Opublikowany przez: kamilka0026 2012-03-14 22:03:50
Czas tak szybko biegnie, a ja pamiętam to doskonale, jakby to było wczoraj. Pierwsza wizyta u lekarza i te słowa: Gratulacje! Będzie Pani mamą. Dla mnie, wówczas bardzo młodej studentki zabrzmiało to jak "wyrok". Nie planowałam tak wcześnie zostać mamą, ale to się po prostu stało. Wbrew moim oczekiwaniom, niszcząc moje plany na przyszłość. Była to jesień, a ja rozpoczęłam trzeci rok studiów i musiałam zmierzyć się z odpowiedzialnością. Zastanawiałam się co dalej, jak sobie poradze i oczywiście jak mam tę wiadomość przekazać najbliższym, a w szczególności mojemu chłopakowi. Pamiętam, że będąc nastolatką nie jeden raz rozmyślałam o przyszłości i marzyłam o wspaniałej rodzinie, także dzieciach. Ale wtedy, gdy cały mój świat przewrócił się do góry nogami byl to smutek, nie radość. A przecież dziecko, to dar od Boga i powinniśmy się cieszyć. Bo bardziej tragiczna jest wiadomośc o braku możliwości posiadania potomstwa. Mijały dni, a ja nie wiedziałam jak mam tę Nowinę przekazać. Moj chlopak dowiedział się widzac pierwsze zdjecie z USG. Przezyl szok. Oboje bylismy bezradni i przerazeni, co dalej; przeciez jestesmy tacy mlodzi. Pomimo wszelkich trudow i przeciwnosci losu o aborcji nie chcialam slyszec. Czekal mnie trudny rok, studia i pisanie pracy licencjackiej, obrona, egzaminy i do tego ciaza. Nowa rola, jaka została mi dana nie byla łatwą. Ciążą nie przebiegała źle, prawie do końca pracowałam. Do końca jeździłam na zajęcia, a bylo to 90 km drogi. Moja coreczka dzielnie znosila moja chcec skonczenia studiow. Pełna obaw przygotowywałam sie do roli mamy: kupujac ubranka, łóżeczko,wozek i wszelkie potrzebne rzeczy dla Malenstwa. Moja Juleczka urodzila się tydzień po 41 tygodniu ciąży. Nie spieszyła się do mnie. A ja wbrew wszelkim obawom bardzo chciałam już mieć moje Maleństwo przy sobie. Widzieć, tulić, calować te maleńkie rączki. Nadszedł dzień porodu. Był to 1 lipca 2011 roku, godz 11.15 po raz pierwszy ujrzalam moja coreczke. Gdy mi pielegniarka położyła na piersi tego Aniołka w oczach miałam łzy szczęścia. Była taka malutka, czystka, niewinna i piękna. Miała długie czarne wloski i takie malutkie rączki. Trwało to chwilke a mi wydaje sie jakby bardzo dlugo. Później zabrali mi moją coreczke i badali, badali. Przyszedl do mnie pediatra szpitalny i powiedzial ze Julka nie porusza prawa rączką, przerazilam się bardzo. Jakby tego bylo malo, ywkryto u Niej jakas bakterie i musialysmy dluzej byc w szpitalu. Pamietam jak bylam zrozpaczona i zalamana. Czulam sie sama z tym wszystkim. Mialam rodzine na ktorej moglam polegac, ale nie myslalam otym wtedy. Pomyslalam, Boze dlaczego to mnie spotyka? Na szczescie wszystko skonczylo sie dobrze. Moja coreczka zaczela ruszac raczka i bakteria okazala sie niegrozna. Julcia byla zdrowa i moglam zabrac moje szczescie do domu, do jej lozeczka. Pierwsze dni nie byly latwe, bedac mlada i nic nie wiedzaca mama balam sie przewijac, karmic i kapac Malenstwo. Wszystkiego nauczyla mnie moja mama, bardzo mi pomogla. Dzis Julcia skonczyla osiem miesiecy. Ma już dwa piękne ząbki, sama siedzi i jest przeszczęsliwym dzieckiem. Uwielbiam gdy sie do mnie tuli i słodko uśmiecha. Już wola mama i tata, pierwszy raz to slysząc oczy miałam pełne łez. Gdy śpi mogę godzinami na Nią patrzeć z dumą, że Bóg obdarzył mnie takim szczęściem. Moja miłość do córeczki jest wielka i z dnia na dzien jest silniejsza. Julcia jest moim calym światem. Nie ma większej radości jak bycie rodzicem- bycie mamą.
„Moja nowa życiowa rola – rodzic KONKURS”.
Pokaż wszystkie artykuły tego autora
Nie masz konta? Zaloguj się, aby pisać swoje własne artykuły.