15 sierpnia 2009 23:31 | ID: 43130
16 sierpnia 2009 11:01 | ID: 43164
16 sierpnia 2009 13:13 | ID: 43173
16 sierpnia 2009 13:45 | ID: 43182
16 sierpnia 2009 13:56 | ID: 43184
16 sierpnia 2009 15:41 | ID: 43190
17 listopada 2009 10:36 | ID: 79241
Myślę, że znalazłem trafną odpowiedź na Twoje pytanie. (Franciszek Kucharczak, "Boże, szanuj parytety!"):Czy jesteśmy gorsze? Co przeszkadza kobiecie w zostaniu prawdziwym kapłanem jeżeli czuje powołanie? Nie - przesadził...
Tygodnik Powszechny podniósł sprawę kapłaństwa kobiet. „Powstrzymywanie kobiet od dostępu do kapłaństwa nie da się utrzymać, ponieważ nie licuje z godnością kobiety” – czytamy we wstępie do tekstu ks. Alfonsa Skowronka. „Nie ma ani jednego przekonującego argumentu przeciwko równouprawnieniu kobiety w Kościele” – pisze autor. Ależ w Kościele wszyscy jesteśmy równouprawnieni! Zarówno kobiety, jak i mężczyźni – na równi nie mamy prawa do kapłaństwa. Bo kapłaństwo nie jest prawem, tylko łaską. A Bóg mówi w Księdze Wyjścia: „Ja wyświadczam łaskę, komu chcę”. Skoro Bóg chce, żeby tylko mężczyźni byli kapłanami, to co nam do tego? Mężczyźni zresztą też nie są uprawnieni do bycia kapłanami – mogą nimi zostać tylko ci, których wybrał Bóg. Jezus mówi: „TY pójdź za Mną”. Ty, konkretny człowieku, a nie: „chodźcie za Mną kto tam chce, byle według parytetu”. Kościół, udzielając święceń, potwierdza prawdziwość powołania. Czy z faktu, że inni – ci niepowołani – mężczyźni kapłanami zostać nie mogą, wynika, że to nie licuje również z ich godnością? Bóg stworzył nas równymi, ale zadania dał nam różne. Prawdziwa równość polega na równym dostępie do świętości (czyli do nieba), a nie na równym dostępie do urzędów kościelnych. Demokracja poprzewracała ludziom w głowach. Wszyscy wyobrażają sobie, że mają do wszystkiego prawo. Ale nic z tego. Jesteśmy – używając biblijnego porównania – garnkami w ręku garncarza. Jak garnek śmie mówić: „czemuś mnie takim stworzył”? Jak garnek śmie mówić garncarzowi: „Mam prawo mieścić w sobie to samo i tyle samo, co każdy inny twój wytwór”? O kapłaństwie kobiet można by mówić, gdyby Jezus do grona Dwunastu włączył kobietę. Ale tego nie zrobił. Daremnie to tłumaczyć „ówczesną kulturą”. Gdyby Bóg chciał kapłaństwa kobiet, to ówczesna kultura byłaby inna. Dyskusja na temat kapłaństwa kobiet jest bezprzedmiotowa. Sprawę zamknął Jan Paweł II Listem apostolskim Ordinatio sacerdotalis: „Aby zatem usunąć wszelką wątpliwość w sprawie tak wielkiej wagi, która dotyczy samego Boskiego ustanowienia Kościoła, mocą mojego urzędu utwierdzania braci (por. Łk 22,32) oświadczam, że Kościół nie ma żadnej władzy udzielania święceń kapłańskich kobietom oraz że orzeczenie to powinno być przez wszystkich wiernych Kościoła uznane za ostateczne”. To jedna z najmocniejszych i najbardziej stanowczych wypowiedzi Papieża od czasu ogłoszenia dogmatu o nieomylności papieskiej. Więc o czym tu jeszcze rozmawiać? Kobiety kapłanami nie będą, choćby Parlament Europejski wydał na ten temat sto rezolucji, popartych autorytetem Kongresu Kobiet Polskich. Nie ma to jednak żadnego związku z godnością kobiet. Z Biblii wiemy, że Bóg „wybrał to, co niemocne”, skarb złożył w „naczyniach glinianych”. Nawet na apostołów wybrał nieszczególnie mądrych i niespecjalnie lotnych ludzi. Dzięki temu jaśniej wyszło, że Bóg zbawia, a nie żaden ludzki guru. Może więc Bóg kapłanami czyni mężczyzn, bo są gorsi od kobiet?
Myśl wyrachowana: Gdyby człowiek miał prawo do wszystkiego - życie byłoby do niczego.
17 listopada 2009 10:48 | ID: 79246
Nie masz konta? Zaloguj się, aby tworzyć nowe wątki i dyskutować na forum.