Pamiętacie pierwsze spotkanie? Od razu wpadliście sobie w oko? Co w drugiej połówce najbardziej Was zauroczyło?
Mnie mąż uwiódł swoim głębokim spojrzeniem:)
19 sierpnia 2011 09:27 | ID: 615202
Pierwsz spotkanie? Pewnie, że pamiętam. Spotkaliśmy się u mojej kuzynki i mimo, ze znałam Go z widzenia, nigdy wcześniej nie rozmawialiśmy...Pamiętam, że pomyślałam, gdzie tam mnie do niego, on sławny kolarz,a ja szara myszka ze zbędnymi kg! Jego nieśmiałość i skromność (o urodzie już nie wspomnę, zawsze go uważałam za najprzystojniejszego faceta pod słońcem,pamiętam leciał wówczas serial Doktor Quinn, mój przyszły mąż przypominał mi głównego bohatera ) szybko podbiła moje serce!
19 sierpnia 2011 09:38 | ID: 615215
Miałam motylki gdy go ujrzałam;)
19 sierpnia 2011 09:44 | ID: 615220
Narodzilismy się z ziarenka zwanego przyjaźnią,
przyjaźnią dziecięcą,szaloną,beztroską.
Potem zastała nas młodość,też wspólna,choć z dala od siebie.
Wspólne wyjazdy,imprezy,czas zabawy,czas pierwszych miłosci.
Ja zakochana bez pamięci,co tydzień w kimś innym,
on zakochany bez pamięci we mnie od lat.
Ja,wypłakująca się w jego ramionach po każdej niespełnionej miłości,
on cierpiący w samotności przez moją ślepotę na prawdziwą miłość.
Swoimi anielskimi skrzydłami obejmował mnie by chronić przed złem,
ja, choć zawsze tylko na niego mogłam liczyć,wyśmiewałam po cichu jego uczucia.
Nić porozumienia,bezkresnej ufności, połączyła nas na wieki,
a ja nadal tego nie zauważałam.
Aż nadszedł dzień kiedy moje zimne serce pękło,
kiedy zalała je fala przeogromnej miłości.
Dzień kiedy zobaczyłam jego łzy,łzy bezsilności,rozpaczy.
W jego oczach dostrzegłam wszystko czego pragnie,
wszystko to, co kocha,i iskierkę,która płonęła błogim,delikatnym światłem.
Iskierkę miłości i nadziei na wspólną przyszłość.
Rozpostarłam więc swoje skrzydła i przylgnęłam do niego niczym kropla na szybie.
To,że jesteśmy idealnie dobrani uderzyło we mnie taką siłą,
że do dziś nie jestem w stanie pojąc jak mogłam tego nie widzieć.
Dało nam to taką siłę,że nic i nikt nie jest w stanie tego zniszczyć.
Połączyliśmy więc swoje życia w jeden węzeł,węzeł małżeństwa.
19 sierpnia 2011 09:57 | ID: 615237
oj... to był najpiękniejszy dzień w moim życiu... aż do narodzin córki oczywiście ;) od tego dnia jesteśmy już tylko razem, miłość od pierwszego wejrzenia.... no i właśnie to spojrzenie zawróciło mi w głowie ;D
19 sierpnia 2011 10:10 | ID: 615245
U nas nie było miłości od pierwszego wejrzenia, ja w taką nie wierzę, ale zainteresowanie owszem. Nie wiem co nas do siebie przyciągnęło. Wiem jakie cechy w nim lubię i jakie mnie pociągają, ale przecież nie poznałam ich w pierwszym momencie, prawda?
Później zaczęliśmy się odkrywać i to było wspaniałe przeżycie, kiedy nasza znajomość zaczęła się przeradzać w coś więcej.
19 sierpnia 2011 10:16 | ID: 615251
U mnie niby zwyczajnie... Dostałam się do renomowanego liceum jednak nie odpowiadała mi tam ani atmosfera, ani styl w jakim nauczano. Przeniosłam się więc do jednego z "gorszych" w naszym mieście jednak bliżej mojego domu. Rok szkolny trwał już od 3 miesięcy i wszyscy zdążyli się poznać - tylko ja... taka sierota, zagubiona, sama... Włosy miałam obcięte na chłopaka a chodziłam ubrana w sztruksy i bluzę z kapturem do tego vansy (takie byty - solidniejsze od trampek) :) Powoliuczyłam się imion ale trudno było mi wejść w jakąkolwiek grupkę dzieciaków. Po jakimś miesiącu czułam się już jak u siebie. Miałam koleżanki i znałam wszystkich... oprócz jego.
Był tajemniczy. O sobie mówił niewiele jednak był duszą towarzystwa i wszyscy go bardzo lubili. Postanowiłam poznać go bliżej... Obracał się w "najlepszej" grupce w klasie. Taka imprezowa gromada - zarówno dziewczyny jak i chłopacy byli w niej nieformalnie wpisani. Postawiłam sobie wysoko poprzeczkę... bo jak niby ON miałby chcieć się przede mną otworzyć... Kręcą się koło niego najlepsze "laski" ze szkoły, więc ja - szara myszka jestem nikim.
Uczucie we mnie narastało a było tym silniejsze im on był bardziej tajemniczy. Pociągał mnie swoją wiedzą. Potrafił się wypowiedzieć na każdy temat. Nie był prymusem i najczęściej lekcje odrabiał na kolanie przed zajęciami ale wyrwany do odpowiedzi zawsze potrafił wybrnąć z sytuacji.
Fascynowało mnie, że nie był jak inni. Nie ubierał się modnie i miał gdzieś to, co o nim sądzą inni. Potrafił być asertywny. Chodził na dodatkowy angielski co mi imponowało, bo w tamtym okresie ludzie raczej zajmowali się zabawą niż nauką po lekcjach... Język angielski miał opanowany na najwyższym poziomie w przeciwieństwie do CAŁEJ reszty klasy. By było śmieszniej była to klasa o profilu niemieckim a przydzielono nam jako nauczyciela od angielskiego człowieka, który po polsku umie liczyć do 10 i zna pierwszą zwrotkę naszego hymnu. Mój obecny mąż był więc tłumaczem...
Właściwie to wszystko w nim było najpiękniejsze na świecie... i te jego wielkie, błękitne oczy!
Nie wiem jak, ale udało mi się zainteresować go moją osobą. On także zakochał się szybko, gdy tylko mógł porozmawiać ze mną bez świadków. Okazało się, że był nieśmiały a wpadłam mu w oko już pierwszego dnia, gdy się pojawiłąm - ja... taka chłopczyca chowająca się za innymi i stojąca zawsze w najciemniejszym kąciku. Wiele razy coś przeszkadzało nam być ze sobą. Nazywamy to złośliwościami losu a niekiedy rzeczy martwych. Bylibyśmy wcześniej parą ale widocznie nie tak było pisane w gwiazdach... Oficjalnie wyznaliśmy sobie miłość 17 marca 2001 roku i trwamy w niej do dziś.
Mam nadzieję, że nikt nie zasnął
19 sierpnia 2011 10:19 | ID: 615252
Asiawil - PIĘKNE! Normalnie się wzruszyłam, choć nie należę do tych wrażliwych. Ślicznie opisane!
19 sierpnia 2011 10:22 | ID: 615255
U nas wystarczyło jedno spojrzenie...Motylki w brzuchu, no i stało się. Pamiętam ten dzień, a właściwie wieczór jak dziś;)
19 sierpnia 2011 10:46 | ID: 615273
Gdy pierwszy raz go zobaczyłam w ogóle mi się nie podobał, ale gdy po tygodniu nakłaniania mnie na randkę pojawił się w moich drzwiach , przyrosłam do ziemi. To chyba była miłość od drugiego spojrzenia
19 sierpnia 2011 10:59 | ID: 615281
Oczywiście , że pamiętamy to był początek lata 2002 roku...Moja taka pierwsza dyskoteka po żałobie dziadka(miałam przerwę od zabaw),pojechaliśmy z kuzynostwem na dyskotekę byłam taka szczęśliwa:) ...na dyskotece poznałam chłopaka jest nim do dziś mój mąż razem jesteśmy 9 lat od razu wpadł mi w oko, miał to coś był przystojny,szarmancki,ach dużo by wymieniać najpierw to była taka znajomość a dopiero pożniej zrobiła się wielka miłość,te pierwsze kocham cię wypowiedzieliśmy w dwa miesiace naszej znajomości i pozostało az do dziś i napewno pozostanie do końca życia.
19 sierpnia 2011 13:25 | ID: 615350
Zaiskrzyło na drugiej randce, pierwsz to była moja 18 nie wpadliśmy sobie w oko ale daliśmy sobie szansę, i bardzo dobrze bo mineło już 11 lat i nadal się zakochujemy. Wcześniej znaliśmy się listownie nasza historia była opisana na familie.
19 sierpnia 2011 15:11 | ID: 615428
Zaczęło się od przyjaźni - a potem... Był taki moment... Taki dotyk, który mnie zelektryzował i wiedziałam, ze nie ma juz odworotu...:)
19 sierpnia 2011 15:22 | ID: 615436
Narodzilismy się z ziarenka zwanego przyjaźnią,
przyjaźnią dziecięcą,szaloną,beztroską.
Potem zastała nas młodość,też wspólna,choć z dala od siebie.
Wspólne wyjazdy,imprezy,czas zabawy,czas pierwszych miłosci.
Ja zakochana bez pamięci,co tydzień w kimś innym,
on zakochany bez pamięci we mnie od lat.
Ja,wypłakująca się w jego ramionach po każdej niespełnionej miłości,
on cierpiący w samotności przez moją ślepotę na prawdziwą miłość.
Swoimi anielskimi skrzydłami obejmował mnie by chronić przed złem,
ja, choć zawsze tylko na niego mogłam liczyć,wyśmiewałam po cichu jego uczucia.
Nić porozumienia,bezkresnej ufności, połączyła nas na wieki,
a ja nadal tego nie zauważałam.
Aż nadszedł dzień kiedy moje zimne serce pękło,
kiedy zalała je fala przeogromnej miłości.
Dzień kiedy zobaczyłam jego łzy,łzy bezsilności,rozpaczy.
W jego oczach dostrzegłam wszystko czego pragnie,
wszystko to, co kocha,i iskierkę,która płonęła błogim,delikatnym światłem.
Iskierkę miłości i nadziei na wspólną przyszłość.
Rozpostarłam więc swoje skrzydła i przylgnęłam do niego niczym kropla na szybie.
To,że jesteśmy idealnie dobrani uderzyło we mnie taką siłą,
że do dziś nie jestem w stanie pojąc jak mogłam tego nie widzieć.
Dało nam to taką siłę,że nic i nikt nie jest w stanie tego zniszczyć.
Połączyliśmy więc swoje życia w jeden węzeł,węzeł małżeństwa.
wow...
19 sierpnia 2011 15:24 | ID: 615437
pamiętamy...byłam z koleżankami. on z kolegami grał na boisku w piłkę. nasze spojrzenia spotkały się tak nagle,na tak długo...to naprawdę była miłość od pierwszego wejrzenia! dosłownie. jakby jakaś strzała przeszła przez ciało,serce. magia,niezapomniane uczucie...
19 sierpnia 2011 16:09 | ID: 615468
Narodzilismy się z ziarenka zwanego przyjaźnią,
przyjaźnią dziecięcą,szaloną,beztroską.
Potem zastała nas młodość,też wspólna,choć z dala od siebie.
Wspólne wyjazdy,imprezy,czas zabawy,czas pierwszych miłosci.
Ja zakochana bez pamięci,co tydzień w kimś innym,
on zakochany bez pamięci we mnie od lat.
Ja,wypłakująca się w jego ramionach po każdej niespełnionej miłości,
on cierpiący w samotności przez moją ślepotę na prawdziwą miłość.
Swoimi anielskimi skrzydłami obejmował mnie by chronić przed złem,
ja, choć zawsze tylko na niego mogłam liczyć,wyśmiewałam po cichu jego uczucia.
Nić porozumienia,bezkresnej ufności, połączyła nas na wieki,
a ja nadal tego nie zauważałam.
Aż nadszedł dzień kiedy moje zimne serce pękło,
kiedy zalała je fala przeogromnej miłości.
Dzień kiedy zobaczyłam jego łzy,łzy bezsilności,rozpaczy.
W jego oczach dostrzegłam wszystko czego pragnie,
wszystko to, co kocha,i iskierkę,która płonęła błogim,delikatnym światłem.
Iskierkę miłości i nadziei na wspólną przyszłość.
Rozpostarłam więc swoje skrzydła i przylgnęłam do niego niczym kropla na szybie.
To,że jesteśmy idealnie dobrani uderzyło we mnie taką siłą,
że do dziś nie jestem w stanie pojąc jak mogłam tego nie widzieć.
Dało nam to taką siłę,że nic i nikt nie jest w stanie tego zniszczyć.
Połączyliśmy więc swoje życia w jeden węzeł,węzeł małżeństwa.
wow...
łza szczęścia kręci się w oku..:)
19 sierpnia 2011 16:18 | ID: 615474
Nie wiem ! Mialam chyba zacme
20 sierpnia 2011 05:17 | ID: 615928
Hmmm...
Chyba ten upor :) Fakt, od poczatku juz zaczeło cos iskrzyc...
Ale, ja nie chciałam...
Ale On tak sie starał...
No i masz! Wymiekłam :)
Teraz sie smiejemy, ze od poczatku wiedzielismy ze bedziemy razem :) Bo tak rzeczywiscie bylo, pomimo ze sie upierałam.. :)
A tak powaznie, chyba całkoształt... :)
20 sierpnia 2011 17:45 | ID: 616200
Gdy pierwszy raz go zobaczyłam w ogóle mi się nie podobał, ale gdy po tygodniu nakłaniania mnie na randkę pojawił się w moich drzwiach , przyrosłam do ziemi. To chyba była miłość od drugiego spojrzenia
czasem warto spotkać się drugi raz:)
20 sierpnia 2011 18:04 | ID: 616207
Nim poznałam męża, to o nim słyszałam. I te plusy które o nim usłyszałam były prawdą. Ponad wszystko ceni rodzinę. Ma w swoim życiorysie złe dni. Ma swoją przypadłość. Walczymy z nią. Ale kocham go całe nasze wspólne życie i on mnie kocha. Pomimo burz i łez. I tak już 39 lat. Małżeństwem jesteśmy 36 lat.
21 sierpnia 2011 10:53 | ID: 616545
gra na bębnie i karmienie frytkami podczas pierwszego spotkania..lubię przebojowe i odważne kobiety:)
Nie masz konta? Zaloguj się, aby tworzyć nowe wątki i dyskutować na forum.