać się w nowej fryzurce...
Po drodze, zadzwoniłam czy są...Mamy telefon odebrał tato...Są.
Dwa bloki od rodziców zadzwoniła mama, że ona z ciocia na cmentarz jedzie i, ze jak tato rozmawiał ze mną, to ona w tym czasie z ciocią...No to cześć - mruknęłam do słuchawki...
One znowu na cmentarz? co u licha dzień w dzień można robić na cmentarzu? Juz byłam wkurzona coraz bardziej...
Wróciłam się do sklepu, a potem jeszcze zaplanowałam spacer nad morzem, bo ładna pogoda - pomyśłam
Weszłam do sklepu...Telefon...Agnieszka dzwoni, że stoi pod blokiem...
Wyszłam bez zakupów i do domu, spotkałyśmy się po drodze, więc zawróciłyśmy do sklepu, a potem znowu do domu...
Aga zmęczona. W sumie się nie dziwię, więc ledwo weszłyśmy, a ona szybki prysznic i poszła spać...no więc my z Matim znowu zamknieci w pokoiku, żeby ciocia pospała...
Spała prawie dwie godziny, aż musiałam ją obudzić, bo jej telefon się urywał, no i Mati do spania...
Poprosiłam o fotki z nowa fryzurką,,,popstrykała mi, ale jestem niezadowolona z efektów, bo na wszystkich zdjęciach ma dwie brody...Po cholerą mi ta druga sie pytam? nie musze dodawać, ze fakt ten humoru mi nie poprawił...
M. wrócił 15 minut temu...Zmeczony, nabzdyczony i ogólnie nie wiem o co mu chodzi... on sam pewnie też nie...
Czy coś szczególnie złego się dziś wydarzyło? absolutnie nie! to czemu jestem taka zła?
Zamknij