Kobieta w ciąży, z regularnymi skurczami, udała się do szpitala we Wrocławiu. Jak relacjonuje, badanie trwało bardzo krótko i nie było dokładne. Lekarz kazał iść jej do domu, gdyż jak stwierdził pospieszyła się i nie ma miejsc w szpitalu. Skurcze miała regularnie co 5 minut, był to jej drugi poród.
- Dla mnie to był ogromny szok - mówi kobieta. Zgodnie z zaleceniami, udała się więc do mieszkania, gdzie na podłodze w łazience urodziła dziecko. Zdążyła zadzwonić po pogotowie, które wezwała do domu. Sąsiadki pomagały jej, bo usłyszały krzyki. Lekarz pogotowia dotarł już na samo urodzenie się dziecka.
Dziecko zawinięto w ciepłe koce i przewieziono do szpital, tam okazało się, że ma zapalenie płuc.
Sprawa trafiła do prokuratury.
Co sądzicie o takiej a nie innej decyzji lekarza? Czy w sytuacji gdy był to drugi poród kobiety i regularne skurcze, nie powinien jej już zostawić na obserwacji?
W większości przypadków przy drugim porodzie akcja przebiega zdecydowanie szybciej.
więcej na se.pl