jakiś czas temu słyszałam powiedzenie: "sprzątanie z dzieckiem jest jak jedzenie ciastek w czasie mycia zębów"!
Może jest coś w tym prawdy! ale trzeba wiezieć, że im skorupka za młodu nasiąknie......!
dzieci nie robią nam na złość, tylko widząc, że rodzić wykonuje jakąs czynnośc domową chcą robić to samo!
nie możemy odsuwać dziecka od tego! jeżeli wykazuje chęci to jak najbardzej trzeba dziecku pozolic na to! może bęziemy miec potem więcej sprzatania, ale to nie o to chodzi!
Na szczęście z obowiązkami domowymi jest tak, że jeżeli maluch "od zawsze", zgodnie ze swoimi możliwościami pomaga w domu, nie postrzega ich wcale jako uciążliwych tylko jako oczywistą część życia. Sprzątanie przez zabawę daje proste przykłady, jak z - praktycznie każdej - domowej czynności zrobić atrakcyjny projekt. Cohen zdaje sobie sprawę, że rodzice często wyręczają swoje dzieci, ścielą za nie łóżko - by pościel była starannie ułożona, segregują pranie - by przypadkiem "białe" nie pomieszało się z "kolorem". Efektem takiego podejścia będzie, to, że dziecko wyrośnie na osobę, która nie tylko nic nie umie zrobić w domu, ale - co gorsze - nawet nie wie, że mogłoby uczestniczyć w domowych obowiązkach.
Mój synek, kiedy tylko widzi, że odkurzam, wycieram kurze, wieszam lub zbieram pranie, miksuję, ubijam kotlety, niose drzewo etc. zaraz podbiega do mnie i mi pomaga! oczywiście chwalę potem Go! później opowiadam innym jaki mój synek jest pomocny!
a jak jest u Was? dopuszczacie swoje dzieci do różnych czynności domowych, czy wyręczacie ich?