Wiadomo, że ciaża to nie choroba. Ja z ręką na sercu często zapominam się, że jestem już w 6 m-cu i wieszam firanki, podniosę coś ciężkiego... Dopiero to, że szybciej się męczę przypomina mi o moim wyjątkowym stanie. Sądzę jednak, że niedługo buty Julce będzie musiał zakładać tata i tak samo myć wannę, bo coraz ciężej mi się schylić.
A czy Wy robiłyście w ciaży wszystko tak, jak przed nią? Czy może były czynności, których absolutnie nie wykonywałyście, bo było Wam za cieżko albo uważałyście je za niebezpieczne? Czy ktoś Was wyręczał np. przy myciu okien, wieszaniu firanek?