Opublikowany przez: centaurek 2010-07-21 20:04:20
Ile tak naprawdę kosztują pracodawcę nasze usługi? W skład naszej pensji wchodzą:
- składka na ZUS - emerytalna, rentowa i chorobowa.
- zaliczka na podatek dochodowy
- składka na NFZ
Wszystkie te składki stanowią różnicę miedzy tym, co mamy na umowę, czyli pensje brutto a tym, co dostajemy na rękę, czyli pensją netto. Jak sie jednak okazuje, nie jest to całkowity koszt naszej pracy. Pracodawca bowiem zobowiązany jest także zapłacić składkę na ZUS oraz Fundusz pracowniczy i Fundusz Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych. Całkowity więc koszt naszego zatrudnienia dla pracodawcy jest znacznie wyższy.
Minimalna pensja w naszym kraju wynosi obecnie 1317 zł brutto. Biorąc pod uwagę jednak obowiązkowe składki pracodawcy, abyśmy otrzymali pensje, musimy dla niego wypracować 1560,39 zł. W zamian za to otrzymamy na rękę 984,16 zł. Cała resztę pochłonie zbiurokratyzowana machina urzędnicza, zwana państwem. Ale to przecież nie koniec podatków, jakie płacimy.
Podatek od towarów i usług, znany jako podatek VAT, wprowadzony został w Polsce w roku 1993 i ostatecznie uregulowany (jak zawsze z korzyścią dla podatkożercy, czyli państwa) w roku 2004. Stawka podstawową VAT jest 22%, istnieją również progi podatkowe 7% oraz 3%. Niektóre towary i usługi są zwolnione z podatku VAT, jednak podatkożerca dąży do zlikwidowania zerowej stawki. Załóżmy zatem dla uproszczenia, że średnia podatku VAT to 20%. A zatem z naszego 984,16 zł, które wydamy na towary lub usługi, pozostanie nam 787,33 zł.
Kolejnym sposobem na ściągnięcie pieniędzy od obywatela jest akcyza. Akcyza to podatek pośredni nakładany na niektóre dobra konsumpcyjne, aby ograniczyć konsumpcję tych dóbr ze względu na szkodliwość zdrowotną lub wyczerpywanie się rezerw. Średnio każdy polak wypija 10 l czystego spirytusu rocznie, wypala 16 papierosów dziennie. A zatem dość mocno zaokrąglając - cztery butelki wódki i dwadzieścia paczek papierosów. W naszym przykładzie, opartym na płacy minimalnej, zmniejszmy ilości dwukrotnie. Ponieważ akcyza to ok. 13 zł na butelce wódki i 5 zł na paczce papierosów, państwo znowu zarabia - 76 zł. Nasze zarobki uszczupliły się do kwoty 702,33 zł.
Do pracy musimy dojechać. Państwo, jako hiena podatkowa, bardzo sie z tego faktu cieszy, gdyż akcyzą obłożyło także paliwo. Załóżmy, że do pracy mamy 10 km, które przejeżdżamy dwukrotnie w ciągu dnia. Do tego wyjazdy na zakupy, do znajomych itd. 400 km do pracy plus 100 km dodatkowych - to 500 km. Jeśli nasz samochodzik pali 6l/100 km, wychodzi 30 litrów benzyny. Obecna cena litra paliwa to około 4,60 zł, a zatem wydajemy na paliwo 138 zł. W cenie litra paliwa 2,50 zł to akcyza, a zatem państwo z radością i błyskiem w oczach urzędników kasuje naszego mało zarabiającego biedaka na kolejne 75 zł. Pozostaje zatem 627,33.
Do tego jeszcze drobiazgi - 17 zł za możliwość posiadania tak wspaniałego i luksusowego wynalazku jak telewizor. No i jak sie ma komputer, telewizor, zmywarkę, chce się poczytać wieczorem przy świetle elektrycznym - trzeba zapłacić za prąd. Także i tam udało się naszym pomysłowym urzędnikom wcisnąć podatek - akcyzę. Jest ona niewielka, w granicach 10 zł, ale jest. Pozostaje zatem 600 zł.
600 zł z wyrobionych przez pracownika 1560. Czyli 38%. Tak, pracownik, który za swoją pracę powinien otrzymać 1560 zł, otrzymuje ledwie 600 zł, a całą resztę konsumuje aparat państwowy. W rzeczywistości trochę więcej, bo przecież są jeszcze podatki - gruntowy, mieszkaniowy, za kupon totolotka, za psa, czasem spadkowy... 62% naszych zarobków idzie na utrzymanie ludzi których nie znamy, nie lubimy, nie chcemy znać i lubić. Ale sponsorujemy im pracę, przyjemności, wakacje. W końcu to my - dojne krowy, najlepiej znamy powiedzenie - ktoś pracuje, by bawić się mógł ktoś.
A na koniec prosta recepta, jak zmniejszyć biurokrację w Polsce.
1. Wybrać losowo połowę urzędasów, zapakować na statek i wysłać w ..., to znaczy na Antarktydę.
2. Pozostałej połowie zapowiedzieć, że następny statek odpływa za pół roku i popłynie nim połowa najmniej efektywnych.
A dlaczego na Antarktydę? Bo to jedyne poza Arktyką miejsce, gdzie naprawdę, jak w marksistowskiej bajeczce, warunki dyktuje lód.
Pokaż wszystkie artykuły tego autora
centaurek 2010.07.22 16:29
Elenai napisał 2010-07-22 09:31:56<< Tymczasem1/3 idzie sobie na różne składki, z których i tak nic nie mamy!>> Oczywiście, nic nie mamy! Całość przeżera pani Basia ze starostwa powiatowego, pan Zenuś z gminy, pan Jan z NFZ, sejmo- i senatopożeracze, i inne urzedniczyny ................ oraz Miro, Rychu i Zbycho! Narzekajcie,. Państwo, na wysokie podatki, na zbiurokratyzowane, drogie Państwo, na złe wydawanie społecznych pieniędzy- też się dołączę, ale na Boga- nie piszcie podobnych głupot, ze nic nie ma zwykły obywatel z podatków, które płaci, ze jacyś ludzie ( kto?) je przeżerają w całości. Obywatel ma: służbę zdrowia, oświatę, pomoc społeczną, instytucje kulturalne, obronę kraju i wiele innych. Można dyskutować o jakości tych obywatelskich dóbr- ale stwierdzenie , którego uzył centaurek, o fundowaniu 62% dochodów każdego pracownika na jakichś darmozjadów- jest potęznym naduzyciem! Służbę zdrowia? Jak ktoś poważnie choruje, albo wymaga pilnej wizyty u specjalisty musi iść prywatnie. Gdzie sie podziały te pieniądze, które płaci na NFZ? Kto z nich korzysta bardziej - pacjent płacący podwójnie za usługę lekarską (w ramach NFZ i prywatnie) czy monstrum zwane NFZ-em? Oświata? A dlaczegóż to człowiek bezdzietny ma płacić na przedszkolanki czy nauczycieli? Pomoc społeczna? Kontrowersyjne, ale j.w. Obrona kraju? - w tym momencie wojsko polskie jest agresorem, nie obrońcą - dlaczego nie dokłada sie do ich pensji rząd Iraku, Afganistanu etc. Masz racje Elenai - nie idzie na urzędników całe 100% i teoretycznie teza powinna brzmieć - duża część z tych 100% idzie na utrzymanie urzędników. Ale po pierwsze - rzeczywista wielkość procentowa naszych podatków jest większa niż 62% (niektórzy wyliczają nawet 78%) po drugie - jest to zdecydowanie za duża część. Nie ukrywam, że jestem zwolennikiem zmniejszenia przepływu pieniędzy z modelu; klient - urzędnik - biuro regionalne - biuro wojewódzkie - centrala - biuro wojewódzkie - biuro regionalne - urzędnik - usługodawca. Na model: klient - usługodawca.Krytyk i eunuch z jednej są parafii - obaj wiedzą jak, żaden nie potrafi!
Elenai 2010.07.22 12:13
Miałam się nie odzywać, ale Isabelle zapytałaś mnie wprost. Nigdzie nie stwierdziłam, ze nie mamy analizować, musimysiedziec cicho i płacić. Wręcz przeciwnie. Wróć do moich postów. Po raz n- ty tylko mówię, ze nieprawdą jest, że 100% naszych podatków jest przejadanych, a statystyczny obywatel nic z nich nie ma. Tylko takie podejście: NIC Z PODATKÓW NIE MAMY- może budzić oskarżenie o nieobywatelską postawę, a nie dyskusja o wielkości podadków, ich przeznaczeniu, itp.
Malwinka 2010.07.22 12:09
powiem tylko tak; hamstwo w państwie. Panuj nam sloneczko ☺
Nie masz konta? Zaloguj się, aby pisać swoje własne artykuły.