Opublikowany przez: Redakcja Familie Redakcja 2014-05-08 11:25:53
Dlaczego więc można tam kupić leki?
Rada od lekarza
Zapytane przez nas matki uzasadniają swe postępowanie. Dla Magdy oczywistością jest korzystanie z porady lekarza, bo jej mąż jest pracownikiem szpitala i wysoko sobie ceni pracę lekarzy w nim pracujących. To nie wszystko – tylko szybka i trafna diagnoza, sformułowana przez pediatrę wkrótce po urodzeniu jej córki, uratowała dziewczynkę od trwałego kalectwa. Z jednej strony więc znaczenie ma w tym przypadku ogromne zaufanie do lekarzy, z drugiej potrzeba konsultowania z fachowcem każdej decyzji mogącej wpłynąć na zdrowie i dalszy rozwój dziewczynki. „Owszem, czytam informacje o lekach pojawiające się w kolorowej prasie, zwracam uwagę na reklamy, ale nigdy na tej podstawie nie kupuję leków. Doświadczenia pierwszych tygodni życia Kasi spowodowały, że muszę bardzo uważać na jej zdrowie, a w związku z terapią, którą przeszła, niektóre farmaceutyki mogą być dla niej nieodpowiednie” wyjaśnia Magda.
Rada od innych matek
Doświadczenia Jagody są odmienne. Była świadkiem, gdy środek zalecony przez lekarza wywołał u jej kuzynki silną reakcję uczuleniową. To nauczyło ją dmuchać na zimne. Porada lekarza to więc jedno, dokładne przestudiowanie ulotki leku pod względem możliwych reakcji ubocznych to drugie, a opinie jak największej liczby innych matek – to trzecia, najważniejsza z jej punktu widzenia sprawa. „Jestem nieufna, ale kto wie, czy dzięki temu nie ustrzegłam swoich dzieci przed jakimś niebezpieczeństwem” mówi Jagoda. „Oczywiście, w internecie, na różnych forach jest mnóstwo kompletnie bezwartościowych wpisów, wręcz denerwujących, bo sugerujących, że wiedza lekarzy czy farmaceutów jest mniejsza niż wiedza matek. Są jednak i cenne uwagi. No i rzecz dla mnie najważniejsza – są też opisy zaobserwowanych przez matki niepokojących objawów po zażyciu leków, począwszy od tego, w jakim czasie po podaniu środka się pojawiły. W internecie udało mi się też znaleźć ulotki wielu leków, mogłam je więc przeczytać, zanim poszłam do apteki, zanim dokonałam wyboru środka zbijającego temperaturę czy przeciwzapalnego. Zgromadzenie takiej wiedzy przed podaniem dziecku leku bardzo mi pomaga, czuję się bowiem pewniej, sądzę, że jestem w stanie szybko zareagować, gdyby działo się coś niepokojącego. W gabinecie lekarskim czy w aptece nie zawsze jest czas, by na ten temat porozmawiać”.
Rada od farmaceuty
Sposób postępowania Marty jest inny. Gdy dzieciom trzeba podać lek zapisany przez lekarza i dostępny na receptę, nie podważa jego decyzji. Idzie do apteki, kupuje specyfik, ale potem dokładnie czyta ulotkę, jak mówi, „tak na wszelki wypadek”.
Co innego, gdy lekarz sugeruje jakieś witaminki lub po prostu syrop na kaszel. Wtedy chętnie radzi się farmaceuty. „Mam swoją ulubioną aptekę, do której zwykle chodzę, w której znam wszystkich pracowników, a oni trochę już znają moją rodzinę. Takie relacje są dla mnie bardzo cenne, powodują, że mam zaufanie właśnie do tych konkretnych farmaceutów i polegam na ich opinii” wyjaśnia Marta.
Rada od babci
O dobrych relacjach między pacjentem a aptekarzami mówią też sami farmaceuci. „Zwykle ludzie są bardziej niepewni, gdy przychodzi im kupić leki dla dzieci. Mają więcej wątpliwości, boją się skutków ubocznych. Są wrażliwsi, bardziej zaniepokojeni, bo już sama choroba dziecka jest przecież dużym stresem. To dla nas oczywiste, że zmartwieni rodzice będą zadawać więcej pytań, a nawet, że wrócą po jakimś czasie lub zadzwonią z kolejnymi wątpliwościami. Nie wszyscy jednak. Niektórzy przychodzą z już wyrobionym zdaniem, kupują konkretne leki. A gdy nie ma jakiegoś wybranego przez nich specyfiku sprzedawanego bez recepty, idą do innej apteki, ale nie zdecydują się na żaden inny preparat. Niektórzy od razu mówią: Proszę o ten syrop na kaszel, który tak teraz reklamują”mówią pracownicy aptek.
Dla dużej grupy młodych rodziców wciąż nieocenionym źródłem wiedzy o lekach i sposobach radzenia sobie z chorobami dzieci, są też ich rodzice i dziadkowie. Zwłaszcza mamy i babcie. To one mają zawsze w zanadrzu jakiś przepis na katar czy zbicie temperatury. No i w pamięci historie rozmaitych przeziębień, angin, gryp, zwichnięć, złamań i skaleczeń.
Rada od… sprzedawcy?
Nikt nie pyta o radę w zażywaniu leków sprzedawcy czy pracownika stacji benzynowej. „No nie, zdarza mi się oczywiście kupić jakieś środki przeciwbólowe na stacji benzynowej, ale na pewno nie pytam o radę kasjerki… Przecież ona i tak nic nie wie. W ogóle często mam wątpliwości, czy tak powinno być; ale wiadomo, wygoda wygrywa z rozumem”.
W związku z obawami pacjentów, a także samych farmaceutów, powstała nawet akcja społeczna, która ma na celu uświadamianie ludziom zagrożeń wynikających z obecnych regulacji prawnych oraz przesłanie stosownych pism do rządu polskiego. Petycję można podpisywać m.in. na stronie lekitylkozapteki.pl.
Pokaż wszystkie artykuły tego autora
Nie masz konta? Zaloguj się, aby pisać swoje własne artykuły.