Opublikowany przez: ULA 2012-03-27 09:00:25
Katarzyna Janków-
Mazurkiewicz
k.jankow@naszolsztyniak.pl
Czas pokaże, czy wszystko będzie w porządku — ocenia Monika Wójtowicz, mama Kubusia. — Były chwile, kiedy drżeliśmy o jego życie. Po operacji miał krwotok, było z nim źle. Jest jednak z nami. Ma jeszcze jeden zabieg w czerwcu — poszerzanie tętnicy płucnej prawej. Całe szczęście, że te najpoważniejsze operacje na serduszku ma za sobą.
Kubuś, choć mały, szybko dochodzi do siebie po operacjach. Jest radosnym dzieckiem, uwielbia nucić swoje piosenki, bawić się. Tak jakby chciał powiedzieć rodzicom: nie martwcie się, będę zdrowy, damy radę.
Duże problemy małego chłopca
Rodzice wiedzieli, że Kuba będzie potrzebował pomocy specjalistów jeszcze zanim się urodził. Po urodzeniu lekarze rozpoznali u Kuby zespół Fallota (wrodzona siniczna wada serca - red.), skrócenie kości długich – najbardziej kości udowych, skoliozę lędźwiową i podejrzenie zwichnięcia stawów biodrowych.
— Ortopedzi na razie czekają, aż Kuba dorośnie — wyjaśnia mama Kuby. — Doszły jeszcze przykurcze pod kolanami,
które też trzeba zoperować. Kuba pozostaje pod stałą opieką lekarzy z Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie, w Otwocku zajmują się nim lekarze ortopedzi, do tego wizyty w Białymstoku, Giżycku... Leczenie i rehabilitacja chłopca, częste wizyty u specjalistów są bardzo kosztowne.
Wszystkim jest ciężko
— Kubuś jest naprawdę kochanym, pogodnym dzieckiem — opowiada mama Kuby. — Dla niego zrezygnowałam z pracy, bo jego choroba wiąże się z ciągłymi wyjazdami. Obecnie na rehabilitację dojeżdżamy do Giżycka dwa razy
w tygodniu, to około 60 kilometrów w jedną stronę.
Teraz całą rodzinę utrzymuje tylko mąż Mariusz, wojskowy. Pieniędzy wciąż brakuje. — Wszystko drożeje, paliwo także, samochód też przy takiej eksploatacji wymaga ciągłych napraw — wylicza pani Monika. — Nie, nie możemy narzekać, bo teraz chyba wszystkim jest ciężko. U nas bez pomocy rodziny nie dalibyśmy rady.
Starania rodziców i wiara w syna przynosi nieoczekiwane efekty. Kubuś raczkuje, choć lekarze mówili, że nie ma na to szans. W czasie ostatniej wizyty u rehabilitanta wsiadł na wózek dla niepełnosprawnych i bez żadnej pomocy pojechał szpitalnymi korytarzami.
— Bardzo nas zaskoczył — dodaje Monika Wójtowicz. — Jest naprawdę dzielnym, bystrym chłopczykiem. Kiedy tylko wyznaczy sobie cel, musi go zrealizować. Nie poddaje się. Aby pomóc Kubusiowi, wystarczy wpłacić pieniądze na konto Fundacji “Przyszłość dla Dzieci”.
Przekaż 1% podatku Fundacji „Przyszłość dla Dzieci”
Wypełnij odpowiednią rubrykę w rocznym zeznaniu podatkowym (PIT-36, PIT-36L, PIT-37, PIT-28, PIT-38)
1. Numer KRS 0000148747
2. Wpisz kwotę 1 % podatku należnego
Jeżeli chcesz, aby pieniądze zostały przeznaczone dla konkretnego podopiecznego wpisz jego Imię i Nazwisko (Jakub Wójtowicz) w rubryce „Cel szczegółowy 1%”
Przekaż swoje wsparcie poprzez Fundację "Przyszłość dla dzieci"
Pomóc może nawet najdrobniejsza kwota
80 1240 1590 1111 0010 3003 2207 – konto zbiórki publicznej
z dopiskiem JAKUB WÓJTOWICZ
Pokaż wszystkie artykuły tego autora
Nie masz konta? Zaloguj się, aby pisać swoje własne artykuły.