Fakt jest faktem. Choćbyśmy kochali nie wiem jak swoje kilogramy i czuli się z nimi bardzo dobrze, to i tak będziemy źle odbierani jako "puszyści". A już nie daj Boże jako "otyli".
Nie wszyscy ludzie muszą być szczupli ( czyt. chudzi). Ale i nie wszyscy ludzie to rozumieją. Powiem więcej: ogół ludzi ma wyrobiony obraz wsólczesnego czlowieka jako dbającego o dietę czyli bedącego ciągle na dietach odchudzający. I żyjących zdrowo i sportowo czyli wykonujących ciągle jakieś ćwiczenia.
Jestem za ogólnym rozwojem młodych ludzi . W tym za ogólnymi ćwiczeniami rozwijającymi sylwetkę i ciało. Nie mylić ze sportem wyczynowym . Jestem za zdrowym odżywianiem ale nie wybiórczo. Uważam , ze powinno się jeść wszystko w rozsądnych ilościach.
Ale są jednostki, których wzrost i masa przekracza ogólnoprzyjęte normy. I nie są to osoby chore i otyłe. Są po prostu postawne i silne. Dziewczyny takie "Jagienki" a nie "Danuśki".
Mamy taką w domu. I nie mamy zamiaru mówić jej; już nie jedz bo jesteś gruba. Zawsze była silnej mocnej kości i to nie zmieni się choćbyśmy ją nie wiem jak odchudzali. Jest najwyższa w klasie, więc i ma proporcjonalną wagę. Jest śliczną i mądrą dziewczynką i jak jej ktoś dokucza to ma gotową odpowiedź: jestem taka jaka jestem i dobrze mi z tym. Nie mamy zamiaru zrobić z niej anorektyczki, bo tak będzie "lepiej" wyglądać.
Nie chcemy mieć drugiej Anji Rubik. Wolimy Joasię Liszowską. Bo ta jest prawdziwą piękną kobietą. A może nawet Monica Belucci będzie idolką naszej Alusi.
Ważne aby osoba silnej budowy miała silną osobowośc i charakter. Była wyksztalcona i inteligentna. A poziom inteligencji wzrasta wraz z prawidłowym odżywianiem a nie stosowanien drakońskich diet.
I dlatego uważam, że poziom trudności w życiu nie zależy od otyłości lecz od sposobu patrzenia na nią.
A chudym też jest trudno, bo są postrzegane są jako osoby złośliwe i znerwicowane.