baszka (2014-07-13 15:00:33)
usia (2014-07-12 19:59:07)
Uważam, że największą krzywdą, jaką można wyrządzić (oczywiście nieświadomie i z miłości), to wtrącanie się w problemy syna i synowej. Jeśli mają kłopoty, to muszą rozwiązać je sami. Zazwyczaj jest tak, że pomoc rodziców tylko zaognia sytuację i powiększa problemy.
Oczywiście jeśli syn zaczyna narzekać, że żona nic nie robi w domu, to jest to alarm, który powinien uruchomić szczerą rozmowę - ale tylko między nimi. W dzisiejszych czasach jest tyle publikacji (książki, net), że każda osoba, która tylko chce się nauczyć gotować, nauczy się.
Fajnym wsparciem dla synowej byłaby świadomość, że może zadzwonić do teściowej po poradę (jak ona przygotowuje to ulubione mięsko męża, co teściowa jeszcze dodaje do bigosu, że mąż go tak lubi...), myślę, że gotowanie dla męża i podrzucanie zapasów, to zły pomysł. Odebrałabym to jako bardziej jako atak i wtrącanie się, niż jako pomoc.
Coś żle zrozumiałaś to co napisałam wcześniej NIE WTRĄCAM SIĘ
Kochana, napisałam tak dlatego, że gdybym ja była w podobnej sytuacji (obojętnie czy na miejscu syna, czy synowej), to chciałabym by moja Mama, lub Teściowa - doradziła mi (zanim zacznie gotować za moją drugą połówkę), bym najpierw pogadała z moim ślubnym. Bym ustaliła zasady, podział ról i obowiązków w domu. Bo od tego trzeba zacząć. Po prostu dziwną jest dla mnie sytuacja, że syn przychodzi do Mamy, bo ma problem z żoną...
Nie uważam, że wzajemnie gotowanie dla dzieci i dla rodziców jest złe, bo sama podrzucam mojej Mamie wyroby czy ciasta, a Ona podrzuca mi swoje. I to jest normalne i zdrowe.