Chciałabym poznać Wasze opinie na pewien temat. Otóż w ten weekend odbyło się w mojej rodzinie duże i huczne, dwudniowe wesele. Specjalnie na tę okoliczność przyjechał wujek, który jest księdzem. Pracuje na misji poza granicami kraju, jest bardzo szanowaną i poważaną osobistością w mojej rodzinie. Każdy liczy się z Jego zdaniem, nie toleruje On bowiem słów sprzeciwu, wszystko zawsze musi być po Jego myśli, w przeciwnym wypadku się obraża i potrafi się nie odzywać pół roku a nawet więcej.
Wczoraj strasznie rozjuszyło Go to, że większość weselnych gości (w tym ja) opuściło niedzielną mszę św. Z prawie każdym odbył nieprzyjemną i ostrą rozmowę na ten temat. Uraził mnie wyrażając się niepochlebnie o moim Mężu (poznał Go dopiero w tym roku, bo jak był w zeszłym roku, Mąż akurat był w pracy – i ocenił z góry po tym, jak Mąż nie przyjął na sobotniej mszy ślubnej, komunii świętej). Z wujkiem się nie dyskutuje, więc tylko głowę spuściłam, wysłuchałam tego, co miał do powiedzenia i odeszłam. Zapewne gdyby nie to, że wesele był dwudniowe większość gości do tego kościoła by poszła. Poza tym jeśli chodzi o mnie, to czasami z tak małym dzieciątkiem ciężko się jest wybrać do kościoła. Na popołudniową mszę często zdarza mi się iść, niestety w godzinach przedpołudniowych, zazwyczaj między 10 a 13 Szymciuch śpi i nigdy mi nie przyszło do głowy, żeby go wybudzać po to, żeby iść do kościoła, bo niby jaki by był w tym sens? Każda Mama wie, co znaczy rozespany albo niewyspany maluch. Wujek nigdy dzieci nie miał, więc nie wie, co mówi. Iść do kościołapo to tylko, żeby przez godzinę uspakajać dziecko chyba się mija z celem.
Ale mniejsza z tym, bo nie piszę tego po to, żeby się tu tłumaczyć, bo najważniejsze chcę dopiero przekazać.
Okazało się bowiem, że Para Młoda tez w kościele na niedzielnej mszy nie była. Wujek się wściekł, zrobił im „nalot” w domu. Zrobił im straszną awanturę, całą winę zrzucił na Pannę Młodą, jako, że pochodzi z troszkę mniej religijnej rodziny. Obraził się oczywiście i powiedział, że nie przyjdzie na poprawiny. Matka Pana Młodego uprosiła Go, żeby odprawił im mszę św. W domu i tak też zrobił. Gościom, którzy nie byli w kościele powiedział, że nie mają prawa tańczyć na poprawinach i bacznie obserwował, czy jego „prośba” jest respektowana.
Dodam, że na moim weselu wujek nie był, bo w tym czasie złożył jakieś tam śluby, że do końca życia nie będzie pił alkoholu i sobie umyślał, że w naszej rodzinie wesela mają być bezalkoholowe. Na nic zdawały się prośby moje i mojej Babci (Jego Mamy), że nawet w Kanie na weselu wino było i Pan Jezus cudu dokonał, żeby goście weselni mieli się przy czym bawić, jak wina zabrakło… Obraził się i nie przyjechał. Nie odzywał się do mnie chyba przez pół roku. Na weselu kuzynki też nie był, bo zaszła w ciążę 2 miesiące przed ślubem i też się obraził. Do kuzyna przyjechał, chociaż też na początku „wojował”, że wesele ma być bez alkoholu, po czym doszedł do wniosku, że rodziny pić alkoholu nie oduczy i że to walka z wiatrakami.
Moja młodsza siostra miała strasznie nieprzyjemną rozmowę, po zakupieniu książki o Ozzy’m Osbournie. Wujek wziął ją do ręki, obejrzał i stwierdził, że jest „szatańska i o szatanie”. Książka nawet nie była dla niej, tylko miała być prezentem dla koleżanki na urodziny.
Takich „dziwnych” sytuacji mogłabym tu jeszcze setki przytoczyć. Generalnie mój wujek troszkę przypomina ze swoimi poglądami księdza Natanka, który wszędzie widzi szatana. Moim zdaniem tak nie powinno być. Co to w ogóle za ksiądz, który ma w naturze obrażanie się i nie odzywanie się do rodziny?
A najdziwniejsze jest w tym wszystkim to, że w rodzinie traktowany jest jak święty i wszystkie jego wymysły są przestrzegane i traktowane z pełną czcią. Nikt nie ośmieli się z nim dyskutować, chociaż nie zawsze się z nim zgadzają.
Co Wy myślicie o takim księdzu? Ja mam gulę w gardle i żałuję, że nie przełamałam się wczoraj troszkę. Może i powinnam iść do tego kościoła wczoraj, ale byłam strasznie zmęczona, położyłam się o 5, a o 7:30 wstałam już do dziecka. Zdecydowanie wolałam odpocząć, poza tym w kościele się pomodliłam w sobotę, na mszy ślubnej i mi to wystarczy.