1000 zł miesięcznie na dziecko to bardzo dużo. Przy półrocznym dziecku wydajemy miesięcznie:
- mleko ok. 150 zł,
- słoiczki ok. 100 zł,
- ubrania ok. 100 zł,
- pieluchy ok. 60-70 zł,
Wózek, łóżeczko i inne sprzęty kupilismy używane. Dostalismy tylko 1000 zł becikowego, rodzinne nam nie przysługuje.
Uważam, że ten 1000 zł miesięcznie to zbyt duża kwota. Dla niektórych będzie to pokusa by co rok mieć kolejne dziecko, w kręgach patologicznych będzie to sposób na wyciągnięcie dodatkowej kasy od państwa.
Powinno sie pomysleć jak zachęcić pracujących rodziców do posiadania kolejnych dzieci, a nie wspierać bezrobotnych (oczywiście jakaś pomoc też się im należy). Ja jako pracująca osoba nie mam wsparcia od państwa, prowadzę własną działalność i dziecko musze codziennie zabierać ze sobą do pracy, bo na opiekunkę mnie nie stać, a żłobków u nas nie ma. Zakup podręczników i wyprawki do szkoły to bardzo duży wydatek, niestety pomaga się tylko najbiedniejszym, jak 2 rodziców pracuje to dochód zazwyczaj jest zbyt duży by dostac jakies dofinansowanie.
Niech powstanie więcej przedszkoli i żłobków, by każda mama mogła iść do pracy, żeby dla każdego dziecka było miejsce w państwowej placówce. Dajmy ulgi pracodawcom, którzy zechcą zatrudniać młode mamy. Stwórzmy warunki do pracy, a nie będzie trzeba wypłacać zasiłków.
Program "Rodzina 3+", coś zaczyna się na tym polu dziać, ale niestety nie w każdym mieście. W Warszawie np. dziecko z takiej rodziny za 99 zł może przez cały rok korzystac z komunikacji miejskiej, sa zniżki na baseny, kina, teatry itp. Duże miasta wprowadziły kartę dużej rodziny, w małych miasteczkach takich jak moje, nie ma żadnych ulg.