Wreszcie wolny mam cały weekend. Miałam zamiar pójść choć troszkę na plażę, ale pogoda nie dopisuje...Inaczej, dla innych pogoda jest wymarzona na plażę, ale ja nie znoszę upałów i nie zamierzam się jeszcze uwalać na gorący piasek i smażyć na słońcu...co to, to nie! Większość ma jednak inne zdanie na ten temat, co zaobserwowałam dziś rano, idąc na zakupy. Nasi sezonowi goście sunęli całymi rodzinami w stronę morza, taszcząc ze sobą plażowe akcesoria. Mają ochotę, to czemu nie. Ja, jak wspomniałam wcześniej, za plażowaniem nie przepadam, a już szczególnie w taki upał. Poza tym uważam, że co niektórzy też mogliby się wykazać rozsądkiem i nie ciągać ze sobą niemowlaka...dziewczynka miała na oko 7-8 miesięcy. Mamuśka torba plażowa, ręcznik i córeczka w wózku w stroju, a może stroiku kąpielowym. Gdzie ona u licha targa to dziecko? I po co?...Nie rozumiem głupoty niektórych kobiet...Chce się opalać, proszę bardzo, ale dla takiego malucha najlepiej byłoby jak by został w taki upał w domu...
Upał dokucza nam wszystkim, na dodatek mieszkamy na IV piętrze, więc od dachu tez nam grzeje...nie wiem gdzie się podziać, żeby nam było lżej...Mati miał trudności z drzemką, bo ogólnie jest "zimnolubny" i teraz ewidentnie jest mu za gorąco. W końcu zasnął mi na rękach...
A M. przespacerował się w upale w te i z powrotem, bo zapomniał wziąć z domu ciuchów na zmianę...Klął ile wlezie, a wrócił tak mokry jakby spod prysznica wyszedł...Przebrał się i poszedł z powrotem...
Ale żeby nie być do końca zrzędzącą i narzekającą na upał, to znalazłam jeden plus takiego stanu rzeczy...Błyskawicznie schnie mi pranie! Godzina, góra półtorej i jest suche jak pieprz:)
Czy ktoś pamięta jeszcze ten zimny czerwiec?...Wtedy też narzekaliśmy i baliśmy się, że lata nie będzie...A tu proszę, lato "pełną gębą"