Ja wróciłam do pracy jak Ola miała roczek. Dużo rozumiała, chętnie zostawała z kimkolwiek. Ale pracowałam przy obsłudze klienta i niestety nie tylko klienci przynosili grypy, katary ale i wspólpracownicy zachowywali się mega nieodpowiedizlanie. Młoda cały czas chorowała, być może to jednak byl dla niej stres i z tego powodu także miała obniżoną odporność, trudno stwierdzić. Z bólem serca szłam do pracy po małym kawalku wychowawczego ale i z bólem po 3 miesiącach z tej pracy rezygnowałam wracając na wychowawczy.
Ale pomimo wielkiego głodu pracy, bywania poza domem, robienia czegoś jak widzę ile moja córka jest w stanie powiedzieć, jak wszystko rozumie, jak się szybko uczy i jak pomimo swojego wieku dogaduje się z 3 latkami i wspólnie się bawi wiem, że rozwija sie szybko, jest pewna siebie bo jest kochana i akceptowana, ma wielkie poczucie bezpieczenstwa, nie świruje w miejscach publicznych - jasne bywa niegrzeczna ale w domu, te prezenty zostawia rodzicom - natomiast nie ma potrzeby zwracania na siebie uwagi poza domem.
Dodam, że chodzi na zajęcia dla maluchów, ma kontakt z innymi dziećmi.
Ale czy to zasługa tego, że siedzi ze mną w domu, nie wiem - jak czasem brakuje mi sił to wmawiam sobie że tak własnie jest :)
Uważam jednak, że nie każda matka tak musi, to jak kilka innych kwestii jest sprawą indywidualną.
Ja uważam, że robię to co powinnam, i że jest to najlepsze rozwiązanie dla mojego dziecka. Dodam, ze sama też porpacowuję - jak mała śpi czy popołudniami jak wraca tata, ale raczej po to, ażeby z mózgu nie zrobiła mi się kaszka manna ;)