Lena (2011-08-19 01:08:49)
Jak to już wielokrotnie pisałam: nie szokuje mnie to, co mówi zabobon, ale to, że ludzie nadal w nie wierzą w XXI wieku.
Tak, mnie też to dziwi ogromnie...
Ja będąc w ciąży przeżyłam śmierć mojej mamy. Szłam w kondukcie żałobnym, właściwie to pod koniec jechałam, bo byłam na ostatnich nogach - pogrzeb był 16go lipca, na 17go miałam wyznaczony termin porodu , a urodziłam zdrową (10/10 punktów w skali Apgar) dziewczynkę 18go lipca. Wprawdzie po oksytocynie, bo miałam już rozwarcie jak przy porodzie, a skurczów wcale, ale to się przecież zdarza również kobietom nie narażonym na taki stres. A moja Anka jest bardzo pogodnym dzieckiem, zaczęła się uśmiechać odkąd skończyła kilka dni i robiła to prawie na okrągło, a teraz jest radosną trzpiotką i wszędzie jej pełno. Więc u niej na pewno kwestia moich emocji nie odbiła się na psychice.
A ja bardzo chciałam być na pogrzebie swojej mamy, bałam się że nie będę mogła, bo pojadę w tym czasie do szpitala rodzić - ale się na szczęście udało .
A na zabobony polecam książkę "To nieprawda... ale wierzę!" http://www.tolle.pl/pozycja/to-nieprawda?pp=800