Szymciur się przymierza do raczkowania, w związku z czym coraz więcej czasu spędzamy na podłodze. Dbam o to, żeby podłogi w mieszkaniu były nienagannie czyste (zaczęło się u mnie maniakalne mycie podłóg ze szmatą, na kolanach), rozkładam też kocyk na drewnianych deskach, ale często się zdarza, że dziecko wyjdzie (a raczej wypełznie) poza kocyk i rączkami dotyka podłogi. Często później te niedopilnowane rączki lądują w buzi. I mimo, iż mam pewność, ze podłogi są nienagannie czyste, to zaczęłam mieć wątpliwości, czy płyn, którego używam jest bezpieczny dla dziecka. Nie wiem, być może to już jakaś mania albo co.
Czym Wy myjecie/myłyście podłogi, gdy Wasze dzieci raczkowały?