Na pytanie w temacie powinien sobie odpowiedzieć każdy z nas, niezależnie od wyznania. Jak często sam jest i stara się zaprosić innych, zwłaszcza najbliższych? Na ile zależy nam, by była z nami na modlitwie nasza rodzina, nasi przyjaciele? Zwłaszcza, jeśli jesteśmy tego samego wyznania religijnego. Ja jestem odpowiedzialna za rodzinę, za znajomych.
Katolicy obu obrządków Boga spotykają przede wszystkim w kościele i tam Jemu oddają dziękczynienie, na Jego prośbę (Pismo Św. źródłem). W KK jest obecny w szczególny sposób: w Najświętszym Sakramencie i Liturgii Eucharystycznej, w Liturgii Słowa, we wspólnocie wierzących. Chyba że zarzucamy samemu Bogu kłamstwo.
Nikt nie przekona mnie, że to raptem księża stali się tak mało atrakcyjni. Wcześniej także księża byli różni. Chyba nie dla nich przychodzimy - dzięki Nim po prostu dokonuje się Eucharystia, ale modlimy się wszyscy. Ja widzę nawet większe zaangażowanie księży niż 15 lat temu - coraz bardziej zwraca się uwagę, by ewangelizowali w mediach (maile, portale internetowe, społecznościowe, komunikatory), coraz mocniej stawia się na retorykę kazania, na wiedzę księdza z psychologii. Owszem, nie każdy pracuje nad tym.
Świeccy mają ogromne pole do popisu - służba muzyczna, liturgiczna. Wtedy nawet, gdy kazanie jest nudne, to nie jest to przeszkodą. Bo to my także tworzymy wspólnotę Mszy Św.
Pytanie do nas - czym dla mnie jest Eucharystia? Co na niej robię? Jak ją przeżywam? Kim dla mnie jest Bóg? I czy Kościół jest dla mnie wspólnotą, drogą do Boga?
Ale jeśli konkurencją jest kino, TV, zakupy - to ....cóż. Najpierw po swojej stronie szukajmy winy.