Syn zawsze jeździ z nami. Po pierwsze nie wytrzymała bym bez niego a po drugie nie miała bym go z kim zostawić.
Mały jak miał 2 lata był z nami nad morzem i pamięta wiele rzeczy. Opowiada o Helu i ze dostał tam od nas swoją ulubioną fokę Hele. Opowiada jak był na latarniach morskich. Ze pływał na wielkim skuterze, ze mama była Sternikiem na statku a On tym statkiem pływał.. W tamtym roku gdy miał 3 lata Pamięta Solinę ,tamę, ze statek sie popsuł i nie mogliśmy pływać po jeziorze. Pamięta Morskie Oko i jak jadł tam Kwaśnice w schronisku. Pamięta drogę na Morskie oko i wielki Kamień na który sie wdrapywał. Malbork i zakon Krzyżacki. Takie wyjazdy to tez świetna nauka dla dziecka mimo ze jest malutkie. Planowanie wyprawy, szukanie na mapie gdzie jesteśmy. Ja sama nie zapomnę takich świetnych wakacji gdzie mogłam sie sama wykazać czymś ciekawym. A syn świetnie obserwował i widziała nasze reakcje i zachwiania w danym miejscu. Teraz juz ma 4 lata i wie jak wygląda mapa Polski i ze przejechał od Zakopanego do Władysławowa całą Polskę. Wie że są góry, że jest morze, wie że nocuje sie w hotelach pensjonatach. Tego jednak dziecko mimo że w domu przy kochających dziadkach sie nie dowie. Dla niego jest już to naturalne bo był widział.