Opublikowany przez: ULA 2012-12-19 11:50:29
Mowa mojego młodszego syna Oskarka jeszcze w wieku dwóch lat rozwijała się poprawnie. Wówczas bezbłędnie naśladował wszelkie odgłosy zwierząt, mówił już mama czy babcia. Umiał też powiedzieć, że jest głodny i zasygnalizować swoje potrzeby. Niestety, po roku, czyli gdy miał trzy lata, zaczęłam zauważać że Oskar na moje zawołanie mocno nadstawia jedno uszko. Gdy wychodziłam z nim na spacer chodził niemal bokiem ponieważ jeszcze troszkę słyszącym uszkiem nadstawiał się na moją mowę. Do tego głośno oglądał telewizję. Te zachowania bardzo mnie zaniepokoiły...
Ze swoimi obawami i prośbą o skierowanie Oskarka na badania słuchu, poszłam do naszej wtedy pani doktor. W odpowiedzi usłyszałam, że jestem nienormalana, żebym przestała wymyślać dziecku chorobę i wzięła się lepiej za jego wychowanie. Moja matczyna intuicja nie pozwoliła mi jednak usłuchać pani doktor dlatego natychmiast zmieniłam lekarza pierwszego kontaktu.
Drugi pan doktor bez problemu skierował mnie na podstawowe badania słuchu. W oczekiwaniu na wizytę stało się coś tak dramatycznego, czego nie zapomnę do końca życia… Siedziałam z Oskarkiem w pokoju i oglądaliśmy bajkę. Nagle syn podszedł do telewizora i pogłosił dźwięk na cały regulator, a następnie zaczął przykładać do ekranu uszko, którym zawsze nasłuchiwał i wtedy zobaczyłam przerazenie w jego oczach. Zaczął bić się pięściami po uszach i pokazywał mi, że nic nie słyszy. Zaczął krzyczeć, upadł na podłogę i z całej siły uderzał główką w dywan. Był to okropny widok a jego przerażonego wzroku nie zapomnę nigdy.
Osobiście też nie mogłam pogodzić się z tym, co spotkało mojego synka. Żeby nie pokazać mu swojego przerażenia, jezdziłam do lasu i krzyczałam ile sił... DLACZEGO??? W tamtym momencie było to dla mnie bardzo przytłaczające.
Już pierwsze wyniki badań słuchu potwierdziły niestety to, co już wiedziałam - mój syn nie słyszy! Oskar przeszedł całą masę badań i był hospitalizowany w wielu szpitalach. Zaczęło się od Instytu Matki i Dziecka w Warszawie, później było Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie, następnie trafiliśmy do Intytutu Fizjologii i Patologii Słuchu w Warszawie na diagnostykę przedimplantową i na końcu do Międzynarodowego Centum Mowy i Słuchu w Kajetanach na wszczepienie implantu.
We wszystkich szpitalach diagnoza była ta sama: Obustronny niedosłuch zmysłowo-nerwowy głębokiego stopnia z nieustalonych przyczyn. Oskar przeszedł badania rezonansem magnetycznym, tomograf, niezliczona ilość badań słuchu, EEg, badania genetyczne, metaboliczne i DNA. Żadne z nich nie wskazało przyczyny utraty słuchu.
W Instytucie Fizjologii Słuchu Pani Doktor genetyk przejrzała całą kartę zdrowia Oskarka od urodzenia i powiedziała, że mój synek w pierwszym roku życia dostał trzy razy antybiotyk BIODACYNĘ, który u osób nieodpornych na ten lek może wywołać utratę słuchu. Jednak czas od podania leku do utraty słuchu był za długi i Pani Doktor nie potwierdziła tego w 100%.
Pokaż wszystkie artykuły tego autora
77.24.*.* 2013.03.21 08:18
Kochana Kasiu .... artykuł piękny i jak Ci pisałam upłakałam się jak bóbr . Jesteś bardzo silna !!! nie wierzysz w to ale tak jest ... nie jedna matka by się poddała ale nie TY , NIE TY -TY WALCZYSZ o swoje dzieci i choć ręce Ci opadają z bezsilności , jesteś dalej ... i stawiasz czoło każdemu nowemu porankowi z uśmiechem na twarzy który masz zawsze dla wszystkich . Pozdrawiam Kochana i wierzę że wywalczysz to , co się należy dzieciom ... a po drodze znajdziesz coś dla siebie . Agnieszka.
Justyna mama Łukasza 2013.02.27 08:58
Przeczytałam , popłakałam i podziwiam!!! Kobieto ale jesteś dzielna, mam nadzieję, że znajdziesz swoją połówkę, która da Ci dużo wsparcia.
Sonia 2013.02.14 13:53
Kasieńko, jesteś tak dzielną osobą, że normalnie brak mi słów!!!! Podziwiam Ciebie i twoje dzielne dzieci!!! Piękna z Was rodzina!!!! Dużo sił Wam zyczę:)
Nie masz konta? Zaloguj się, aby pisać swoje własne artykuły.