Czy korzystaliście z pomocy położnej środowiskowej? Jak wspominacie tą wizytę? Czy Waszym zdaniem można się bez tej pomocy obejść?
9 kwietnia 2015 15:28 | ID: 1211673
Wydaje mi się że jest potrzeba. Nawet bardziej powinna być pod ręką w pierwszych chwilach. Nawet pomóc przy pierwszych kąpielach noworodka, pokazać co i jak młodej mamie.. czy jako nawet pogotowie laktacyjne..
9 kwietnia 2015 15:37 | ID: 1211677
Położna ,która mnie odwiedziła bardzo dobrze wyjaśniła mi i dietę matki karmiacej i pielegnację dzidziulka ,otrzymałam odpowiednie informacje o szczepionkach płatnych i bezpłatnych :) poruszony problem laktacji -bardzo ważny zwłaszcza przy pierwszym dziecku .
Choć myślę ,że i bez Nich kobiety jakoś ,by sobie radziły i zdobywały informację !!! Jednak jeśli przychodzą warto przygotować sobie i przemyśleć pytania ,które chcielibyśmy zadać w czasie takiej wizyty -warto skorzystać z fachowej pomocy . Szkoda ,że niektóre te fachowe pomoce tylko się pojaiają patrzą w książeczkę zdrowia dziecka ,patrzą i po 5 minutach znikaja -spiszą formularz i juz ich nie ma !!
Choć i nowa sytuacja z nowym członkiem rodzinki nie była taka przerażająca -byłam w pełni świadoma jak mam sie zając dzieckiem i jak o nie dbać -w szpitalu podali kilka lektur ,którymi mołam uzupełnić swoja wiedzę na temat chwil z maluszkiem ,wcześniej czytałam już i w internecie o sprawach mama i maleństw i nie yło tak źle .
Byłam świadoma czego wymaga nowa sytuacja i musiałam posiadłą wiedzę wprowadzić w praktykę -nie było tak źle .
Mama coś tam podpowiedziała ,pokierowała troszkę przy pierwszej kąpieli ,korzystałam z jej wiedzy ,którą chce mi przekazać i jakoś szło i idzie do przodu -trzeba sobie radzić :)
9 kwietnia 2015 21:41 | ID: 1211799
Mnie położna odwiedziła ze 3 razy po porodzie. W sumie jako tako nie pomogła mi w niczym, mimo że np. mówiłam, że mam problemy z przystawianiem synka do piersi, że nie chce ssać. Nie doradziła mi nic. jedynie z dwa razy ppatrzyłam na pepek czy wszystko OK
10 kwietnia 2015 22:37 | ID: 1212134
Moja chciała mi szwy usuwać.. Oczy na ną wielkie zrobiłam.. zmurowało mnie troszkę.. aż się dogadałyśmy że ja nie miałam cesarki.. Bardzo się zdziwiła..
24 kwietnia 2015 08:46 | ID: 1215656
24 kwietnia 2015 19:41 | ID: 1215838
Tylko jest problem w miejszych miescowościach.. raczej wyboru nie ma. Dobrze jak jest chociaż jedna i przeważnie ma dosyć spory teren pod sobą..
24 kwietnia 2015 20:01 | ID: 1215841
były u mnie dwie ze 3 razy, ale nie mogłam się z nimi dogadaĆ, jak dla mnie za bardzo się rządziły...
24 kwietnia 2015 23:09 | ID: 1215914
ja wybrałam połozną to afera była -że połozna z innego rejonu ,to po co dziecko zapisałam do tej przychodni skoro położną wybieram gdzie indziej ,a osrodek zapewnia wizyty bla bla bla ....
ot taki wybór ...
nasłuchałam się i były u moich dzieci dwa razy ,a później tylko telefonicznie...
pewnego razu wkurzona bardzo ich podejściem przy najbliższej rozmowie tel. przedstawia się Pani X ,ze jest połozna i dzwoni by dowiedziec się jak dziecko ??? więc ja mówie -nie mam pewności z kim rozmawiam i nie udziele odpowiedzi na zadne pytania ,ani o karmieniu ,ani o gojeniu pępka ,ani o swoim samopoczuciu w trakcie połogu ,bo zadzwonic może każdy ,a skoro naprawde interesuje Pania zdrowie moje i dziecka zapraszam pod podany adres w kwestionariuszu ,jestem z dzieckiem w domu ... dowidzenia .
nie przyjechały :(
później znów załatwiłam ten problem tak samo nie udzieliłam odpowiedzi ,a odsłałam do lekarza rodzinnego ,by tam uzyskali informacje o mnie i dziecku ,pozostało wszystko na niczym...
po jakimś tam czasie dzwonią ,zeby stawic się podpisac formularze o patronażu dziecka -jaki patronaż mówie ??? dwie wizyty i telefony ,które pozostawały bez udzielenia informacji ,przeciez Panie nic nie wiedzą o Nas o zdrowiu moim i dziecka ...
pojechałam dla swiętego spokoju ,ale się jeszcze pokłóciłam ,powiedziałam co mi na duszy leży i podpisałam tylko dwa kwestionariusze ,były dwie izyty to dwa podpisy ... Panie zniesmaczone ,ale gdyby sumiennie wykonywały swoją pracę i odwiedzały kobiety ,to może i niejedno zycie by uratowały jak bez zapowiedzi by wbiły na chatę do dziecka -rodziny są różne i niekiedy mozna było by zgłosić jakieś przypadki do Mopsu czy gopsu czy cpr -ale telefon wszystko łatwi ,mama mówi jest cudownie to ucho przy tel wierzy ,a oczy nie widzą ,a mogły by zobaczyć ...
25 kwietnia 2015 13:20 | ID: 1215983
Ewo to co opisałam w #8 to straszne.
Ja wiem, że w mniejszych miastach jest pewnie czasem trudniej niż w stolicy, ale wszędzie pracują tylko ludzie. Jednym się chce i mają szacunek do swojej pracy i drugiego człowieka, innym nie. Najgorzej, że to generuje bardzo niefajną atmosferę. Tak jakby młode mamy miały za mało stresów!!!
Ja wybrałam położną z innego rejonu, ale nikt słowa nie powiedział. I też kontaktowałyśmy się przez telefon, ale Pani mi w ramach tego nie kazała podpisywać żadnych kwitów... smutne to co piszesz...
Nie masz konta? Zaloguj się, aby tworzyć nowe wątki i dyskutować na forum.