Kto czytuje moje blogowe zapiski, ten wie, że Julka przechodzi okres tzw. lęku separacyjnego. Nawet, kiedy wychodzę do toalety woła mnie i upewnia się, że jestem... Dramat rozgrywa się niejednokrotnie, gdy tata jedzie rano do pracy - uwieszanie się na szyi, płacz i prośby, żeby nigdzie nie jechał.
Wcześniej nie mieliśmy takich problemów, więc myślę sobie, że najpewniej jest to reakcja na moją ciążę i nową sytuację, która wkrótce nas czeka. Co dziwne, kiedy muszę np. jechać do lekarza, Julka bez marudzenia zostaje z dziadkami i podczas mojej nieobecności nawet o mnie nie pyta! Ale na co dzień nie odstępuje mnie na krok ani taty, kiedy ten jest akurat w domu.
Tłumaczenie, dlaczego trzeba chodzić do pracy niewiele pomaga. Często rozmawiamy o tym, zapewniamy Julię, że nigdy jej nie zostawimy, że zawsze będziemy blisko, ale czasem po prostu musimy gdzieś wyjść czy coś zrobić.
Macie jakieś metody na pokonanie lęku przed rozstaniem u dzieci? Czy wasze maluchy przechodziły taki etap?