Rady dla moje córki, o jakich przekazanie z całą stanowczością będę zabiegała, będą dobierane stosownie do wieku i jest na to jeszcze czas, ale myślę o tym już od dawna. Ziarenko należy siać już teraz, bo nie chciałabym sobie potem zarzucać – przeoczyłam to, co bardzo ważne i całe moje starania o wychowanie córki na dobrego człowieka, stanęłyby na niczym. Stąd nieustanne dbanie i konsekwencja, która jest według mnie „złotą”, nadrzędną wartością w wychowywaniu dziecka Przecież to moja rola – rola matki (powinna być to oczywiście rola rodziców, ale niestety ja samotnie wychowuję córkę) dobrze wprowadzić swoje dziecko w dorosłość i przygotować je na to dorosłe życie. Każdy chciałby, by było ono dla jego dziecka, jak najlepsze i usłane przysłowiowymi różami – ale czy to możliwe, czy tak będzie … nie wiemy … okaże się … przyszłość dopiero ten sekret nam zdradzi.
Na już, zgodnie z moim własnym doświadczeniem życiowym, obserwacjami, już zdobytymi zwycięstwami wychowawczymi, ale i porażkami, bardzo bym chciała i będę nad tym pracowała, by przekazać dziecku to, że jest wyjątkowym człowiekiem, że każdy człowiek jest wyjątkowy. Tu stawiam na tolerancję wobec „inności” (myślę o niepełnosprawności, wyznaniu, rasie itd.) – każdy człowiek jest inny, ale jednakowo ważny; na szacunek - dziecko to też człowiek, mały bezbronny – ale jak każdemu należy się szacunek. Jeśli traktuję swoje dziecko z szacunkiem, myślę, że mam większe szanse na to, by samo innych traktowało z szacunkiem i „rosło” z tym. Już teraz uczę dziecko, że wszystko ma swoje konsekwencje i nie dzieje się bez przyczyny – nie zawsze to miłe doświadczenie dla córki (przykłady codziennego życia – jak zabawka spadnie z wysoka „zepsuje się” – córka mimo to nie dba, czy zabawka spadnie – zabawka spada – popsuła się –płacz – ja tłumaczę „nie stało się tak bez przyczyny” – podobna taka sytuacja – córka już pamięta, jak coś spadnie popsuje się). Niby to nic takiego, ale myślę, że to ważne – to ważna rada na przyszłość: nic nie dzieje się bez przyczyny. Dziecku trzeba przekazać, że wszystkie życiowe decyzje będą miały takie czy inne konsekwencje. Teraz to drobne sprawy, ale w życiu dorosłym już nie. Z tym związana jest też rada, by pomyśleć dobrze przed podjęciem decyzji – rozważyć, by być jej pewnym, by nie żałować.
Pamiętam o tym, że same rady to nie wszystko – że dziecko rośnie obserwując dorosłych, obserwując mnie – ja jestem wzorem dla swojego dziecka, ale nie tylko przez to co mówię, tłumaczę, pokazuję, ale chyba przede wszystkim przez to, jak sama postępuję. Swoją postawa mówię pewnie do dziecka bardziej niż słowami i kto wie, czy nie bardziej córka uczyła się będzie „dorosłości” mnie obserwując, niż słuchając.
Chciałabym bardzo, by dziecko osiągając wiek dorosły umiało uczyć się na swoich błędach, jeśli takie niestety w życiu popełni – choć jednocześnie, jak każdy rodzic, chciałabym życie mojego dziecka wolne było od tych błędów, ale czy da się przed tym całkowicie ustrzec(?). Moja więc rada dla córki na przyszłość - z każdego popełnionego błędu można wyciągnąć i pozytywne wnioski, jeśli dobrze przemyślimy „sprawę”, da nam to dodatkowe doświadczenie życiowe i strzec może przed kolejnym błędem. Dziecku chciałabym przekazać radę by umiało wartościować rzeczy w życiu najistotniejsze, te ważne od tych mniej – to trudne, bo przecież każdy musi sobie sam wypracować swoją hierarchię wartości i jeszcze być niej wiernym.
Całe mnóstwo jeszcze innych ale które z nich to te rady najważniejsze? Ciągle szukam odpowiedzi na to pytanie i pewnie tak będzie i w przyszłości, bo myślę, że nigdy nie ma do końca pewności – zawsze jakieś wahanie – czy to już wszystkie, czy coś dodać, czy to zamyka już temat, czy może nigdy nie zamknie. Ten kto ma pewność – myślę, że tak do końca siebie oszukuje – pewnie nieświadomie. Bo jak tu mieć pewność – taką do samego końca – że wszystko, co najważniejsze dziecku przekazaliśmy? Wystarczy pewnie mniejsze lub większe niepowodzenie życiowe w dorosłym życiu naszego dziecka – i pewnie niepokój w naszej duszy, czy oby dobrze przygotowałam swoje dziecko na samodzielne życie, czy dałam mu dobre rady na ta życiową drogę? Myślę, że tak właśnie jest i pewnie sama tego doświadczę.