Ja sądzę, że ta matka miała depresję poporodową, a nikt z rodziny nie zauważył tego problemu...
Ja mam już dzieciaczki w wieku 5 i 3 lata,mimo to kilka miesięcy temu dopadła mnie typowa depresja. Byłł to w zimie. Miałam mieć operację na oczy, do tego doszło odejście z pracy oraz niedogadywanie się z mężęm z powodu spadku libido. Leczyłam się na depresję do niedawna. Ale udało mi się wyjść z tego tylko dzieki temu, że mąż z moją mamą w porę zawieżli mnie do lekarza i poddałam się leczeniu. Brałam środki antydepresyjne i miałam rozmowy z lekarzem...
Dziś znów jestem szczęśliwą żoną i matką, o wiele lepszą niż przed chorobą. Mam siłę, aby góry przenosić. Ale to wszystko dzięki pomocy i wsparciu jakie miałam od wszystkich. Choć rodzina nie zawsze wiedziała jak ze mną postępować. Ale wierzyli że wyjdę z tego..i udało się.
Ta dziewczyna po porodzie potrzebowała pomocy,wsparcia. To wkońcu pierwsze jej dziecko. Widocznie została z tym wszystkim sama,a rodzina nie wiedziała że mogła wpać ona w depresję. Nie wydaje mi się, aby był to następny przypadek dzieciobójstwa,gdyż nie porzuciła ona tego dziecka. A dlaczego nosiła je martwe? Pewnie niedługo się tego dowiemy... chyba że w depresji to zrobiła. Bo dość często takie pomysły przychodzą do głowy.
Gdy ja byłam chora, raz chciałam mężą, raz nie. Dzici jak za dużo despetowały to miałam ich dość, mimo że zawsze byłam cierpliwą osoba. Tak bardzo poprostu zmieniła mnie choroba.
Mam nadzieje, że ona już nigdy nie powróci, aczkolwiek moi bliscy będą wiedzieli co ze mną robić, gdybym miałą nawroty choroby..