Opublikowany przez: Mama Julki 2013-02-28 13:44:09
Każda kobieta ma własne wyobrażenia na temat macierzyństwa. I na pewno każda (przynajmniej ta, która macierzyństwo planuje) na początku zamierza po prostu się nim cieszyć. Jednak z czasem, w zderzeniu z rzeczywistością i bombardującymi nas zewsząd zakazami, nakazami i sprzecznymi informacjami, większość z nas wpada w pułapkę. Zaczynamy czuć na sobie presję bycia mamą idealną, taką jak nakazuje WHO, IMiD, Tracy Hogg, popularne pisma dla rodziców i telewizja...
Efekt jest taki, że zamiast być dla dziecka taką mamą, jaką chcemy, zamiast doświadczać macierzyństwa ze wszystkimi jego cieniami i blaskami, zaczynamy na siłę dostosowywać się do tego, czego oczekują od nas inni, powielać gotowe wzorce, dążyć do doskonałości... Pogoń za ideałem (który tak naprawdę nie istnieje!) zamiast nas cieszyć, budzi frustrację. Ciągle wydaje nam się, że nie jesteśmy tak dobrymi matkami, jak być powinnyśmy. Mamy wyrzuty sumienia, kiedy damy dziecku polizać lizaka czy położymy spać bez kąpania, kiedy wolimy poczytać, zamiast pobawić się klockami i kiedy krzykniemy, bo mimo setnej prośby, dziecko nadal zrzuca w sklepie wszystko z półek... I nagle upragnione macierzyństwo przestaje nas zachwycać... A to też powoduje wyrzuty sumienia... I koło się zamyka.
Nasze mamy miały trudniej, bo nie było pampersów, nawilżanych chusteczek i sterylizatorów, ale miały tez lepiej, bo nie było Internetu, laktacyjnego terroru i presji na bycie sexy mamą, nikt też nie nazywał ich kurami domowymi za to, że były w domu z dzieckiem. Z drugiej strony nie wyolbrzymiały każdej nocnej pobudki do rozmiarów dramatu, nie rwały sobie włosów z głowy, że nie mają czasu wyjść do kosmetyczki ani nie przeklinały losu za to, że zamiast nowej sukienki musiały kupić dziecku mleko. Po prostu miały przestrzeń, by przezywać macierzyństwo po swojemu.
Sama jestem mamą dwójki maluchów i nigdy nie twierdziłam, że macierzyństwo to sam róż i lukier, ale to przecież naturalne, że jak każdy aspekt życia ma swoje cienie i blaski. Mam jednak wrażenie, że wszyscy wokół mnie „wiedzą lepiej”, jak być powinno, ba, nawet, co ja jako mama powinnam czuć! Z jednej strony rady i nakazy w stylu: „Karmić piersią należy minimum do 2 roku życia”, „Dziecko trzeba nosić w chuście, bo to je uspokaja”, „dziecko nie powinno zbliżać się do telewizora do 3 roku życia”, z drugiej strony teksty znajomych i nieznajomych: „No przyznaj, że masz tego dosyć!”, „No co Ty, nie mów, że nie wolałabyś iść na dyskotekę zamiast być w domu z dzieciakami!”. A pomyślał ktoś o tym, że każda matka jak i każde dziecko jest inne??? Że to, co jest dobre dla jednego, nie musi być wcale dobre dla drugiego? Że jedna mama może woleć potańczyć, a druga naprawdę może lubić wieczorne kąpanie i usypianie maluszka? …
Czy jesteśmy skazani na powielanie błędów naszych rodziców? |
Myślę sobie, że każda mama powinna zadać sobie pytanie: Jaką mamą chcę być dla mojego dziecka i czy te wszystkie poradniki, wytyczne, wzorce są mi naprawdę potrzebne do bycia taką właśnie mamą? Jestem pewna, że odpowiecie sobie tak samo jak ja: moje dzieci nie potrzebują matki idealnej, takiej która stosuje się do wszystkich macierzyńskich schematów, goni za ideałem, nie daje sobie prawa do popełniania błędów; moje dzieci potrzebują matki szczęśliwej i kochającej, a na matczyną miłość nie ma wzorca, trzeba ją poczuć w sercu i codziennie się jej uczyć...
Czy to znaczy, że trzeba wyrzucić wszystkie książki dla rodziców, uciec z for internetowych, zamknąć oczy i uszy na dobre rady? Nie! To wszystko jest potrzebne i ma swoje dobre strony, ale tylko wtedy, kiedy nie traktujemy serwowanych nam informacji jak przepisu na bycie mamą, a jedynie jak podpowiedzi w sytuacjach trudnych i problemowych. A i wtedy trzeba każdą metodę czy informację przesiać przez sito matczynej intuicji i umieć dopasować do siebie i swojego dziecka. Tak łatwo jest w dzisiejszym świecie zatracić indywidualizm bycia mamą i zapomnieć o indywidualizmie swojego dziecka...
Jakie jest macierzyństwo? Jakie być powinno? Nie ma jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie i każdy, kto próbuje ją dać, stwarza błędne poczucie, że macierzyństwo jest takie samo dla wszystkich mam. Tymczasem każda z nas, każda mama, ma prawo przeżywać je na swój własny sposób. Jasne, że pewne rzeczy są wspólne i pewnych zasad przestrzegać się powinno takich jak choćby dbanie o zdrową dietę malca czy regularne badania, jednak jeśli chodzi o sferę emocjonalną, psychiczną, sposoby okazywania dziecku miłości to nie ma tu reguły, która mówi, że jest tylko jeden słuszny sposób, a uczucia przeżywane w roli mamy identyczne dla wszystkich.
Ja jako mama córeczki i synka każdego dnia na nowo uczę się roli mamy. Nie jestem mamą idealną. Bywam sfrustrowana, zmęczona, smutna, zła, zdenerwowana i zniechęcona. Ale bywam też dumna, uśmiechnięta, zafascynowana, pozytywnie zaskoczona, wzruszona. Cienie i blaski macierzyństwa przeplatają się, jednak bilans jest zawsze taki sam: jestem szczęśliwa w roli mamy. A czyż nie właśnie to jest w tym wszystkim najważniejsze?...
od rodziny i przyjaciół |
|
12,1% |
z internetu |
|
36,4% |
z poradników i gazet |
|
15,2% |
od lekarzy i specjalistów |
|
3,0% |
uczę się na własnych sukcesach i błędach |
|
33,3% |
Pokaż wszystkie artykuły tego autora
IwonaSza 2013.07.19 00:39
Mama idealna - hmmm... czasami trzeba odpuścić, żeby nie zwariować i odpocząć.
89.228.*.* 2013.03.05 16:00
święte słowa. Ja z racji małej ilości pokarmu musiałam po 6 tygodniach przejść na butelkę. I zanim "poukładałam" sobie w głowie, przeryczałam niejedną noc. Każdy kto mnie spotkał, niezależenie od stopnia znajomości, zadawał pytanie " Karmisz piersią?" Dość mam patrzenia na miny pełne wyrzutów, gdy mówię że nie. Dość mam tłumaczenia, że to wybór natury a nie mój. "Terror laktacyjny" - bardzo trafne określenie !!!
Nie masz konta? Zaloguj się, aby pisać swoje własne artykuły.