Czemu czytam? Czemu właśnie literatura zajmuje w moim kulturalnym życiu pierwsze miejsce? Nie są to łatwe pytania, chociaż jestem molem książkowym i literatura towarzyszy mi od zawsze. I będzie towarzyszyła, dopóki będę w stanie czytać.
Myślę, że najprościej będzie posłużyć się słowami Umberto Eco – „Kto czyta, żyje podwójnie”. Tak właśnie jest ze mną, literatura daje mi możliwość doświadczenia tego, czego w prawdziwym życiu nie doświadczę, popełnienia tych błędów, których nie popełnię (a to ważne, bo - jak pisze Joanna Chmielewska - „Uczmy się na cudzych błędach, bo sami wszystkich nie zdążymy popełnić”) i zrozumienia tego, co do tej pory było niezrozumiałe. Literatura odpowiada na trudne pytania, które czasami stawia sobie każdy z nas – opisuje kondycję człowieka, próbuje wytłumaczyć istnienie zła na świecie, objaśnia targające ludźmi emocje, odtwarza rzeczywistość… Nie jest optymistyczna, ale też nie odbiera nadziei, jak zauważa Julian Przyboś.
Literatura objaśnia świat, wyraża niewyrażalne, budzi namiętności… Może być sumieniem narodu, wyrazem buntu, Ale nie tylko. Literatura ma magiczną moc, a zrozumieć można ją tylko wtedy, gdy pojmie się, że „w sztuce 1 + 1 może dać każdą liczbę z wyjątkiem 2”.
Czytanie przynosi mi także prozaiczne korzyści – wzbogaca słownictwo, ale też pozwala lepiej formułować myśli i wyrażać uczucia (chyba każdy czuł czasem zazdrość, gdy jakiś pisarz słowem potrafił oddać najmniejsze nawet uczucie, które tkwi w nas boleśnie), rozwija wyobraźnię, ale przede wszystkim – jest świetnym sposobem na relaks po ciężkim dniu. Nie ma nic przyjemniejszego od ulubionej powieści i kubka dobrej herbaty…
A jaką literaturę lubię czytać? „Każdy rodzaj literatury jest dobry, z wyjątkiem nudnego” – tak mogłabym podsumować moją przygodę z literaturą, cytując Woltera.