"Biały" krem Nivea jest rasistowski
Firma Nivea niezwłocznie usunęła ze swojego profilu na portalu społecznościowym reklamę „niewidzialnego" (tak go reklamowano) dezodorantu, po tym, jak pojawiające się komentarze sugerowały, że jej treść jest rasistowska. Na plakacie przedstawiona była odwrócona plecami do odbiorcy kobieta, ubrana w szlafrok, a tuż pod nią umieszczono napis „Biel to czystość" (White is purity). Tyle.
Nie wiadomo do końca, co spowodowało oskarżenia o rasizm. Najprawdopodobniej chodziło o użycie w podpisie słowa "biel"/"biały". Niemniej jednak fala hejtu, jaka natychmiast wylała się na producenta kosmetyków, przyćmiła wszelką racjonalną argumentację. Ponadto według internautów szczególnie oburzające było to, że reklama ta została umieszczona na stronach, które adresowane były do użytkowników na Bliskim Wschodzie.
Nivea uległa napastliwej fali negatywnych komentarzy. Firma uznała, że zaadresowanie tego produktu akurat do tej część odbiorców mogło być „zwodnicze". Dlatego też niezwłocznie wycofała post ze swoich stron.
„Dotarły do nas głosy obawy dotyczące dyskryminacji etnicznej w związku z reklamą dezodorantu Nivea Black & White na stronach bliskowschodniego Facebooka," głosi komunikat firmy. „Bardzo nam przykro, jeśli ktoś poczuł się urażony tą specyficzną wiadomością. Kiedy tylko zdaliśmy sobie sprawę z tego, jak bardzo może on być zwodniczy, post natychmiast został wycofany," czytamy dalej.
Obok licznych komentarzy oskarżających firmę o rasizm, pojawiły się również memy z wizerunkami Adolfa Hitlera, czy też żaby Pepe, symbolu internetowego hejtu.
Władze firmy tłumaczyły się z zapałem godnym lepszej sprawy. W komunikatach, które pojawiły się już po aferze, wielokrotnie powtarzano oddanie marki Nivea do takich wartości jak różnorodność, tolerancja czy równość. „Cenimy różnice. Zamierzona czy niezamierzona dyskryminacja musi być wykluczona ze wszystkich decyzji oraz ze wszystkich obszarów naszej aktywności,” kajała się firma.
To zadziwiające, że tak potężna korporacja i marka rozpoznawalna na całym świecie dała się w tak łatwy sposób sterroryzować politycznej poprawności. Jak widać jej absurdy zdają się nie mieć granic. Jeśli tak dalej pójdzie to kto wie, czy słowo „biały" nie zostanie uznane za słowo obraźliwe i wpisane do słowników wraz innymi negatywnymi określeniami.