Były mąż Ani nie utrzymuje kontaktów ani z nią, ani z Pawełkiem, pięcioletnim synkiem . Nie płaci też alimentów. Ania układa sobie życie na nowo a jej obecny mąż, Andrzej chciałby zaadoptować Pawełka. Jest jednak problem – biologiczny ojciec nie ma odebranej władzy rodzicielskiej… Jak poradzić sobie w takiej sytuacji?
Ania przez rok była żoną Damiana. Zakochani w sobie, szczęśliwi, świata poza sobą nie widzieli. Dopełnieniem ich miłości miała być ciąża… Ale Damian nie cieszył się z dziecka…
Kiedy Ania była w ciąży, wyszło na jaw, że Damian spożywa narkotyki. Na początku skutecznie się ukrywał. Ale kiedy dziwne zachowanie stało się niewytłumaczalne, Damian przyznał się Ani do swojego nałogu… I nie chciał zrobić nic, by z tym skończyć. Z dnia na dzień był coraz bardziej agresywny i źle wpływał na ciężarną kobietę...
Ania z synkiem / fot. archiwum prywatne
Ania postanowiła opuścić swojego męża. Nie chciała, aby dziecko wychowywało się w rodzinie, w której na pierwszym miejscu są narkotyki… Odeszła od Damiana i wróciła do mamy będąc w trzecim miesiącu ciąży.
- Mieszkałam wtedy z mamą. To dzięki jej pomocy mogłam wciąż być aktywna zawodowo i w miarę normalnie żyć. Damian natomiast, spakował walizki i wyjechał do Francji.
Damian na emigracji spędził prawie rok. Wrócił do kraju w 2005 roku. Trzy miesiące wcześniej urodził się syn Ani i Damiana – Pawełek. Damian zobaczył się z synem pierwszy i jak się okazało ostatni raz. Los Pawełka, ani tym bardziej pomoc Ani w wychowaniu dziecka go nie interesowały. Zaszył się gdzieś i nie kontaktuje się z rodziną.
- 3 stycznia 2007 roku formalnie uzyskałam rozwód. Sąd zasądził alimenty i częściowo pozbawił Damiana władzy rodzicielskiej. Myślałam, że Damian zostanie pozbawiony ich całkowicie, ale wyznanie, że kocha syna wystarczyło sędzinie na to, aby jedynie ograniczyć jego władzę – mówi Anna. – Mimo prawomocnego wyroku sądu ojciec dziecka ani razu nie zapłacił alimentów… Ani razu dotąd go nie odwiedził…
Gdy Pawełek miał dwa lata Ania poznała Andrzeja. Od początku dobrze im się rozmawiało… Ania posiada jednak pewien bagaż doświadczeń i jak twierdzi, zagrała z Andrzejem w otwarte karty. Powiedziała o swojej przeszłości, o dziecku, rozwodzie, ojcu Pawełka, którego synek nie interesuje. Była gotowa na to, ze Andrzej nie będzie chciał wchodzić z nią w związek…Na szczęście przeszłość Ani nie była dla Andrzeja przeszkodą w budowaniu szczęśliwego związku.
- Andrzej od pierwszej chwili złapał świetny kontakt z Pawełkiem. Mają wspólne tematy, swoje tajemnice. Mój syn mówi do niego „tato”, bo to jedyny ojciec jakiego zna. – opowiada Anna. – Widząc szczęście mojego dziecka i sama będąc szczęśliwa postanowiłam zostać żoną Andrzeja. Od 12 września ubiegłego roku tworzę z nim szczęśliwą rodzinę.
Ania ma jednak jeden problem do rozwiązania. Damian, mimo że w ogóle nie utrzymuje kontaktów ze swoim dzieckiem, nie płaci alimentów, jest wciąż prawnie ojcem Pawełka.
Ania chciałaby mieć pełną, szczęśliwą rodzinę, a jej maż, Andrzej z radością mógłby stać się prawnym opiekunem Pawełka. Co powinna zrobić Ania w takiej sytuacji?
Poprosiliśmy o poradę prawnika – eksperta od prawa rodzinnego na portalu Familie.pl, - Mec. Olgę Tusińską:
Z przepisów kodeksu rodzinnego i opiekuńczego wynika, że przysposobić (czyli adoptować) można jedynie osobę małoletnią i tylko dla jej dobra. Dobro dziecka jest zasadniczym motywem, jakim powinien kierować się sąd przy orzekaniu o przysposobieniu. Celem przysposobienia ma być przyjęcie dziecka do rodziny i stworzenie mu warunków należytego rozwoju zarówno fizycznego, jak psychicznego. Jest oczywiste, że dla prawidłowego rozwoju dziecka, zwłaszcza małego, wskazane jest, by było ono wychowywane przez ojca i matkę, a więc przez mężczyznę i kobietę, dlatego najkorzystniejszą dla dziecka przysposabianego sytuacją jest taka, gdy przysposabiają je małżonkowie wspólnie lub tak jak w sytuacji Pani Anny i jej męża Andrzeja - gdy przysposabia je małżonek jednego z rodziców.
Nie ma więc wątpliwości, że w opisanej sytuacji orzeczenie przysposobienia leży w interesie dziecka i jest dokonywane dla jego dobra bowiem doprowadzi do stworzenia mu normalnej rodziny. Zachowana zostaje wówczas pełna władza rodzicielska matki nad małoletnim, a z drugiej strony między dzieckiem a mężem matki powstaje stosunek prawny taki jak między ojcem a dzieckiem (art. 121 i art. 123 kro).
W sytuacji Pani Anny zasadnicze znaczenie dla wyboru drogi postępowania mającego na celu przysposobienie małoletniego przez małżonka matki, będzie miała postawa biologicznego ojca dziecka. Wynika to z wymogu uzyskania zgody biologicznego ojca dziecka na przysposobienie, chyba że ojciec pozbawiony zostanie władzy rodzicielskiej. Jeśli uzyskanie zgody ojca dziecka jest możliwe, nie ma potrzeby kierowania do sądu wniosku o pozbawienie go władzy rodzicielskiej nad dzieckiem. Jedynie w bardzo wyjątkowych i sporadycznych przypadkach sąd może zrezygnować z uzyskania zgody na przysposobienie rodzica nie pozbawionego władzy rodzicielskiej ale decyzja w tej kwestii należy wyłącznie do oceny sądu wydanej na podstawie konkretnych okoliczności sprawy.
W przeciwnym razie, co wydaje się być bardziej prawdopodobne w sytuacji Pani Anny, w pierwszej kolejności należy pozbawić ojca władzy rodzicielskiej i wówczas dopiero ubiegać się o przysposobienie, na które ojciec nie będzie już miał wpływu.
Z uwagi na fakt, że w 2007 roku sąd orzekając rozwód rozstrzygał kwestię władzy rodzicielskiej, obecnie należy zwrócić się do właściwego sądu rejonowego z wnioskiem w trybie art. 106 kro o zmianę orzeczenia o władzy rodzicielskiej poprzez pozbawienie ojca biologicznego tej władzy ze względu na rażące zaniedbywanie obowiązków rodzicielskich (brak zainteresowania losami dziecka, brak kontaktu, uporczywa niealimentacja). Zgodnie z utrwaloną linią orzeczniczą Sądu Najwyższego, nadużywanie alkoholu, a tym bardziej środków odurzających oraz uchylanie się od świadczeń alimentacyjnych względem dziecka są wystarczającą przyczyną pozbawienia władzy rodzicielskiej na podstawie art. 111 § 1 kro. Dopóki ojciec dziecka ma ograniczoną władzę rodzicielską dopóty jego zgoda na przysposobienie będzie wymagana.
Pani Anna i jej mąż mogą optymistycznie spojrzeć w przyszłość bowiem przy odpowiednim zaangażowaniu w sprawę jej pozytywne zakończenie jest jedynie kwestią czasu.
adw. Olga Tusińska
Marcin Osiak
m.osiak@familie.pl