Przeczytalam to i załamałam ręce:
"Była nauczycielka, która sprzedawała przez internet "zestawy do samobójstwa", stanęła przed sądem w Kalifornii. Wcześniej wysłała ponad tysiąc zestawów do odbiorców na całym świecie.
Produkt, który sprzedawała Sharlotte Hydorn, miał – jak to sama określiła – pomóc klientowi "zasnąć na wieki". Kobieta sprzedała ponad 1300 takich zestawów. Wypełniając deklaracje celne, ukrywała prawdziwą zawartość przesyłki pod nazwami "nawilżacz o zapachu orchidei", "czepek" albo "kaptur przeciwdeszczowy", jak twierdzi prokuratura.
Zestaw w cenie 60 dolarów zawierał plastikową torbę, odpowiednią rurkę oraz instrukcję obsługi. Klient nakładał worek na głowę, łączył rurkę ze zbiornikiem gazu i odkręcał zawór. Do śmierci dochodziło na skutek uduszenia."
No i co Wy na to??
Może jestem dziwna, ale ja na prawdę jestem w szoku, że ktoś to jednak kupował, że nie wspomnę, że sprzedawała nauczycielka.
źródło:
http://natropie.onet.pl/crimestory/smierc-na-zamowienie,1,4964013,artykul.html