FOTELIKOWE PRZYGODY Konkurs! - Forum

Co tam fotelik...

ja od razu zasiadam za... kierownicę...

i robię...  brummm, brummm, brummm...

Fotelik to ważna część samochody,tak jest jego częścią. Dlatego ma byc bezpieczny i wygodny! Ale jak może on sprawnie działać kiedy ma chronić kogoś kto wcale nie jest chroniony. Moja córcia ma niecałe dwa lata i jest wiercipięta do kwadratu. Pewnego razu kiedy z dnia na dzień gwałtownie zmieniła się pogoda i córcia mnie równie gwałtownie zaskoczyłą. Musiałyśmy pilnie wyjechać,było chłodno więc sweterek i kurteczka znacznię ją pogrubiły,zapięłam pasy i w drogę. A na drugi dzień upał 25stopni no to ją rozebrałam,znow do auta.Tylko tak mi się spieszyło że nie pomyślałm żeby zwężyć pasy.Jade sobie spokojnie aż tu naglę patrze,a moje dziecko siedzi bez pasów na ramionach!Serce mi zadrżało! Ale cóż po pozbyciu się kurtki miałą dośc duży luz,więc siedziałą sobie smacznie i pałaszowała coś z mojej torebki!

Oliwko, moje dziecko jak tylko widzi otwarte drzwi auta, to miejsce za kierownicą jest jego, a jeśli uda mu się do tego zmienić stację radiową, czy włączyć wycieraczki, to dopiero ma uciechę.

Co do podróży, to moje dziecko nie marudzi. Siedzi sobie machając nóżkami przy dźwiękach muzyki z radia i śledzi krajobraz uciekajacy za oknem. Uwielbia auta i wszelkie podróże. Koniecznie w foteliku. Siada w nim chętnie, więc zarówno on jak i my rodzice mamy komfort podróżowania - komfort bezpieczeństwa.

Mój synek ma 14 m-cy i od samego początku uwielbiał jazdę samochodem. Zazwyczaj wystarczało mu kilka minut i już smacznie spał. Od jakiegoś czasu podczas podróży śpi rzadziej, teraz woli bawić się maskotkami czy patrzeć przez okno. Jeszcze do niedawna, dla większego bezpieczeństwa jeździł tyłem do kierunku jazdy, dopiero miesiąc temu zamontowaliśmy mu nowy fotelik, w którym siedzi przodem. Od razu mu się spodobał.

Zazwyczaj nie mamy żadnych problemów podczas wspólnych podróży. Jednak ostatnio jechaliśmy nad morze i taka dłyga podróż (11 godzin) niezbyt podobała się Filipkowi. Były momenty, że bardzo marudził. Sytuacji nie ułatwiała też wysoka temperatura na dworze, a przez to i w aucie. bardzo pomogła nam pieluszka flanelowa moczona w zimnej wodzie i wieszana na oknie koło dziecka. No i jakoś dlaiśmy radę, choć musiałam syna mocno zabawiać. W podróż powrotną wyruszyliśmy wieczorem i dziecko na szczęście całą noc przespało.

Mój synej już kilka razy uwolnił rączki z pasów. Zapinam mu zawsze dość ciasno (tak jak uczyli mnie na warsztatach Bezpieczny Maluch), a on mimo to potrafi jakoś tak manipulować rączkami, że udaje mu się je wyciągnąć. Tyle,że ja mam o tyle łatwiej, że zawsze jeżdżę razem z Filipkiem z tyłu i od rau mogę zareagować jak wywinie taki numer.

No dzieci potrafią kombinować, u nas - odpukać (puk puk) jeszcze takiej sytuacji nie było. Mały nawet dopomina się sam, by zapiąć go w "szeleczki".

Mój też od razu łapie za pasy,jak tylko wsadzę go do fotelika, a mimo wszystko czasem najdzie go na kombinowanie

Temat znany, bo dzieci, to takie małe kombinatorki są, tylko patrzą, co i gdzie by tu nabroić. Oby nie podczas podróży, tego sobie i wszystkim życzę ;-)

Nasz syn jak narazie nie kombinuje z pasami, raczej potulnie poddaje sie zabiegowi zapinania:-))) w sumie nigdy nie bylismy z nim na dlugiej wyciecze samochodem, w sensie kilkugodzinnej, zastanawiam sie jak by to zniosl, myslalam nawet z mezem aby w tym roku jechac z nim gdzies za granice autem , ale szczerze mowiac sie obiawam...a Wy dziewczyny macie w tym temacie jakies doswiadczenie? myslicie, ze warto??

Fotelik + synek = płacz i marudzenie!!

 Niestety, ale mój synek odbiera jazdę w foteliku jako karę i mękę.

Wynika to z faktu, że mało podróżuje samochodem osobowym, stąd jego niechęć do wszelkiego rodzaju pasów i fotelików. On zdecydowanie preferuje inne środki transportu np. rower, pociąg lub autobus. O dziwo fotelik w rowerze mu odpowiada!!

 Może nie wakacyjna historia, ale historia sprzed kilku tygodni. Pilny wyjazd z synkiem do szpitala do miasta położonego 15 km od miejsca zamieszkania. Podróż samochodem niestety do miłych nie należała, synek bardzo marudził i był niezadowolony. Jazda zakończyła się wielkim płaczem. O podróży powrotnej samochodem nie było mowy, wracaliśmy środkami masowego transportu i synek był zadowolony. Usnął mi na kolanach.

 Z moich obserwacji wynika, że …niechęć synka do podróżowania samochodem wynika z kilku rzeczy:

- rzadko jeździ w foteliku i ma złe skojarzenia z fotelikiem,umilacze też raczej nie pomagają :(

- wydaje mi się, że jak był młodszy pozycja w foteliku mu nie odpowiadała, mało widział.

- synek jest dzieckiem bardzo ruchliwym,a nawet nadpobudliwym, dlatego przebywanie w jednym miejsca jest wbrew jego woli!

- brak możliwości bycia na kolanach mamy podczas podróży powoduje u niego frustracje, obecność moja obok niewiele pomaga.

 Dlatego jadąc na wakacje wybieramy pociąg, synek nie musi siedzieć w foteliku a może pospacerować sobie w czasie podróży…

Moja córeczka Natalia podobnie jak beata 79 nie przepadała za jazdą w foteliku. 

Jak była malutka i jeździła w foteliku 0-9 tyłem do kierunku jazdy, podróżowanie z nią było udręką. Wiązało się to z płaczem i krzykiem. Córka nie potrafiła w nim zasnąć i płakała całą drogę. Dziś zastanawiam się czy aby czasem ten fotelik po prostu nie był wygodny.....sama położyc się w nim nie mogę więc nie sprawdzę;) 

Ale jak w wieku 10 miesięcy przesiadła się w fotelik dla większych dzieci i siedziała przodem do kierunku jazdy, wyżej, to wszystko się zmieniło:) Córka teraz podróżuje chętnie, czasami potrafi nawet zasnąć (przy długiej, męczącej podróży, bo na krótkich dystansach nigdy nam się to nie zdarzyło;)

Może to kwestia wygodniejszego fotelika , bo tym razem postanowiłam nie oszczędzać na foteliku;) A może kwestia tego, że wtedy musiała leżeć i nic nie mogła zobaczyć;)

U nas też nie obywało się bez płaczu w samochodzie..., mała zaczęła się nieco uspokajać, gdy zaserwowaliśmy jej tzw. barwną (na ile nas myśl poniosła) "poezję" na cztery kółka. Było np. o słoniach... "Siedzą słonie w samochodzie, nim do pracy jeżdżą co dzień. Ciasno im jak w beczce śledzi, słoń na słoniu prawie siedzi..." Czasem bez składu, czasem bez ładu, ale córeczka zaczęła skupiać się na tych opowiastkach i mniej już marudziła w trakcie drogi.

Zimą mieliśmy śmieszną sytuację, bo tata zaliczył orła podchodząc do samochodu ( nic mu się nie stało) - Hania spojrzała na niego ze zdziwieniem i powiedziała:  " mamo, tata nie założył zimowych opon, jak mu mówiłaś i się wywalił"... na szczęście opony były, jednak buty męża, które miał na sobie miały wiele do życzenia, jak na tę porę roku. :)

Córa w trakcie jazdy samochodem lubi mówić, że się ślimaczy autem. I potwierdzam, z dziećmi zawsze się ślimaczymy, albo wleczemy jak żółwie. :-)

W moim przypadku, nie ma za bardzo historii fotelikowych ponieważ mój synek ma dopiero 8 miesięcy... Na pierwszym miejscu oczywiście stawiam bezpieczeństwo - czyli: fotelik i zapięte pasy! Nie zdarzyło mi się jeszcze, żeby zapomnieć fotelika! Moje maleństwo od urodzenia uwielbia jeździć w samochodzie! Do tego jeszcze jakaś muzyczka i jest super. Zazwyczaj po przejechaniu kilku km już zamyka oczka i potrafi przespać całą drogę :) Mogę z całą pewnością stwierdzić, że mój synek bardzo lubi swój fotelik i czas spędzony w nim!

Czy zawsze pamiętacie o foteliku?

Zawsze pamiętam, bo on jest nieodzownym elementem wyposażenia auta, ale przyznam się i pamiętam sytuacje z wakacji w 2013 roku .

Wracaliśmy z wakacyjnej wycieczki, jak zwykle siedzenie synka w foteliku było niemiłym przeżyciem,dla nas rodziców i dla synka.

 Poniosły mnie emocje …i gdy byliśmy już blisko domu wypięłam synka z fotelika i trzymałam na kolanach.

Później miałam wielkie wyrzuty sumienia….w kwestii bezpieczeństwa mojego dziecka.Podobna sytuacja nie miała już nigdy więcej miejsca.

 Pamiętajamy zatem że fotelik samochodowy jest sprzętem szczególnego przeznaczenia, został stworzony z myślą o ochronie zdrowia i życia naszych dzieci!!

A tak dla przypomnienia z obecnie panującego taryfikatora:

Przewożenie dziecka w pojeździe:

1. poza fotelikiem ochronnym lub innym urządzeniem do przewożenia dzieci: 150 zł, 
2. w foteliku ochronnym, siedzącego tyłem do kierunku jazdy na przednim siedzeniu pojazdu wyposażonego w poduszkę powietrzną dla pasażera: 150 zł
3. Przewożenie dziecka w pojeździe w sposób niezgodny z przepisami: 6 punktów karnych.

Gdy mały byłem...

to w nosidełku jeździłem...

świat z pozycji leżącej oglądałem...

i z tego powodu nic nie widziałem...

Wnuczka Oliwka to mała podróżniczka...

zaliczyła już dwie podróże samochodowe...

do przepięknej Chorwacji...

gdzie podziwiała krajobrazy...

ze swojego fotelika samochodowego...

Nie raz w nim zasypiała...

a po przebudzeniu za oknem miała...

widok jakże inny od tego, który zapamiętała...

Fotelik i zapięte pasy to podstawa, gdy wybieram się w drogę.

Jestem tz. "niedzielnym kierowca", ale sytuacja zmusiła,że to ja jezdżę samochodem. 4 lata temu miałam jedyną i mam nadzieję ostatnią stłuczkę na drodze. Byłam w ciąży i miałam specjalne pasy(zabezpieczenia) dla kobiet w ciąży, a z tylu siedziała zapięta w pasy 4 letnia córka. Na ulicę wyjechał pijany rowerzysta, było gwałtowne hamowanie, i dzięki pasom i odpowiedniemu zabezpieczeniu córki nic nam się nie stało. Nie chce nawet myślec co mogłoby się wydarzyć, gdyby nie odpowiedni fotelik, pasy. Od tego momentu jestem jeszcze bardziej ostrożna i wyczulona na bezpieczenstwo w samochodzie, tymbardziej ,że ostatnio coraz częściej ruszamy w drogę.

Zgadzam sie z Wami w 100%, jeżeli chodzi o bezpieczeństwo dziecka nie ma wymówek i usprawiedliwiania się ,wiadomo, ze w kryzysowych sytuacjach często idziemu na łątwiznę, nie mamy ochoty wysłuchiwać placzu i zwyczajnie ustepujemy, ale w tym przypadku to zbyt ryzykowne....jest tyle wypadkow, bezmyslnych kierowcow, ze trzeba być wyjątkowo przezornym....

Fotelik, dokładnie najważniejsza rzecz w naszym samochodzie! Nie ma fotelika - nie ma wyjazdu :)

Szczerze mówiąc nie mieliśmy żadnej takiej ciekawej przygody związanej właśnie z fotelikiem. Przynajmniej nie przypominam sobie... Jedyne co zawsze mnie bawi jest to, że gdy moja córka usłyszy tylko hasło: "JEDZIEMY", od razu chce być pierwsza w aucie, no i oczywiście zająć miejsce kierowcy :) Mały szkrab, ledwie widoczny za kierownicą, nóżki na fotelu, zabawny widok... :)

Mimo, iż nie opisuję przygody, gdyż żadnej nie kojarzę, zamieszczam naszą historyjkę :)

Napisy w kolorze czerwonym - mama,

koloru żółtego - moja córeczka.

Pozdrawiamy :)