Opublikowany przez: TanjaSz 2013-07-22 11:17:36
Na początku właściwie nie myślałam o swojej figurze. Byłam szczęśliwa, że nareszcie urodziłam! Obok mnie leżało śliczne, niewinne i słodkie bobo i właściwie nic innego się nie liczyło. Jestem jednak jedną z tych matek, które oprócz pasjonowania się macierzyństwem, są także zakochane w swojej pracy. W agencji reklamowej zawsze jest coś do zrobienia, a kilkumiesięczny okres przerwy to ogromne problemy z nadrobieniem zaległości i wróceniem do zawodowej formy. Dlatego już trzy miesiące po porodzie zaczęłam powoli odzyskiwać część swoich obowiązków pracując zdalnie. Karmiłam piersią sześć miesięcy, po tym czasie wróciłam na ¾ etatu. Z dzieckiem na zmianę zostawał mąż, któraś z babć albo opiekunka.
To był szalony okres! Pobudka o 5:00, zabawy z maluchem i kilka obowiązków pielęgnacyjnych, makijaż, później szybkie śniadanie zalane kawą. Spóźniona wybiegałam do firmy, a tam czekało na mnie sześć godzin naprawdę intensywnej pracy, bo właściwie okazało się, że wykonuję te same obowiązki co pracownicy przyjęci na cały etat. Następnie szybko do domu zmienić męża albo kogokolwiek innego przy dziecku. I znowu agugu, gugi gugi, pranie, sprzątanie, kąpiele, lulania… i o 2:00 w nocy budziłam się w fotelu, z głową opartą na szczebelkach łóżeczka i z nieprzyjemnie zaślinionym polikiem. Szłam do kuchni i przygotowywałam sobie obiadokolację. Po kilku miesiącach takiego życia odkryłam, że moje dżinsy przestały się już w ogóle zapinać, a sińce pod oczami postarzają mnie o dobrych pięć lat. Nie rozumiem jak to możliwe, że moje codziennie maratony czy raczej bieg z przeszkodami nie przyniósł efektów w postaci powrotu do sylwetki sprzed porodu. Doszłam do wniosku, że potrzebuję zdrowej, racjonalnej diety, która pozwoli zrzucić mi zbędne kilogramy, a przy tym dobrze wpłynie na włosy, paznokcie i cerę. Po prostu zaczęłam się sypać. Słowo 'dieta' a do tego 'racjonalna' kojarzy mi się z nudą, spędzaniem życia w kuchni a 'liczenie kalorii' jeszcze gorzej. Liczę na siebie i na rodzinę, a kalorii już nie chcę do tego mieszać. No ale trudno, trzeba się za siebie zabrać. Zapytam doktora Google co doradza. Po wnikliwym researchu natrafiłam na coś takiego jak usługa cateringu dietetycznego. No i zaczęło się .... chudnięcie. Nareszcie. Udany strzał!
Jestem kobietą konkretną i lubię szybkie efekty, dlatego z dostępnych limitów kalorycznych wybrałam ten najtrudniejszy – dietę 1000 kalorii. A co, twarda jestem. Okazało się jednak, że w wydaniu cateringowym nie jest to wcale droga przez mękę. Codziennie pod drzwi mojego domu przyjeżdżał ktoś z dostawą pięciu smacznych i estetycznie wyglądających posiłków, których łączna wartość kaloryczna nie przekraczała wybranego przeze mnie limitu. Niektóre z nich były już gotowe do spożycia. Inne wystarczało podgrzać. Posiłki odpowiednio zbilansowane, żeby dostarczać organizmowi wszystkich wartości odżywczych. Zjadałam sobie śniadanie w domu, a drugie śniadanie i obiad brałam ze sobą do pracy. W domu zjadałam podwieczorek i kolację. Mogłam spokojnie zająć się ucieraniem marchewek i przygotowywaniem kaszek dla mojego dziecka – moje posiłki były już gotowe. Najważniejsze, że menu jakie mi serwowano niewiele odbiegało od pięknie podanych dań restauracyjnych. Taka na przykład marynowana w imbirze pierś z indyka na wstążkach pieczonej cukinii z brązowym ryżem albo zapiekany filet z łososia polany sosem koperkowo-ogórkowym, podany z purée ziemniaczanym z pesto bazyliowym… mmm, pycha! A do tego nie brakowało chwil szczęścia dla takiego łasucha jak ja. Na podwieczorek dostawałam dla przykładu ciasto gruszkowe albo budyń czekoladowy z aromatyczną skórką pomarańczy. Przez cztery miesiące schudłam 12 kilogramów. Póki co bez efektu jo-jo. Podejrzewam, że usługi cateringu dietetycznego są dostępne głównie w dużych miastach. W Warszawie działa kilka takich firm, po zapoznaniu się z cennikiem, ofertą diet, no i przede wszystkich przykładowym menu zdecydowałam się na Catering dietetyczny Również dlatego, że można u nich odbyć darmowe konsultacje z dietetykiem i dostosować dietę z dostawą do indywidualnego trybu życia i własnych preferencji. Kiedy już na dobre wrócę do pracy, pomyślę o dalszym korzystaniu z cateringu dietetycznego, ale na pewno zwiększę limit kalorii. Bardziej chodzi mi o zdrowe, regularne odżywianie i utrwalenie nawyków żywieniowych. Więcej chudnąć już nie muszę - 12 kilo wystarczy. Tyle o moim powrocie do formy. Zajęło mi trochę czasu, ale warto było. Teraz mogę cieszyć się wszystkim.
Pokaż wszystkie artykuły tego autora
Nie masz konta? Zaloguj się, aby pisać swoje własne artykuły.