U nas szkoła dopiero za jakiś czas, ale pierwszy dzień w przedszkolu mojej córki był dla mnie mega wyzwaniem.
Moja mała córeczka od tego dnia miała już rozpocząć naukę samodzielności przez wielkie S.
Oczywiście miała być pod opiekę wykwalifikowanych i doświadczonych Pań, ale oczwiste-mama wie lepiej i lepiej wszytsko zrobi- szczególnie jeśli chodzi o jej maleństwo (bez względu na to ile to "maleństwo" ma lat).
Tak więc moja 3- latka miała iść do przedszkola. Oczywiście noc wcześniej była nie przespana, a nerwy zerwały mnie z łóżka na kilka godzin przed godziną "0". Moja córka nie wiedząc czego ma się spodziewać była spokoja, wstała z uśmiechem i bez problemu dała się ubrać. Ja już w tym momencie byłam kłębkiem nerwów i ledwo poradziłam sobie z rajstopkami córki :)
Kiedy dotarłyśmy pod przedszkole łzy same cisnęły mi się do oczu- jak oddać komuś dziecko, które do tej pory było tylko z mamą przez 24 godziny na dobę? Wydawało mi się to nieosiągalne. Moja córka, która raczej nie jest otwarta na nowe znajomości zaskoczyłą mnie i zaproszona na salę przez Panią przedszkolankę z uśmiechem poszła. Drzwi się zamknęły za moim maluszkiem.
- Halo- pomyślałam- a gdzie opieka nad roztrzęsioną matką? Powinna być włączona w opiekę przedszkolną dziecka przez około miesiąc!!! A tu nic. Mnie nikt nie przytulił :( I tak matka musiała oddać swoje dziecko obcym ludziom. No, ale przecież jeśli moja córka "otrząsnęłaby się" z fascynacji przedszkola i zatęskniłą za mamą? Mogłaby wpaść w panikę, płacz. pomyśleć, że mama ją zostawiła na zawsze. Tak nie może być- muszę "czatować" pod przedszkolem:) Na sczęście było ciepło i posiedziałam trochę na przedszkolej ławeczce. Zastanawiało mnie gdzie są inne matki- nie martwią się o swoje dzieci? Wyrodne baby! Potem poszłam na spacer... w końcu po około 1,5 godziny oddaliłam się na tyle, aby mój spacer przenieść w pobliskie sklepy. Chodziłąm, oglądałam- choć nawet nie wiem co i po co tak chodziłąm po sklepach :)
W końcu te 4 godziny, które dla mnie były wiecznością, skończyły się i z prędkością wiatru udała się do przedszkola córki.
Ta jakby nie zauważyła, że minęło, AŻ tyle czasu bawiła się w najlepsze. Przytuliłam ją mocno, poczułam się jakbym jej wieki nie widziała, byłam tak bardzo stęskniona za moją córeczką, że tuliłam ją co chwilę, aż do wieczora.
Z relacji przedszkolanek dowiedziałam się, że mam dzielną córeczkę, która po jakimś czasie zorientowałą się, że mamy nie ma, ale nie rozpaczała z tego powodu :) No i jako jedyne dziecko zjadła skórki z chleba na śniadanie:)
Dla mojej córeczki pierwszy dzień w przedszkolu był wspaniały, a dla mnie był to koszmar, który wspominam teraz ze śmiechem.
Na zdjęciu pierwsza chwila w przedszkolu mojej córeczki...