Ja osobiście chrzciłam w szpitalu - bo dzieciątko było bardzo chore i długo niestety nie cieszyłam się swoją chrześnica bo zmarła jak miała 5 m-cy
Swojego najstarszego syna chrzciłam w tzw. zimę stulecia 10 lutego 1980r., miał niecałe 2 m-ce i to podwójnie bo w urzędzie stanu cywilnego i w kościele.
Nie patrzyliśmy na pogodę tylko to wyszło jakoś tak samo - termin tak odpowiadał - a że to dzień moich urodzin - to w ogóle wspominam go z sentymentem