Wczorajszy Ekspres Reporterów przedstawił niesamowitą i przerażającą opowieść o znieczulicy lekarzy oraz o tym, że przedstawiciele zawodów medycznych starają się za wszelką cenę ukryć swoje błędy. W prywatnym szpitalu (chyba w Płocku) kobieta urodziła martwe dziecko. Poród odbył się przed czasem. Lekarze nawet nie próbowali reanimować małej stwierdzając tylko że „mała była za mała żeby przeżyć”. W karcie szpitalnej wpisano informacje o zgonie i poinformowano rodziców gdzie mają odebrać ciało oraz jakie kroki powinni teraz poczynić. Po bodajże 6 godzinach w momencie kiedy nastąpiła zmiana personelu szpitalnego rodzice dowiedzieli się że córeczka żyje. Że w momencie kiedy wynoszono ją z sali porodowej złapała oddech. Ale nie zrobiono nic żeby dziecko miało szansę. Nie zaintubowano, nie podano glukozy i płynów. Mała leżała przez 6 godzin w niepodłączonym inkubatorze a lekarze i pielęgniarki czekali aż w końcu umrze. Dopiero druga zmiana przystąpiła do ratowania dziecka. Dziewczynka żyje, wygląda na zdrową i normalną, ale w takim wieku jeszcze nie wszystko da się ocenić. I nikt nie jest w stanie powiedzieć rodzicom jak te 6 godzin zaważy na jej przyszłym życiu… Zostawili ją na śmierć. Przez 6 godzin nie podali tlenu, glukozy i soli. Tylko sprawdzali czy aby już nie zrobiła tego na czym lekarzom i pielęgniarkom najbardziej zależało. Sprawa toczy się w sądzie. Dokumentacja medyczna została pokreślona i zatipeksowana żeby ukryć wcześniejsze wpisy. Ale uczyniono to dość nieudolnie. Dlatego prokuratura nie ma wątpliwości, że popełniono przestępstwo.
Niewyobrażalne – jak można? Pomijając fakt że cała sytuacja wydarzyła się w szpitalu prywatnym, w którym teoretycznie powinniśmy móc liczyć na lepszą opiekę i podejście do pacjentów.