Nasi ulubieńcy...:)
Moje dziewczynki przechodziły różne fascynacje: kiedy oglądały księżniczki, np. Roszpunkę, długo właśnie nią były zauroczone, obejrzały Meridę waleczną, to wszystko było związane z Meridą..:) w ten sposób były przebrane już za wszystkie księżniczki, szkoda, że nie mogę pokazać zdjęć, bo nie są one statyczne i pozowane, a pełne dynamizmu np. Starsza córcia walcząca jako Mulan albo podróżująca w skrzyni Jasmina, czy śpiewająca Śpiąca Królewna, a młodsza jako urocza Pocahontas czy delikatna i subtelna Śnieżka gryząca jabłko...(mogę jedynie malować słowem, a Państwa poproszę o uruchomienie swojej wyobraźni..:)
Ogromnie lubią też przygody pewnej ciutkę niesfornej wróżki - Dzwoneczka. Starsza córcia, która jest w drugiej klasie chodzi razem z nią do szkoły:) dlaczego? Bo ma ją na okładkach zeszytów, długopisie, kredkach, blokach i innych przyborach szkolnych, a także turkusowym plecaczku. ( Przez chwilę podobały jej się Monster High, ale to baaardzo szybko przeszły. Młodsza córcia dopiero w tym roku będzie miała kupowaną wyprawkę, więc też będziemy kompletować zestaw z jej faworytami.) Mamy słabość do Dzwoneczka wszystkie trzy: mamy wszystkie bajki, a oprócz materiałów szkolnych kupujemy gazetkę z Dzwoneczkiem i Księżniczkami, i oczywiście Kucykami, w których są naprawdę fajne działy: opowieści do czytania, komiksy, zagadki, kolorowanki, jak zrobić np. koronę czy różdżkę, diadem czy ramkę na zdjęcia. W środku są też plakaty. Idąc śladami mamy, zupełnie nie wiedząc o tym, dziewczynki pewnego dnia poprosiły o przyklejenie ich na ścianę. Mama się zgodziła. :) Na jednej ze ścian pokoiku wiszą ulubieńcy dziewczynek: księżniczki, kucyki, Dzwoneczek, Barbie, Mia i ja...nie mają jednego wybrańca, pałają wielką sympatią do kilku bohaterów, choć momentami do niektórych jest ona nieco słabsza..:) wspomnieć muszę też o Mii, która podbiła ich serduszka w ubiegłym roku..przez całe wakacje trwało to uwielbienie na wielką skalę. Zrobiłyśmy wspólnie nawet grę planszową z bajkowymi postaciami i stworkami. Teraz już trochę przeszło to oczarowanie...
Są także pod dużym wrażeniem przyjaciółek Lego Friends. Nie tylko budują z klocków domek, stadninę czy kawiarenkę, ale jak prawdziwe fanki włączają film i razem z zaprzyjaźnionymi dziewczynkami tańczą i śpiewają przed telewizorem...fajnie jest popatrzeć na to..a czasami wykonać z córciami skomplikowany układ taneczny wraz z telewizyjnymi bohaterkami...- mama, chodź, zatańcz z nami...i jak nikt nie widzi - tańczymy i podskakujemy w rytm muzyki...trochę śmiechu i świetna wspólna zabawa...:) dostaję instrukcję, teraz tak, a nogi razem itd...jest naprawdę fajnie..
Obecnie opowiadają mi o Czarodziejkach i ich misji..:) - Witch...czuję, że teraz one będą na topie u starszej córci, bo młodsza dziś zerkała znów w stronę kucyków :)
Myślę, że ich upodobania i zaangażowanie się będzie się jeszcze zmieniać nie raz.
Cieszę się jednak, że uczą się od swych ulubieńców wielu pozytywnych zachowań i wartości: wrażliwości, zrozumienia, niesienia pomocy innym, dobra i współczucia. Nie zauważyłam, by to zauroczenie wpłynęło na nie w jakimkolwiek stopniu negatywnie. Wprost przeciwnie. Zaryzykuję nawet stwierdzenie, że obecność ich podczas nauki wpływa na dobre samopoczucie. Lidzia chętnie się uczy, baaardzo starannie koloruje obrazki czy rysuje kredkami z Dzwoneczkiem, bo to przecież jej wymarzone kredki. Dba o to, by wszystkie były w komplecie, zastrugane i ułożone. To może wydać się zabawne, ale ...przyczynia się do dbania o porządek wśród swoich rzeczy.
Wybrane postacie są też inspiracją do zabawy i prac plastycznych. Ogromny Dzwoneczek wykonany z papieru kolorowego, większy od córeczek, wisi na drzwiach. Kilka rysunków kucyków i księżniczek narysowanych przez dziewczynki znajduje się nad biurkiem, a prace plastyczne, których zdjęć nie udało mi się przesłać, stoją sobie na parapecie w pokoju, między innymi kucyki z plasteliny ze swoim domkiem, podwórkiem i drzewkiem jabłkowym, kucyki z rolek po papierze toaletowym, księżniczki kukiełki i pacynki, występujące czasem w teatrzyku domowym. Te "zabawki" zrobione też się cieszą dużym powodzeniem w zabawie. Wszystko obserwuje ze swojego klockowego domku plastelinowy Piotruś Pan..:) Tych stworzonych prac jest ...dość...sporo, właściwie na parapecie nie ma już miejsca na żadnego kwiatka, wszystkie wyemigrowały...:) Natomiast w kuchni wielkich rozmiarów Piotruś Pan odmierza nam czas...to zegar, który był pomocny przy nauce godzin i minut. Jest w kształcie stojącego chłopca trzymającego w dłoniach tarczę zegara...tak to ulubieńcy dziewczynek towarzyszą im każdego dnia podczas różnych czynności. Zamiast siedzieć przy komputerze wolę zdecydowanie zrobić coś z dziećmi czy tylko podpowiedzieć, bo chętnie samodzielnie coś " tworzą", majstrują...a potem cieszą się, że coś się udało. Zawsze jest sympatycznie, bo widać, że to przynosi im radość.
Nie wiem, czy o wszystkim napisałam, ale...bardzo się starałam..:)
Jestem wdzięczna losowi, że moje dzieci żyją w takich czasach, gdzie dużo łatwiej jest spełniać marzenia: kupić tuniczkę z Kucykiem, bidon i zestaw śniadaniowy z księżniczkami i Dzwoneczkiem, worek na kapcie z Mią czy upragnione kredki z wróżkami, które niedawno kupiłam...a ja ...mogłam o czymś takim tylko pomarzyć..choć myślę, że tamte czasy też miały swój niepowtarzalny klimat, urok i czar. Zawsze będą mi bliskie, bo ...to moje wspomnienia, te dobre i szczęśliwe...