Opublikowany przez: Isiunia 2013-03-26 16:59:43
Sławek, 40 lat, ojciec dwuletniego Mateuszka walczy o możliwość widywania się z synkiem…
„Poznałem kobietę, po rozwodzie, po przejściach. Z dzieckiem, już kilkunastoletnim. Zakochałem się do szaleństwa. Wspierałem, kiedy opowiadała mi o swoim byłym mężu, o rozprawach sądowych, które wciąż z nim miała… Żałowałem, kiedy opowiadała, że nie zostawił jej mieszkania, a przecież razem w nim mieszkali (mieszkanie należało do niego jeszcze przed ślubem). Zaufałem jej we wszystkim, dzieliłem się tym, co miałem. Ona nie pracowała. Zaszła w ciążę. Byłem szczęśliwy, otaczałem ją opieką. Ona miała coraz więcej potrzeb, coraz częściej przekazywałem jej różne sumy pieniędzy. Dbałem o nią, więc wydawało mi się naturalne, że potrzebuje pieniądze na kosmetyki, lepsze jedzenie itp.
Ale nie wiedziałem, że moja ukochana wszystkie pieniądze uzyskiwane ode mnie składa na swoje konto oddzielne, że nagrywa mnie na telefon komórkowy, kiedy wracałem ze spotkania z kolegami i byłem po kilku piwach… Nie wiedziałem, że przygotowuje na mnie „dowody”…
Żółta lampka zapaliła się wtedy, kiedy poprosiła mnie o przepisanie na nią mojego mieszkania. Bo chciałaby się czuć bezpiecznie. A przecież jest już w zaawansowanej ciąży. „Przepisać – ale jak to?” – pytałem jak idiota. Zameldować chciałem, na stałe. Ślub zaproponowałem po raz kolejny. I wtedy ona wpadła we wściekłość. Jeśli nie przepiszę, wyprowadzi się i dziecka nie zobaczę. I dowali mi takie alimenty, że będę głodował. I ma na mnie wiele „haków”, pokazała swoje nagrania w telefonie. Byłem jak skołowany. Próbowałem porozmawiać, załagodzić sprawę. Udało się do następnego razu. Po tygodniu znów powróciła do tematu. I znów zagroziła. Poczułem, że coś jest nie tak. Że może tej kobiecie nie chodzi o mnie, budowę naszej rodziny, a o majątek. I zaraz przypomniałem sobie wszystkie sprawy, jakie zakładała byłemu mężowi. By mu uprzykrzyć życie, zwiększać alimenty.
I zdecydowałem się na rozstanie. Pragnąłem uczestniczyć w wychowaniu naszego dziecka, być ojcem, ponosić tego koszty. Natomiast moja ex konkubina rozpoczęła wojnę. Skutecznie utrudniała mi od początku widzenia z synkiem. Skutecznie też zaczęła zatruwać mi życie oskarżając mnie o pobicia, nękania i inne niestworzone rzeczy. Synek jest malutki, czekam teraz na stały numer złych kobiet, które chcą zemścić się na partnerze – na posądzenie o molestowanie. Jeśli tylko uda mi się spotkać z dzieckiem, jestem nagrywany. Każde moje słowo, każdy ruch jest śledzony. Czuję się jak zaszczute zwierze. A przecież jestem ojcem…
Przestałem liczyć ilość spraw sądowych. Wciąż musze się tłumaczyć, że nie jestem wielbłądem. I wciąż muszę walczyć o możliwość widywania się z synkiem - w sądzie.
Jak to jest, że ludzie się kochają, mają ze sobą dziecko a potem stają się dla siebie wrogiem publicznym numer 1? ”
Pokaż wszystkie artykuły tego autora
madziatrzos@interia.pl 2015.02.11 00:22
tylko współczuć:( myślę, że jeszcze będziecie z synkiem bardzo szczęśliwi
neko28 2013.04.29 18:52
witam, przygotowuję program telewizyjny, do którego chcę zaprosić rodziców walczących o prawa do kontaktu z dzieckiem. jeśli ktoś z Państwa chciałby przedstawić swoją historię w ogólnopolskiej telewizji, proszę o podanie numeru kontaktowego w wiadomości prywatnej - zadzwonię i przedstawię szczegóły. ze swojej strony życzę dużo szczęścia w tej nierównej walce.
neko28 2013.04.29 18:51
witam, przygotowuję program telewizyjny, do którego chcę zaprosić rodziców walczących o prawa do kontaktu z dzieckiem. jeśli ktoś z Państwa chciałby przedstawić swoją historię w ogólnopolskiej telewizji, proszę o podanie numeru kontaktowego w wiadomości prywatnej - zadzwonię i przedstawię szczegóły. ze swojej strony życzę dużo szczęścia w tej nierównej walce.
Nie masz konta? Zaloguj się, aby pisać swoje własne artykuły.