Opublikowany przez:
dagmaruffka
2013-02-15 11:19:50
Janusz z rodziną po kilku latach wrócił do Polski, do swojego rodzinnego miasteczka. Bardzo chciał się spotkac z przyjaciółmi, a że oni mieszkali ponad 100km od niego, postanowił zadzwonić i umówić się na spotkanie. Na długi majowy weekend Robert przyjechał z rodziną - żona i dwójką małych dzieci do swoich rodziców. Z Januszem znali się od dziecka - mieszkali nawet w jednym bloku. Byli przyjaciółmi od zawsze. Bardzo ucieszyli się ze swojego spotkania. W końcu to 10 lat minęło od kiedy ostatni raz widzieli się. Dzieci zostawili w domu z dziadkami a sami wybrali się do pobliskiej restauracji. Tak dawno nie byli nigdzie, a do rozmowy tematów nie brakowało..
Gdy dotarli do restauracji, Janusz z żoną zamówili sobie po piwku, natomiast Robert ze swoją wybranką Gabrysią po soczku. Gabrysia jeszcze karmiła swoją 8 miesięczna córeczkę, natomiast Robert miał na drugi dzień być kierowcą.. Siedzili sobie i kulturalnie rozmawiali, zartowali..
Wiadomo - jak to na spotkaniu ze starymi przyjaciółmi. Nagle Janusz wyszedł do toalety, zaraz zanim poszedł Robert. Dość długo nie wracali.. Małżonki bardzo zmartwiły się, więc Halina - żona Janusz postanowiła iść do ubikacji, aby sprawdzić co się stało..
Zobaczyła tam coś czego sie nie spodziewala ! Kilku chłopaków biło jej męża i Roberta. Widok był bardzo tragiczny.. Całe twarze we krwi.. Pobiegła szybko po Gabrysie..
We dwie zaczęły odganiać całe towarzystwo i krzyczec, aby zostawiły ich mężów w spokoju.. Niestety nie dało to nic.. Roberta dusili jego łańcuszkiem, kopali po twarzy, głowie, plecach.. Janusza bili pięściami.. Nagle Robert przestal sie ruszac.. "Bandyci" bardzo przestraszyli sie, ze zmarl on.. Wyszli z toalety.. Robert ocknał się, napił sie wody z kranu.. Jakoś z pomocą swojej zony zdołal wyjsc z toalety..
Nagle.. cała bójka zaczeła się od nowa..
Bicie, kopanie.. nawet ich zony byly poszkodowane. Gabrysia zasłaniała głowe Robertowi.. Leciały krzesła, butelki.. Aż trudno to opisac co tam się działo.. A nad nimi z 20 chłopa.. wszyscy agresywni..
Inni ludzie w ogole nie reagowali, stali i obserwowali. CO ZA ZNIECZULICA !!
Najgorsze było to, ze obok sali restauracyjnej swoją "siedzibę" ma straż miejska. Ktoś pobiegł do nich.. oni równiez nie zareagowali.. Powiedzieli, ze nie słyszą nic i jeszcze okrzyczeli ta osobe, że weszła bez pukania do ich "pokoju".. SZCZYT WSZYSTKIEGO !!
W końcu wyszli i.. nic.. nie zadzwonili ani po karetkę ani po policję.. Dopiero gdy poszkodowani zaczęli prosić prawie, że.. wtedy odpowiedzieli im, że skoro mają telefony, to niech sami dzwonią..
W koncu ktoś zadzwonił.. Przyjechała karetka.. niestety nie wzieła ich.. Musieli sami dzwonić po osobę z rodziny, która zawiozła ich do szpitala.. Tam zostali przez tydzień.. Nastepnie Robert był przewieziony do większej kliniki- miał dużo więcej obrażen niż Janusz..
Na ciele nie ma śladów, nie ma siniaków.. Uraz jest w głowie, w myślach.. Wychowali się tu w tym małym miasteczku, znali każdego.. I we własnym mieście prawie by stracili zycie.. Brak słow.. Tylko łzy napływają do oczu.. Nie da się opisac tego bólu i tego widoku.. Trzeba to przezyć..
Historia prawdziwa, opisana w skrócie.. imiona zostały zmienione.. Widok poszkodowanych, a w szczególności Roberta był okropny.. Do dzisiaj mam go w pamięci..
Janusz miał wstrząs mózgu i rozwalony łuk brwiowy, natomiast Robert pękniętą szczękę - do dzisiaj nie czuje prawej strony, duzo śladów na ciele, oraz ślady duszenia łańcuszkiem - całe szczęście, że to już zeszło..
Pokaż wszystkie artykuły tego autora
Nie masz konta? Zaloguj się, aby pisać swoje własne artykuły.
Nie masz jeszcze konta na familie.pl?
Załóż je już teraz!