Opublikowany przez: apis74 2011-10-05 10:05:10
Jedną z wielu spraw, w których mamy bardzo odmienne poglądy jest sytuacja, gdy… ksiądz ma dziecko. Na początku, gdy informacja ta dociera do parafian księdza, budzi wielką sensację. Ludzie zaczynają się zastanawiać, co skłoniło taką osobę jak ksiądz, do związania się z kobietą. Czy to był tylko jednorazowy „wypadek”, czy ksiądz ma również inne kobiety z którymi utrzymuje bliższe kontakty. A może to nie jego wina, tylko wina kobiety, która go uwiodła, a on – słaby mężczyzna - nie miał silnej woli, aby oprzeć się kobiecym zalotom. A może czuł się samotny, niekochany i przyjaźń z życzliwą mu osobą z czasem przerodziła się w coś więcej?
Ale jak to – przecież ksiądz musi żyć w celibacie! Więc jak mógł do tego dopuścić!
No właśnie. Wszyscy wiemy, że księża są zobowiązani do zachowania celibatu. A czymże jest więc ten celibat? Według definicji słowo celibat (łac. caelebs – bez żony, samotny) oznacza formę życia polegającą na dobrowolnym zrezygnowaniu z wchodzenia w związek małżeński.[1] Nie ma tutaj mowy o współżyciu seksualnym, czy posiadaniu dzieci. Również to samo stanowisko przyjmuje profesor Józef Baniak, socjolog religii z Wydziału Nauk Społecznych poznańskiego Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza, który twierdzi, iż „Celibat oznacza pozostawanie w stanie bezżennym, a to nie to samo co czystość seksualna. Dlatego można powiedzieć, że księża, którzy współżyją z kobietami, nie łamią przysięgi danej Kościołowi.”[2] Czy zatem słowo to, jest źle rozumiane przez społeczeństwo i księży. Czy sami dodajemy do niego czystość seksualną i brak współżycia seksualnego?
Spoglądając w przeszłość dziejów Kościoła, a w szczególności w historię pontyfikatów, łatwo możemy zauważyć, iż celibat, a raczej czystość seksualna nie były priorytetem dla ówczesnych duchownych, w tym papieży. Wystarczy przyglądnąć się dwóm, żyjącym w XV wieku papieżom – Innocentemu VIII i Aleksandrowi VI.
Innocenty VIII (właściwie Giovanni Battista Cibo), zanim został papieżem prowadził bardzo burzliwe życie na dworze, królewskim w Neapolu. W tym czasie został również ojcem co najmniej dwójki nieślubnych dzieci – Franceschetto i Teodoriny .[3] Również papież Aleksander VI (właściwie Rodrigo de Borgia y Borja) doczekał się potomstwa. Już po przyjęciu święceń kapłańskich, żył w nielegalnym związku z Vanozzą Cattanei, która urodziła mu czworo dzieci – Cezara, Juana, Lukrecję i Joffrego. Miał jednak również innych potomków z nieznanymi kobietami i z Giulią Farnese.[4]
Są to tylko dwa przykłady z wielu występujących w dziejach Kościoła. Oprócz przedstawionych powyżej papieży, również inni członkowie duchowieństwa - w tym biskupi – posiadali nie tylko dzieci, ale również kochanki, czy „towarzyszki życia”.
Obecnie też, coraz częściej zdarza się, iż w szeregach duchowieństwa znajdują się ojcowie posiadający potomstwo. Według badań przeprowadzonych przez profesora Józefa Baniaka, w 2011 roku - „ponad połowa księży w Polsce pragnie mieć żonę i dziecko. 33% utrzymywało kontakty z kobietami, w tym seksualne. 12% księży miało kochankę, 10-15% doczekało się potomka.”[5]
Według przedstawionych wyników badań jeden na 10 księży w Polsce ma dziecko. Czy zatem należy unikać tego tematu, traktować go jako temat tabu? Czy też trzeba się zastanowić, jak powinni być tacy księża traktowani przez innych. Czy powinni odejść z Kościoła i uczestniczyć w wychowaniu własnego dziecka? Czy nadal mogą nazywać siebie duchownymi, służącymi Bogu?
Jedno jest pewne. Dziecko powinno, i w wielu przypadkach jest, owocem miłości. Według nauk Kościoła powinno być owocem miłości małżeńskiej, ale w obecnych czasach, coraz częściej jest owocem miłości dwóch osób – kobiety i mężczyzny.[6] Czy w takim razie, należy potępiać mężczyznę – księdza, który pokochał inną osobę – kobietę. Czy należy go ganić za to, iż został ojcem? Że w jego życiu pojawiła się malutka istota, którą może kochać?
Dla wielu z nas, taki ksiądz nie powinien już dalej służyć Bogu, gdyż nie jest godny nosić sutanny, czy stać przed ołtarzem. Ale są też tacy, wśród naszego społeczeństwa, którzy nie widzą niczego złego w zakochaniu się, czy zostaniu ojcem, nawet przez osobę duchowną. Wszak nawet Ci „wybrani” przez Boga nadal pozostają tylko ludźmi. Nadal posiadają te same namiętności i słabości co każdy z nas. I jak każdy człowiek mogą podjąć, z punktu widzenia Kościoła, niewłaściwą decyzję.
A jaka jest ta właściwa decyzja? Dla mnie właściwą decyzją jest uznanie dziecka. Uczestniczenie w jego wychowaniu, wspieranie i pomaganie jego matce w codziennym życiu. Niekoniecznie musi to być porzucenie kapłaństwa. Wszak nieraz ojciec, nie mieszkający razem z matką dziecka jest bardziej opiekuńczy, troskliwy i kochający, niż ten, który jest mężem i ojcem, ale „tylko z nazwy”.
Jak zatem należy reagować na fakt, że ksiądz ma dziecko? Spokojnie spojrzeć na ten fakt. Próbować zrozumieć jego postępowanie. Zaakceptować tę sytuację i wspierać go, gdyż na pewno nie łatwo mu będzie stanąć twarzą w twarz z wieloma osobami, w tym z jego najbliższą rodziną, dla której po przyjęciu święceń kapłańskich stał się niemal „świętą osobą”
A może już jest najwyższy czas, aby Kościół przestał stać w miejscu. Może powinien zrobić „krok do przodu” i zastanowić się nad uregulowaniem kwestii dotyczącej ojcostwa księży. Lub – po prostu – znieść celibat (bezżeństwo) i pozwolić księżom, na traktowanie swojej posługi nie tylko jako powołania, ale także zawodu, który aktualnie wykonują. Takie rozwiązanie skutkowałoby tym, iż księża nie musieliby rezygnować z kapłaństwa dla kobiety, a także poprzez własne doświadczenia poznaliby, czym jest wzajemne zaufanie, miłość, czy wychowanie dziecka, o których tak często mówią w kazaniach.
[1] http://pl.wikipedia.org/wiki/Celibat
[2] http://media.wp.pl/kat,1022939,wid,13604453,wiadomosc.html?ticaid=1d23f
[3] http://pl.wikipedia.org/wiki/Innocenty_VIII
[4] http://pl.wikipedia.org/wiki/Aleksander_VI
[5] http://pl.wikipedia.org/wiki/Celibat
[6] Jestem przeciwna wychowywaniu dzieci przez związki homoseksualne i nie uwzględniam ich w tym artykule.
Pokaż wszystkie artykuły tego autora
Nie masz konta? Zaloguj się, aby pisać swoje własne artykuły.