2 lipca 2010 20:04 | ID: 243467
2 lipca 2010 20:06 | ID: 243468
28 stycznia 2011 20:53 | ID: 396565
kurcze gdzie wy byłyscie jak jakies 6 lat temu??
ale dalam rade :) nie powiem ciezko bylo i czasem nadal bywa
najgorsze sa pytania dziecka dotyczace taty....ehhh
28 stycznia 2011 20:59 | ID: 396570
Moja kuzynka jest samotną matką, dokładnie rok temu wracała z Mężem z Gdańska, w Ostrodzie mieli wypadek, uderzył w nich Tir. Mąż zginął na miejscu, a ona w ciężkim stanie znalazła się w Olsztynie w szpitalu. Była wówczas w 11 tyg ciąży. Było bardzo ciężko, wciąż nie jest jej lekko,ale wspieramy Ją jak tylko możemy... Ciężko jej patrzeć na szczęśliwe, pełne rodziny, ciężko żyć ze świadomością, że Mały nigdy nie pozna Taty...
28 stycznia 2011 21:03 | ID: 396575
kurcze gdzie wy byłyscie jak jakies 6 lat temu??
ale dalam rade :) nie powiem ciezko bylo i czasem nadal bywa
najgorsze sa pytania dziecka dotyczace taty....ehhh
Ja również pytam, gdzie byłyście 10 lat temu? Czasem życie tak się układa....Lepiej żyć samemu z dzieckiem niż być poniżanym w związku. Bylo ciężko, ale mój przykład powinien dać Wam wiarę w to, że życie można sobie ułożyć:) Ja tak zrobiłam i nie żałuję, choć na początku byłam pełna obaw. Zaryzykowałam i mam swoją kochaną rodzinkę!
28 stycznia 2011 21:05 | ID: 396581
kurcze gdzie wy byłyscie jak jakies 6 lat temu??
ale dalam rade :) nie powiem ciezko bylo i czasem nadal bywa
najgorsze sa pytania dziecka dotyczace taty....ehhh
Ja również pytam, gdzie byłyście 10 lat temu? Czasem życie tak się układa....Lepiej żyć samemu z dzieckiem niż być poniżanym w związku. Bylo ciężko, ale mój przykład powinien dać Wam wiarę w to, że życie można sobie ułożyć:) Ja tak zrobiłam i nie żałuję, choć na początku byłam pełna obaw. Zaryzykowałam i mam swoją kochaną rodzinkę!
Zasługujesz na to!
28 stycznia 2011 21:08 | ID: 396588
kurcze gdzie wy byłyscie jak jakies 6 lat temu??
ale dalam rade :) nie powiem ciezko bylo i czasem nadal bywa
najgorsze sa pytania dziecka dotyczace taty....ehhh
Ja również pytam, gdzie byłyście 10 lat temu? Czasem życie tak się układa....Lepiej żyć samemu z dzieckiem niż być poniżanym w związku. Bylo ciężko, ale mój przykład powinien dać Wam wiarę w to, że życie można sobie ułożyć:) Ja tak zrobiłam i nie żałuję, choć na początku byłam pełna obaw. Zaryzykowałam i mam swoją kochaną rodzinkę!
Zasługujesz na to!
Czasem myślę, że tyle szczęścia na raz..... Ale mam rodzinkę już sześć lat i wiem, że jest trwała!!!! Wszyscy się o to staramy!
28 stycznia 2011 21:09 | ID: 396592
Tak bym chciała, żeby kuzynka też była jeszcze kiedyś szczęśliwa, ale ona twierdzi, że już nigdy...
30 stycznia 2011 15:22 | ID: 398256
kurcze gdzie wy byłyscie jak jakies 6 lat temu??
ale dalam rade :) nie powiem ciezko bylo i czasem nadal bywa
najgorsze sa pytania dziecka dotyczace taty....ehhh
I właśnie takich pytań najbardziej się boję.
30 stycznia 2011 17:07 | ID: 398317
Samotne macierzynstwo.......bylam z mezem ale tak wlasciwie bylam sama ..dwoje dzieci wychowalam sama Wcale nie bojcie sie takiego macierzynstwa nie wiem skad mialam tyle sily i samozaparcia zeby to wszystko udzwignac ...ale dalam Po 27 latach wyrzucilam go z domu ...wychowuje wnuka tez sama ...pozostal tylko zal ze tak pozno zdecydowalam sie zrobic z tym porzadek ...przegralam z alkocholem Nie potrafilam ulozyc sobie juz zycia ...ale mlode mamy nie musza zyc samotnie tylko musza miec oczy szeroko otwarte
30 stycznia 2011 17:11 | ID: 398324
Patrząc na moje dziecko uznałam że jestem szczęśliwą samotną mamą. Lepiej tak niżeli z takim facetem dzielić życie. Tak szczerze to w chwili obecnej nie wyobrażam sobie być z kimś w zawiązku. Jest dobrze jak jest :)
30 stycznia 2011 17:47 | ID: 398387
Samotne macierzyństwo jest niezmienie trudne. Również w aspekcie ułożenia własciwych relacji z byłym. Własciwych- dla dobra dziecka. Często poczucie krzywdy, trauma porzucenia powoduje, że nie życzymy sobie kontaktów byłego z dzieckiem. Często podświadomie i do końca nieświadomie, ale jednak- nasza postawa nie sprzyja dobrym kontaktom ojca z dzieckiem, które są kardynalne dla jego prawidłowego rozwoju. Znam wiele osób wychowywanych niemal bez kontaktu z ojcem- wszystkie cierpią nawet w dorosłości na ogromny głód ojcowskiej miłosci. I, niestety, z moich obserwacji wynika, że wielu wypadkach to wina porzuconych matek. Nie bronię ojców, często niedojrzałych, z nierozbudzonymi ojcowskimi uczuciami. Mam ogrom szacunku dla samotnego macierzyństwa. Jednakże...
Nie ma nic ważniejszego od "związania" emocjonalnego dziecka z ojcem. Niestety, trzeba odłożyć na bok urazy, traumy, dumę i robić wszystko, by kontakt trwał i się rozwijał. Jesli nawet nie wygląda póki co tak, jakbysmy sobie życzyły, nawet jesli tato nie pali się specjalnie do kontakótw, nie wolno w żaden sposób- reglamentując widzenia, marudząc, robiąc wyrzuty- tego kontaktu próbować ograniczać. Trzeba wznieśc się ponad ograniczenia, niedoskonałość ojca naszego dziecka- własnie dla jego dobra.
30 stycznia 2011 17:52 | ID: 398399
Samotne macierzyństwo jest niezmienie trudne. Również w aspekcie ułożenia własciwych relacji z byłym. Własciwych- dla dobra dziecka. Często poczucie krzywdy, trauma porzucenia powoduje, że nie życzymy sobie kontaktów byłego z dzieckiem. Często podświadomie i do końca nieświadomie, ale jednak- nasza postawa nie sprzyja dobrym kontaktom ojca z dzieckiem, które są kardynalne dla jego prawidłowego rozwoju. Znam wiele osób wychowywanych niemal bez kontaktu z ojcem- wszystkie cierpią nawet w dorosłości na ogromny głód ojcowskiej miłosci. I, niestety, z moich obserwacji wynika, że wielu wypadkach to wina porzuconych matek. Nie bronię ojców, często niedojrzałych, z nierozbudzonymi ojcowskimi uczuciami. Mam ogrom szacunku dla samotnego macierzyństwa. Jednakże...
Nie ma nic ważniejszego od "związania" emocjonalnego dziecka z ojcem. Niestety, trzeba odłożyć na bok urazy, traumy, dumę i robić wszystko, by kontakt trwał i się rozwijał. Jesli nawet nie wygląda póki co tak, jakbysmy sobie życzyły, nawet jesli tato nie pali się specjalnie do kontakótw, nie wolno w żaden sposób- reglamentując widzenia, marudząc, robiąc wyrzuty- tego kontaktu próbować ograniczać. Trzeba wznieśc się ponad ograniczenia, niedoskonałość ojca naszego dziecka- własnie dla jego dobra.
Rozumiem Cię doskonale, ale w naszym przypadku to ojciec nie nawiązał żadnej emocjonalnej więzi z dzieckiem. Dla niego to "mały bobas" na którego można popatrzeć przez 30 minut raz w miesiącu. Tak jak pisałam kiedyś, nie bronię kontaktów dziecka z ojcem, ale sam ojciec ma to głeboko gdzieś.
30 stycznia 2011 18:23 | ID: 398447
Moniczko, nie mam najmniejszego zamiaru Cię pouczać, w dodatku jakoś polubiłam Twoje "literki", jednakże jesli mogę, przyjmij radę od duzo starszej, doświadczonej kobiety: przemysl tylko, ile- i czy wszystko zrobiłaś, by te kontakty ojca z dzieckiem były jak najlepsze. Przeanalizuj tak szczerze do bólu, tak autentycznie aż do najgłębszych trzewi, tak sprawiedliwie wobec siebie i Ojca synka. Również to, czy i co możesz jeszcze zrobić, by ten kontakt był bardziej bliski, prawdziwie ojcowsko- synowski. Faceci dorastają póżniej do ojcostwa, również ci, którzy na co dzień są blisko dziecka. Trzeba wciąż dawać im szansę, choć szlag nas trafia, że są tacy zimni, tacy wydawałoby się obojętni. Dawać szansę nawet mimo że zostawili nas i dziecko. Zachęcać, mimo że nie zawsze chcą, chwalić, choć nie ma za bardzo za co, nie dawać do zrozumienia, jak okrutnie nas skrzywdzili, nawet gdy pęka nam serce. Niestety, nie ma innego wyjścia, jesli się chce ocalić dla swego dziecka Ojca.
Absolutnie nie czuj się zobligowana do odpowiedzi i jakiegoś publicznego usprawiedliwiania się, bo przecież ja Cię nie oskarżam. Nie śmiałabym, gdyż przecież Cię nie znam i wiem, jak róznie bywa. Poddaję tylko pewne sprawy pod rozwagę.
W moim rodzinnym otoczeniu mam kilkoro osób- dzieci i dorosłych- wychowywanych niemal bez kontaku z Ojcem. Wiem, jakim cieniem to się na nich połozyło.
30 stycznia 2011 18:35 | ID: 398455
Nauczyłam się zaciskać zęby jak do Kubusia przyjeżdża ojciec, pomimo że ja nie chce go oglądać to dla mojego synka jestem w stanie się poświęcić i przeżyć jego wizyty.
Widzisz ojciec Kubusia uważa się za niewiadomo kogo i wymaga ode mnie żebym prosiła się o jego wizyty u syna. Dalej nie zabraniam kontakty ojciec-syn. Moje dziecko później oceni. Uważam że jestem fer i zrobiłam wszystko co mogłam, więcej nie jestem już w stanie. To on powinien zmienić pojdejście do dziecka. A dla mnie zawsze pozostanie "niedoszłym mordercą".
Zresztą matka "tatusia" sama uznała że jej syn powinien się oswoić z dzieckiem czyli niech poprzyjeżdża kilka razy, a może mu się spodoba. Oni oboje mają dziwne podejście.
30 stycznia 2011 18:48 | ID: 398471
Ja również podziwiam samotne mamy. Niekoniecznie te z wyboru - czyli te, które świadomie w kontaktach z meżczyzną dążą tylko do ciaży i pragna same wychowywać dziecko - bo takie też są, nawet jest to pewien trend.
Podziwiam mamy, które musiały sie zmierzyć z trudną sytuacją, jak odejście czy śmierć partnera.
Samej niejednokrotnie nie jest mi łatwo w wychowaniu julki, choć przecież wspaniale angażuje sie w to mój maż. A co dopiero rozwiazywać wychowawcze dylematy w pojedynkę i żyć swoim życiem.
Moniczko, silna z Ciebie kobietka! Myślę, ze potrzebujesz czasu, aby poukładać sobie to wszystko, relacje byłego z synem, Wasze relacje. Moze jak emocje ostygną, rany sie zabliźnią, wszystko stanie sie prostsze.... Tego Ci życzę.
30 stycznia 2011 18:50 | ID: 398477
Jak też życzę Moniczce jak najlepiej. Serdecznie pozdrawiam.
31 stycznia 2011 11:42 | ID: 399295
No, my też pogoniliśmy "tatusia", bo rzucał się pyskował i myślał tylko o sobie, a nie o nas, a przede wszystkim o dziecku. Tylko źle trafił, bo ja się nie pozwolę obrażać - w ciąży nie byłam sobą (wysoki poziom estrogenów :), ale jak wróciłam do normy to wyrzuciłam go z hukiem - zreszta, na całe szczęscie mam swoje mieszkanie i jestem niezależna od niego.
No i tyle - myślę, że gdyby mu zależało na małym i miałby tyle odwagi, to by jakoś zaznaczył swoją obecnośc w jego życiu. Ale na razie mamy spokój i jesteśmy szczęsliwi żyjąc w ciszy i spokoju, bez pretensji, manii spikowych, itp. I tak sobie myślę, że...to tylko jego strata, bo mały jest uroczym dzieckiem.
A tu facet niby sporo starszy, wydawałoby się , że powinien być mądrzejszy, poważniejszy...
Alkoholu nie pije, ale ma podstawową wadę - nikogo nie szanuje i tu trafiła kosa na kamień, bo ja mu tego braku szacunku do ludzi nie daruję...
Niech się stara, może kiedyś pozwolę mu małego odwiedzić...może kiedyś..?
20 listopada 2012 15:32 | ID: 865934
Ja odeszłam od swego chłopaka kiedy zaszłam w ciożę już ,bo ten już przed narodzinami pokazywał rogi ,w tej chwili Marcyś ma 15miesiecy i jest szczęśliwym dzieckiem a tatuś jak zwykle ani razu nie odwiedził go ,jestem dumna z takich matek które wolą zyć smae z dziećmi niż się męczyć wraz z ich tato ..
20 listopada 2012 16:52 | ID: 865967
Mam 2 przykłady z otoczenia samotych matek.
Jedna odeszła od męża zaraz po urodzeniu synka.Wyjechała za granicę.Tatuś dzieckiem się mało interesował, bardzo szybko założył nową rodzinę,A z synem widział się przez 2 weekendy w roku, gdy przyjeżdżali do polski.Ale i te wizyty nie były mu na rękę.Dziewczyna długo była sama ale wkońcu spotkała chłopaka, który kocha ją i jej syna.Obecnie są już małżeństwem i mają 1,5 rocznego synka.Było jej ciężko ale dała radę, jest o wiele silniejsza.
Druga rozwiodła się 1,5 roku temu. Mąż szybko się wyprowadził, zostawił długi.Musiała sprzedać mieszkanie i wrócić do rodziców gdzie raju nie ma.Najgorzej, że "tatuś "od sprawy rozwodowej nie odezwał się do dzecka a co gorsze również jego rodzina, która mieszka obecnie w sąsiedniej miejscowości z dzieciem się nie kontaktują i traktują jakby jej nie było.Raz była taka sytuacja że matka z cóką były w kościele i spotkały byłą teściową babcię dziecka.Dziewczynka podeszła chciała się przywitać a babcia powiedziała tylko dzień dobry i odeszła.
W tym roku będzie komunia dziewczynki i już wiadomo,że tatusia nie będzie.
Ja osobiście podziwiam kobiety, które same wychowują dzieci.One są naprawdę bardzo silne.Wychowują i kochają za siebie i tatusia.I życzę każdej by znalazła człowieka,który na nią i jej dziecko zasługuje.
Nie masz konta? Zaloguj się, aby tworzyć nowe wątki i dyskutować na forum.