Opublikowany przez: Kasia P. 2015-11-06 09:15:40
Na spotkaniu "Czas mamy" 19-go września w Kinie Praha felietoniska Dorota Lipińska podpisywała swoją najnowszą książkę "Duda i wielka przygoda".
Na spotkaniu miałyśmy okazję poznać ją osobiście, porozmawiać, podzielić się swoimi matczynymi doświadczeniami.
Bajka Doroty Lipińskiej napisana specjalnie dla Twojego dziecka! - WYNIKI KONKURSU>>
Maciuś i Emilka są rodzeństwem i bardzo się lubią. Oczywiście, równie bardzo się kochają, jednak lubienie w rodzeństwie to najważniejsza sprawa. Dzięki temu lubią się też razem bawić, psocić i zdobywać świat. Pewnego dnia Maciuś jako starszy brat powiedział:
- Emi, idziemy do ZOO.
- Dobrze – odpowiedziała Emilka, która nie bardzo lubiła się sprzeciwiać, a już na pewno nie starszemu bratu. Dziewczynka wstała i zaczęła wychodzić z pokoju, mówiąc: – Tylko zapytamy najpierw mamę.
- Nieee! – prawie krzyknął Maciuś, który przeczuwał, że mama mogłaby się nie zgodzić. – To będzie niespodzianka.
Emilka uwielbia niespodzianki! Dlatego od razu zgodziła się nie pytać jednak mamy i wcielić plan brata w życie. Zabrała tylko swoją żabę, która również uwielbia przygody i już była gotowa do wyjścia.
Dzieci wyszły z domu i skierowały się prosto w stronę bramy ogrodu zoologicznego. W bajkach tak szczęśliwie bywa, że ZOO można umieścić w dowolnym miejscu, nawet tuż koło domu naszych bohaterów. Ledwie więc rodzeństwo wyszło z domu, a już przechodziło przez bramę, za którą rozciągał się wielki park pełen zwierząt. Maciuś zabrał ze sobą zegarek, aby pilnować czasu – nie chcieli być poza domem zbyt długo, żeby mama nie zaczęła się martwić.
W ZOO oglądali przeróżne zwierzęta, bawili się na placu zabaw, a na koniec postanowili pójść na lody. Zastanawiali się przez chwilę którą alejką muszą się udać, aż wreszcie zdecydowali i… okazał się to dobry wybór! Już po chwili stali przed wielką zamrażarką pełną kolorowych lodów. Zamówili po dwie kulki – Maciuś wybrał lody zebrowe i słoniowe, a Emi kangurze i pingwinowe. Usiedli przy niewielkim stoliku przy lodziarni i zjadali swoje porcje z takim apetytem, że całe buzie mieli brudne i bardzo słodkie.
Po deserze przyszła pora, by wrócić do domu, więc dzieci wytarły buzie i ręce i ruszyły do bramy. Byli tuż tuż, kiedy Emilka przypomniała sobie:
- Nie wzięłam ziaby! – wykrzyknęła i ruszyła biegiem z powrotem.
Maciuś od razu ruszył za siostrą. Ponieważ oboje potrafią bardzo szybko biegać, już po chwili dotarli do lodziarni. Byli bardzo rozczarowani, kiedy okazało się, że żaby tam wcale nie ma…
- Co teraz? – pytała Emi, a jej wielkie piękne oczy wypełniły się łzami. Maciuś przytulił mocno siostrę i powiedział:
- Znajdziemy ją. Na pewno ją znajdziemy. Tylko przypomnij sobie, gdzie ją ostatni raz widziałaś?
- Tutaj – odpowiedziała od razu Emi, patrząc na swoje dłonie. – Ostatni raz widziałam ją w moich rączkach.
Oboje zrozumieli, że ten trop nigdzie ich nie zaprowadzi, postanawiają więc szybko odwiedzić wszystkie miejsca, w których byli.
- Rozdzielimy się – zadecydował Maciuś. – Tak będzie szybciej.
- Ja pójdę tędy – powiedziała Emilka i ruszyła w prawo.
Maciuś zastanawiał się chwilę, po czym skręcił w lewo i zatrzymał się przy basenie hipopotama.
- Bardzo pana przepraszam – powiedział Maciuś do wielkiego hipcia, który wynurzył się właśnie z wody. – Czy nie widział pan przypadkiem żabki mojej siostry?
- Niestety nie. Ale radziłbym sprawdzić u małp, one lubią psocić i podkradać dzieciom ich zabawki.
Pobiegł więc Maciuś do klatki z małpami. Mówił do nich najpierw uprzejmie, ale w ogóle go nie słuchały i tylko biegały w kółko, krzycząc. Chłopiec zaczął więc mówić głośniej, wreszcie krzyczeć, aż w końcu miał już dość tego harmidru i poszedł dalej. Przechodził akurat koło wybiegu dla żyraf, gdy usłyszał czyjeś marudzenie i nerwowe jęki. Kiedy przyjrzał się uważnie, zobaczył żyrafę, która starała się podrapać w plecy o pień drzewa, ale nie bardzo jej to wychodziło.
- Może ci pomóc? – zaproponował.
Żyrafa spojrzała na chłopca podejrzliwie, ale tak ją swędziało, że pochyliła głowę, żeby Maciuś mógł się na nią wdrapać, po czy podniosła ją szybko do góry, a chłopiec zjechał po jej szyi wprost na grzbiet. Wystarczyło, że podrapał trochę między łopatkami żyrafy, a zwierzę od razu poczuło ulgę.
- Dziękuję! Bardzo ci dziękuję! – ucieszyła się żyrafa i pożegnała z chłopcem.
W tym samym czasie Emilka próbowała dowiedzieć się czegoś od strusia. Niestety struś nie widział nigdzie „ziabki”, ale na pocieszenie zaproponował dziewczynce przejażdżkę. Nie trzeba było dwa razy powtarzać! Emi ze śmiechem wspięła się na strusi grzbiet i z głośnymi piskami podskakiwała, kiedy wielki ptak biegał w tę i z powrotem po wybiegu.
Na koniec struś schylił się i pozwolił pogłaskać Emilce na pożegnanie, po czym dziewczynka ruszyła na dalsze poszukiwania. Naraz wpadła na swojego brata, który właśnie szukał w tej samej alejce. Wymyślili wspólnie, że gdyby wspięli się na to wysokie drzewo obok, dadzą radę zobaczyć całe ZOO i wtedy dowiedzą się gdzie podziała się żabka. Nie było łatwo, jednak Maciusiowi udało się wreszcie wdrapać na szeroką gałąź, na którą wciągnął po chwili również Emilkę. Rozpościerał się stąd wspaniały widok na całe…
- Aaaaa! – krzyknęły jednocześnie dzieci, kiedy gałąź pękła pod ich ciężarem i polecieli obydwoje w dół. Na szczęście wylądowali na miękkiej trawie. Wstali, otrzepali kolana i zobaczyli obok siebie… wielkiego tygrysa!
- Kici kici – zawołała Emi do tygrysa, a ten spojrzał na nią trochę zdziwiony i zapytał:
- Nie boicie się mnie?
Nie! – odpowiedział Maciuś odważnie.
I była to prawda, bo ani Emilka, ani Maciuś wcale się nie przestraszyli. Sami w domu też mieli tygrysa, kotkę Lolę. I wiedzieli z doświadczenia, że to raczej tygrys powinien się bać ich.
- Widziałeś moją ziabę? – zapytała Emi i spojrzała uważnie na tygrysa.
- Nie widziałem żadnej żaby – odparło zwierzę – ale słyszałem, że krokodyle kłapały paszczami jak szalone, może one coś wiedzą.
- Dzięki! Zaraz do nich pójdziemy – powiedział Maciek i zaczął iść w stronę krokodyli, kiedy tygrys zatrzymał go swoją wielką łapą.
- Musicie uważać. Akurat krokodyli należy się bać. Mogą być bardzo groźne. Z dachu mojego legowiska widać zagrodę krokodyli. Chodźcie, zobaczymy.
Emilka i Maciuś wsiedli na grzbiet tygrysa i ruszyli na zwiady. Siedząc tak wysoko, zobaczyli… żabkę Emilki. Siedziała na skałce na środku basenu krokodyli. Jak się do niej dostać?
- Mam doskonały pomysł! – wykrzyknął nagle Maciuś, wypinając dumnie pierś. – Zbudujemy pomost z tego miejsca na skałki i szybko uratujemy żabkę nim krokodyle w ogóle się zorientują co się dzieje.
- Tak! – Emi aż zapiszczała z radości.
- A jak to zrobicie? – wtrącił tygrys, który dotychczas przyglądał się całej scenie bez emocji.
- No, zbudujemy – zaczął trochę mniej pewnie Maciuś – zbudujemy z czegoś…
- Bobry – wykrzyknęła naraz Emilka.
- Doskonały pomysł – przyklasnął jej brat. – Bobry pomogą nam zbudować most!
Emilka wcale nie miała na myśli właśnie tego, chociaż to rzeczywiście doskonały pomysł, ona po prostu bardzo się ucieszyła, bo zobaczyła trzy bobry na ich wybiegu obok. Tak czy inaczej, dobrze się złożyło, że bobry były tuż obok. Tygrys zaproponował swoją pomoc:
- Bobry nie ufają obcym. Ja poproszę w waszym imieniu o pomoc, wtedy się zgodzą. Tak też się stało – bobry pomogły zbudować wspaniałą kładkę prowadzącą wprost do żabki. Dzieci od razu były gotowe, by po niej przebiec, ale tygrys znów je powstrzymał:
- Przewiozę was na swoim grzbiecie, żeby w razie czego odstraszyć te bestie.
I rzeczywiście – tygrys wziął na grzbiet Emi i Maciusia, którzy niczym król i królowa jechali po wspaniałej kładce rozciągającej się od tygrysiego wybiegu aż do skałki na środku basenu dla krokodyli. Kiedy dotarli do końca, Emi chwyciła swoją maskotkę i długo ją przytulała i całowała, powtarzając w kółko „moja ziabka, moja ziabka”.
Maciuś spojrzał na zegarek i zasmucił się, bo było już tak późno, że ogród zoologiczny był zamknięty i nie mieli jak się wydostać.
- Jeśli nie wrócimy szybko do domu, mama na pewno będzie się bardzo martwiła – powiedział chłopiec. – Może przejdziemy przez mur, musielibyśmy tylko wspiąć się na coś wysokiego…
To mówiąc, Maciuś uśmiechnął się od ucha do ucha, bo właśnie wpadł na pomysł jak zorganizować ratunek dla siebie, swojej siostry i żabki. Chłopiec wziął Emi za rękę, pożegnali się z tygrysem i obiecali wkrótce go odwiedzić. Tymczasem rodzeństwo ruszyło wprost do znajomej Maciusia. Do kogo? Do żyrafy!
Kiedy chłopiec opowiedział żyrafie o swoim pomyśle i poprosił ją o pomoc, zwierzę natychmiast się zgodziło. Żyrafa schyliła głowę, żeby Maciuś i Emi mogli wsiąść, po czym podniosła ją, wychyliła szyję daleko poza mur ogrodu zoologicznego i postawiła dzieci… na balkonie ich domu.
Kiedy rodzeństwo zapukało w szybę, mama była bardzo zdziwiona. Zastanawiała się długo jak to się stało, że jej dzieci siedziały zamknięte na balkonie. Dopiero kiedy Emi i Maciuś opowiedzieli mamie całą historię ze wszystkimi szczegółami, mama odetchnęła z ulgą:
- Całe szczęście, bo już się bałam, że was niechcący zamknęłam na balkonie!
Dorota Lipińska - autorka książki "Duda i wielka przygoda", felietonistka Familie.pl oraz NiedoskonalaMama.pl, mama swojej nietuzinkowej córki, zakochana żona. Dziewczyńska, zadziorna, kulturalna młoda dama. Wkrótce premiera jej bloga "Mama z innej bajki". Założycielka www.soojka.pl.
DUDA I WIELKA PRZYDODA
Książka z płytą CD
Autor: Dorota Lipińska
Ilustracje: Joanna Grochocka
Czyta: Teresa Lipowska
Wydawnictwo: Grupa M-D-M
„Duda i wielka przygoda” to niezwykle zabawne i ciepłe opowiadania. Lektura międzypokoleniowa pełna humoru rozbawiającego zarówno dzieci, jak i rodziców. Połączenie urokliwych opowieści i nastrojowych, niebanalnych ilustracji Joanny Grochockiej, pobudza rodziców oraz dzieci do stworzenia wspólnej płaszczyzny wyobraźni, na której rozwijają się wzajemna bliskość, zjednoczenie i akceptacja. Ciepłego nastroju dodaje rodzinnej lekturze głos wspaniałej Teresy Lipowskiej, która czyta opowiadania na, dołączonej do książki, płycie. ILEŻ TAM CZEKA PRZYGÓD
„Duda i wielka przygoda” to zbiór zabawnych i urokliwych momentów z życia całkiem typowej, a zarazem zupełnie nietuzinkowej rodziny. Duda nie mówi „otwórzmy okno”, tylko „otwórzmy ogród” – trzymacie w ręku nie książkę, a klucz do wielkiej przygody! - Dorota Lipińska.
Pokaż wszystkie artykuły tego autora
Dorota Lipińska 2015.11.18 18:48
Pani Ewo, dziękuję za te miłe słowa :) Pisanie bajki dla Maciusia i Emi było czystą przyjemnością - bardzo się cieszę, że sprawiła Wam radość! :) Bardzo serdecznie pozdrawiam i czekam na wieści o reakcji na bajkę... jej bohaterów :)
178.235.*.* 2015.11.08 19:03
Pani Doroto, baardzo dziękuję za bajeczkę! Jest wzruszająca. Nawet mąż się pogrążył w lekturze, do czego nie jest łatwo go namówić :-) Dzieci są teraz u dziadków. Przeczytam im baję jak wrócą - za ok tydzień i dam znać, jak zareagują :-) To najpiękniejsza nagroda, jaką kiedykolwiek wygrałam. Baardzo dziękuję! Ewa - mama Maciusia i Emi
Nie masz konta? Zaloguj się, aby pisać swoje własne artykuły.