Choć to nie jest jakaś nowość niemniej ja dowiedziałem się o tym schorzeniu nie dawno.
I przyznam ze zamyśliłem się po przeczytaniu i obejrzeniu reportażu o nie jakiej Angielice Michelle Thompson mieszkającej w północnej Anglii.
Ta kobieta cierpi choć to się kłoci ze słowem orgazm na syndrom uporczywego podniecenia seksualnego,każdego dnia osiąga około trzystu intensywnych orgazmów.
Wcześniej tłumaczyła to sobie jako nadmierny apetyt seksualny,cierpi na tą dolegliwość praktycznie od dziecka.
Dzisiaj ponad czterdziesto letnia Angielka matka dwojga dzieci od ponad trzech lat wie ze to choroba ,bardzo rzadka dolegliwość.
...Szukając pomocy u specjalistów, Thompson dowiedziała się, że jej permanentne podniecenie jest rezultatem bliżej niezbadanej dysfunkcji układu limbicznego. „Nie ma na to lekarstwa, ale ja nauczyłam się maskować objawy. Kiedy mam orgazm w miejscu publicznym, zaczynam chichotać i się czerwienię" - wyznaje.
W efekcie nawet tak zwyczajne czynności jak mycie głowy czy jazda samochodem mogą doprowadzić do erotycznego szczytowania. „Najbardziej zażenowana czułam się podczas wizyty w supermarkecie, kiedy jeden ze sprzedawców stał cały czas przy mnie" - wspomina Thompson. „Nagle naszło mnie to uczucie i wiedziałam, że za chwilę przeżyję orgazm. Starałam się udać w inne miejsce, ale sprzedawca nie chciał się odczepić. Doszłam więc na jego oczach. Trzeba było widzieć jego minę".
Przyznacie ze daje to do myślenia szczególnie powinny to rozumieć kobiety,zważywszy na to iż orgazm kobiecy rożni się od orgazmu mężczyzn.
Czy bym chciał mieć taką partnerkę hmm,nie wiem ale chyba nie, nigdy nie mógł bym być pewien ze jest zaspokojona.
Współczucie a może zazdrościć nie wiem dla mnie jest to bynajmniej dziwne schorzenie.
Na które póki co nie ma lekarstwa.
Co o tym sadzą panie ?
Bo tak zdrowo na to patrząc można zrozumieć 10 orgazmów no 15 ale 300,kobiety czy wy sobie to wyobrażacie ?
A może zazdrościcie tej pani ?