Na letnie upały i wiosenne poranki, proponuję kilka łyków miętowej kawy z pięknej filiżanki,
lecz aby poczuć miętę do napoju tego trzeba zacząć dzień wcześniej od syropu miętowego.
Do 1 szklanki wody dodaję cukru szklankę, laskę wanilii i listków mięty całą filiżankę,
mieszankę stawiam na ogniu i zagotowuję, czekam aż się mój syrop nieco zredukuje,
odstawiam do wystygnięcia i na noc zamykam do lodówki
i nie mogę sie już doczekać tej mojej pysznej kawowej miętówki:)
Tego samego wieczora przygotowuję kostki lodowe kawowo-miętowe:)
8 łyżeczek rozpuszczalnej kawy, 2 1/2 łyżeczki miętowego syropu dla dobrej zabawy
oraz 3 łyżki z błonnikiem mleka gostyńskiego, pysznego, lekkiego i zagęszczonego,
[świetnie też się sprawdza z Gostynia zagęszczone mleko mocno słodzone,
kto wyrobów z Gostynia spróbuje, od razu poczuje ich najmocniejszą stronę:)]
Kawę zaparzam, syrop oraz gostyńskie mleczko dodaję -
studzę i do pojemników do kostek lodu przelać mi wszystko pozostaje,
następnei do zamrażalnika wszystko na noc wędruje, a ja już podświadomie ten aromat czuję...
Rano zaparzam kawę, z ekspresu, zmieloną,
i aby uzyskać kompozycję miętowo zieloną,
do wysokiej szklanki wsypuję najpierw kostki kawowo-miętowe,
polewam syropem miętowym to dzieło odlotowe,
do tego jeszcze "chlust" jeden mleczka gostyńskiego
i pozostaje gorącą kawą zalać tego drinka miętowo-kawowego.
Smak? Boski, wprost nie do opisania,
nawet Krówka z Gostynia byłaby bliska w tym napoju szaleńczego zakochania:)