Artykuł promocyjny Opublikowany przez: Redakcja Familie Redakcja 2017-03-28 16:59:56
Autor zdjęcia/źródło: @ freeimages.com Samookaleczanie u dzieci
Rozmawiamy z psychologiem z przychodni eDoktor24.pl – Piotrem Modzelewskim.
Przyczyn samookaleczania jest wiele, ale „wyzwania” takie jak wspomniany „niebieski wieloryb” wydają się być tylko symptomami, nie powodami autoagresji. Pomysł na samookaleczanie pojawia się później. Dziecko szczęśliwe i dorastające w dobrze funkcjonującej rodzinie, nie mające problemów w szkole i nie mające objawów depresji czy niskiej samooceny nie powinno raczej wdać się w taką zabawę. Modne ostatnio wyzwania związane z samookaleczaniem nie powinny być traktowane raczej jako chęć bycia lokalnym, szkolnym celebrytą, ale przede wszystkim jako sposób na zyskiwanie uwagi, troski, zainteresowania gdzieś indziej, nie w miejscach, w których powinno je pierwotnie dostać, czyli szkole i rodzinie. Wszystko łączy się bardziej z problemami i trudnościami emocjonalnymi, które nie pojawiły się znikąd. Wyzwania, jak „niebieski wieloryb”, to ostatnie ogniwo problemu z emocjami. Zwracajmy uwagę na rodzinę, szkołę, a także grupę rówieśniczą, która w pewnym wieku staje się ważniejsza od rodziny.
Ważnym powodem autoagresji jest fakt, że fizyczny ból może usuwać ten emocjonalny, a przy tym wywoływać uczucie spokoju i ulgi. Ponieważ w ten sposób możemy poradzić sobie z negatywnymi emocjami, tak jakby przykryć je bólem fizycznym, a działa to niemal natychmiastowo, takie działania są powtarzane, a nawet uzależniające. Osoby, które się okaleczają często opisują takie doznania jako ucieczkę lub uwolnienie od presji. Z czasem mózg zaczyna łączyć tę ulgę od emocjonalnego bólu z samookaleczaniem się.
Osoby, które samookaleczają się są swoimi najsurowszymi krytykami. Doświadczają większej liczby negatywnych emocji i są bardziej niezadowoleni z siebie. To niezadowolenie z siebie przybiera formę silnego samokrytycyzmu, a ludzie samookaleczający się niejednokrotnie krytykują swoje ciało, skórę czy nazywają siebie „porażką”. Wiele przypadków samookaleczania bierze się zwyczajnie ze zranionej duszy.
Niektóre dzieci, które okaleczają się mają za sobą historię traumy, inne dorastają w domach, gdzie nie ma przyzwolenia na smutek, ból i rozczarowanie. Dzieci dorastające w takich warunkach myślą, że doświadczanie złego nastroju nie jest czymś całkowicie normalnym. Wtedy okaleczanie się jest jednym ze sposobów doświadczania takich emocji. Jeśli nie możesz odczuć bólu emocjonalnie, to chociaż fizycznie… staje się to jakby „akceptowalnym” sposobem czucia emocjonalnego bólu. Staje się również mechanizmem obronnym, podobnym do picia alkoholu czy objadania się.
Podstawowe rady są dość oczywiste. Powinniśmy dbać o relacje w rodzinie, relacje z dziećmi i interesować się tym co dzieje się w szkole, czy nasze dziecko nie ma jakichś problemów. Z drugiej strony warto uczyć dzieci konstruktywnych sposobów radzenia sobie ze stresem i negatywnymi emocjami. Sami możemy być modelami dobrych zachowań. W niektórych kulturach dzieci i rodzice praktykują jogę czy medytację, ale my sami także możemy nauczać dzieci bardziej europejskich technik relaksacji jak chociażby treningu autogennego czy wizualizacji.
Jednak same techniki relaksacji to za mało. Miejmy zdrowe podejście do błędów dziecka. Niestety często wygórowana ambicja nakłada na dzieci i młodzież taką presję, z którą sobie nie radzą, a lęk najbardziej pogarsza wydajność, efektywność, badano to już w różnorodnych warunkach, takich jak wystąpienia publiczne, praca, szkoła.
Zastanówmy się więc np.: Czy nie stresuję swojego dziecka? Czy nie wpędzam w poczucie winy? Czy nie wpędzam we frustrację i nie wywieram za dużej presji na dziecko? Czy moje dziecko ma prawo być człowiekiem omylnym, popełniać błędy? To pytania, na które każdy rodzic powinien sobie odpowiedzieć.
Dzieci w warunkach wywoływania negatywnych emocji przez rodzica nie tylko będą częściej je czuć, ale także gorzej funkcjonować, a nawet rzadziej mówić rodzicom o problemach – rodzice nie będą wzbudzać zaufania.
Warto rozmawiać o zagrożeniach w Internecie, ale także samemu stosować odpowiednie oprogramowanie, które ograniczy odbiór nieodpowiednich treści na komputerze, tablecie czy smartfonie. Można także uczulić dzieci, aby gdy trafią na nieodpowiednie treści informowały osobę dorosłą. Dzieci i młodzież bardziej nam zaufają i poinformują o nieodpowiednich treściach jeśli zadbamy o relacje. Otwarta komunikacja, demokratyczne relacje w domu, odrobina autonomii, jak i wspólne rozmowy, zabawy i spędzanie czasu, czyli to wszystko co sprzyja budowie poprawnych relacji, może stanowić czynnik chroniący nie tylko przed zagrożeniami w Internecie czy samookaleczaniem, ale i innymi trudnościami.
W przypadku faktycznego samookaleczania warto np. znaleźć inne sposoby radzenia sobie ze stresem i negatywnymi emocjami. Niektórym pomaga zwyczajnie zrozumienie, że potrafią przetrwać negatywne uczucia przez pewien czas, nie muszą nic z tym robić (np. ciąć się) i prawdopodobnie wkrótce poczują się lepiej. Niektórzy przestają się sprawiać sobie ból także w wyniku odczucia, że są kochani lub ważni. To może wiązać się z wejściem w romantyczną relację lub otoczenie przyjaźnią, troską, świadomością że przyjaciele uważają ich za wartościowych i martwią się o nich.
Uczmy dzieci i młodzież różnorodnych sposobów odwracania uwagi od pierwotnych zamierzeń. Warto uświadamiać, że mogą porozmawiać z członkiem rodziny lub przyjacielem, kiedy są w złym nastroju. Nawet rozmowa może pomóc skoncentrować się na czymś innym i pomóc w poradzeniu sobie z nawykowym przymusem do ranienia się. Dzieciom trzeba uświadamiać, że negatywne emocje mijają i presja do ranienia się także. Powiedzmy aby poczekały 5 minut, pogratulowały sobie, a potem znowu poczekały 5 minut. Poziom negatywnych uczuć opadnie. Pokazujmy dzieciom, że nawykowo uszkadzają się w pewnych miejscach. Jeśli znajdują się w takim pomieszczeniu i czują silny przymus wewnętrzny powinny zmienić pomieszczenie czy iść chociażby na spacer. Takie sterowanie bodźcami wyzwalającymi autoagresję jest kluczowym elementem terapii behawioralnej. Sama obecność obiektów do samouszkodzeń np. noża czy żyletki może wyzwalać, chęć do krzywdzenia się, jeśli uprzednio były używane. To jest dokładnie jak z niezdrowymi przekąskami, trzeba usunąć to z widoku. „Co z oczu to z serca” i jeśli nie będzie obiektów kojarzących się z krzywdzeniem, łatwiej dzieciom i młodzieży będzie sobie poradzić.
Innymi sposobami odwracania uwagi od negatywnych emocji i presji do uszkadzania się mogą być: oglądanie filmów, słuchanie muzyki, ćwiczenia fizyczne, robienie czegoś co wzbudza w nas uśmiech, humor, pozytywne uczucia czy wyzwala twórczość – kreatywne pisanie, rysowanie, malowanie, tworzenie muzyki, granie na instrumencie, tańczenie to tylko wybrane ze sposobów na twórcze realizowanie się. Można posprzątać wybrane pomieszczenie, zrobić sobie kąpiel, popracować w ogródku, poczytać książkę, pobawić się z domowym zwierzątkiem, przypominać sobie o ludziach, którzy mają dobre myśli o nas. Takie sposoby odwracają uwagę od negatywnych emocji i myśli, odraczają presję do skrzywdzenia się, a jednocześnie dostarczają przyjemności, stanowiąc alternatywę dla nawykowych uszkodzeń. W terapii mamy takie powiedzenia „jeśli coś nie działa, zrób coś innego” oraz „jeśli coś działa, rób tego więcej”. Wiadomo, że pewne nawyki musimy zmieniać i robić czegoś więcej, co nam służy, a nie szkodzi. Nawyk samookaleczania się w określonych miejscach można przełamywać chociażby rysowaniem miłych rysunków w miejscach, w których zazwyczaj dziecko się raniło.
Osoby samookaleczające się są surowymi krytykami. Kiedy mają negatywne myśli powinny zadawać sobie pytania: „Czy moje myślenie pomaga mi czuć się tak jak chcę?”, „Czy możliwe są alternatywne wyjaśnienia?”, „Jakie mam myśli w sytuacjach kiedy się nie ranię?”. Dzięki temu zauważą powiązanie między negatywnymi myślami prowadzącymi do samouszkodzeń, stwierdzą, że kiedy mają inne myśli, doświadczają innych uczuć i inaczej się zachowują, a także istnieje szansa, że zakwestionują swoje samokrytyczne i negatywne myśli.
Ponadto w chwilach natłoku negatywnego myślenia warto powiedzieć sobie „stop”, uspokoić się (np. pooddychać chwilę) i zmienić wyjaśnienia jakie tworzymy sobie w głowie na nieco bardziej realistyczne. Zamiast myśleć „Jestem taki głupi z powodu ranienia się”, można sobie powiedzieć „Zrobiłem to co uważałem za formę radzenia sobie z uczuciami, stresem. Zareaguję inaczej następnym razem”. Tego wszystkiego możemy uczyć dzieci i młodzież.
W swojej praktyce, szczególnie w ramach zdalnych konsultacji psychologicznych, najczęściej kontaktują się ze mną pacjenci mający trudności z samooceną, radzeniem sobie ze stresem i objawami depresji. Dorośli pacjenci często zgłaszają nieskuteczne strategie radzenia sobie ze stresem czyli nadużywanie alkoholu, marihuany czy innych używek, mają problem z kontrolowaniem złości. Są to osoby dorosłe, które przeżywają kryzysy życiowe, wypadki i dlatego dotyka ich stres, bezsenność, przestają wierzyć w siebie. Dzieciom jest równie trudno, jeśli nie trudniej, gdy nie są w dobrych relacjach z dorosłymi. Potrzebują nas aby odnaleźć właściwy sposób emocjonalnego funkcjonowania. Często też rodzicom jest trudno zwrócić się po pomoc dla swojego dziecka, bo myślą, że to będzie świadczyć o ich rodzicielskich kompetencjach albo po prostu nie są gotowi na to aby mówić o relacjach w rodzinie. Czasami, aby zmienić zachowanie dziecka, wymagane jest przyjrzenie się funkcjonowaniu diady, czyli pary, w tym przypadku rodzicowi i dziecku. Niejednokrotnie tylko w taki sposób możliwe jest dokonanie zmiany zachowania.
Tu nie ma się czego obawiać, psychologowie nie są po to, aby oceniać rodziców czy dziecko, nie mają takiego prawa! Rolą psychologa jest poprawiać dobrostan. Psychologowie też zbyt często traktowani są jako specjaliści od poważnych zaburzeń, a przecież każdy z nas doświadcza jakichś trudności, problemów, stresów. Polepszenie komunikacji, zmiana emocji i zachowań – w tym wszystkim może pomóc psycholog. Myślmy o psychologach jako specjalistach od komunikacji, emocji, motywacji i zachowań, a nie specjalistach, którzy chcą nam znaleźć jakąś diagnozę. Diagnozy są jedynie potrzebne dla szpitali.
Poza tym coraz bardziej powszechny ostatnio kontakt z psychologiem online jest taką formą konsultacji, która pozwala pomóc tym pacjentom, którym trudniej jest przyjść po poradę do gabinetu. Zachowanie intymności, czasem pewnej anonimowości, ułatwia przełamanie pewnej bariery lęku, a kiedy pierwsze wątpliwości zostaną rozwiane, później jest już tylko lepiej.
Materiał powstał przy współpracy z:
Przychodnią eDoktor24.pl
Piotr Modzelewski – psycholog, pedagog, psychodietetyk, absolwent Uniwersytetu SWPS. Pracuje w Akademii Pomorskiej w Słupsku, internetowej przychodni eDoktor24.pl. Jest autorem kilkunastu artykułów naukowych i aktywnym uczestnikiem ponad 20 konferencji naukowych. Autor książki popularnonaukowej i poradnikowej „Pokonaj odwlekanie – rozwiń wytrwałość” dotyczącej zjawiska prokrastynacji.
Sonia 2017.03.31 14:19
To wszystko brzmi strasznie. Co przezywaja niektore dzieci...
Nie masz konta? Zaloguj się, aby pisać swoje własne artykuły.