Kiedy dziecko nie pozwala "cioci" wyjść
Byłam przez kilka lat opiekunką, poza tym często chętnie opiekowałam się dziećmi znajomych, kiedy zaszła potrzeba. Odwiedzając kogoś, kto ma dziecko, lubilam się bawić z nim. Często miałam taką sytuację, że kiedy już wychodziłam, zaczynała się histeria. Dziecko nie pozwalało wyjść, płakało, krzyczało itd. Czy to ja coś zrobiłam źle? Czy za dużo uwagi poświęcałam i za bardzo się angażowałam, przez co nawiązałam z nim więź? Było za fajnie? - przecież tak ma być, bo opieka nad dzieckiem to nie tylko pilnowanie go. Wiem, że niektóre dzieci po prostu tak mają - nie boją się obcych, szybko się przywiązują, zagradzają drogę ciociom, które lubią itd. Zawsze jednak był to problem zarówno dla mnie, jak i dla rodzica, który musiał uspokoić dziecko. Czy jest jakiś złoty środek oprócz obietnicy:"jeszcze przyjdę"? Co zrobić, kiedy dziecko nie chce, żeby ktoś z rodziny, ze znajomych lub opiekun wyszedł?
- Zarejestrowany: 31.01.2010, 09:26
- Posty: 21500
Czasem pomaga zajęcie dziecka czymś i 'ucieczka cioci' ;)
Ha ha, po kryjomu? Kurczę, a gdybym to ja była mamą? Co wtedy? Dziecko nagle pyta gdzie ciocia i zostaję z małym histerykiem? Pozostaje czymś przekupić.
- Zarejestrowany: 17.09.2010, 14:30
- Posty: 394
Proponuję dyskusję na poziomie a mianowicie:
Kucasz na wysokości głowy dziecka i mówisz np. że już późno, za oknem ciemno i będziesz się bała iść albo, że musisz coś zrobić u siebie w domu (najlepiej zgodne z prawdą, bez tłumaczenia, ale konkretne rzeczy: pranie, odrobienie lekcji - ciocia w różnym wieku może być ) Gdy dziecko pozna powód wyjścia, powinno odpuścić, wiadomo, różnie jest, ale na moje siostrzenice takie argumenty działają.
Sama nie uciekam po kryjomu, bo uważam, że dziecko musi się nauczyć rozstań i nie można go trzymać pod kloszem, nawet jakby miało popłakać z tęsknoty - uczy się w ten sposób wyrażać uczucia
Podoba mi się wypowiedź Kasi. Rzeczywiście dziecko powinno nauczyć się rozstań. Zresztą po kilku/kilkunastu minutach samo zobaczy, że nic takiego się nie stało, że ktoś wyszedł.
- Zarejestrowany: 17.09.2010, 14:30
- Posty: 394
Poza tym, często przychodząc, mówię, jak długo będę: pięć minut, godzinę, pół dnia ... w momencie wyjścia trzeba tylko przypomnieć "godzina minęła, muszę wracać". Starsza (12 lat) od kilku lat sama pilnuje na zegarze, ile jeszcze zostało
Ha ha, świetne! Wznaczyć granice, dostosować się do nich i oczekiwać tego samego od innych. Odpowiada mi taka opcja.
- Zarejestrowany: 17.09.2010, 14:30
- Posty: 394
Cieszę się, że mogłam pomóc
Można dodać, że też jest Ci przykro, że musisz iść i że to normalne. Niech dziecko wie, że nie tylko ono (małe) tęskni.
Najlepiej to wczuć się w jego sytuację i pomyśleć, co by się samemu chciało usłyszeć
Pozdrawiam serdecznie!
Nawet nie wiesz jak bardzo pomogłaś :D
To zawsze były głupie sytuacje, bo było mi przykro.
Skąd ja to znam
Ja zawsze tłumaczyłam, że muszę wrócić do domu po szczoteczkę i pastę do zębów, po piżamkę i zaraz wrócę. Po jakichś 15 minutach udawało mi się wyjść :)